Rozdział 21

583 53 17
                                    

*19 grudnia*

HAZEL

Niewiele pamiętam z wczorajszego wieczoru. Nie miałam nastroju i jedyne, na co miałam ochotę to płakanie w rękaw Justina. Ten jednak nie pozostał obojętny i zaproponował mi lampkę wina na rozluźnienie. A potem... no cóż, na jednej lampce się nie skończyło. I z pewnością nie na winie. Nie pamiętam co i w jakich ilościach piłam później, ale biorąc pod uwagę fakt, że w tej chwili mam wrażenie jakby ktoś rozłupywał mi czaszkę, jestem pewna, że wlałam w siebie zdecydowanie za dużo procentów.

Otwieram zmęczone oczy i odruchowo mrużę je, chroniąc przed światłem. Dopiero po chwili orientuję się, że wcale nie muszę tego robić, bo w pomieszczeniu panuje półmrok. Rozglądam się dookoła. Leżę w łóżku Justina, szczelnie przykryta kołdrą, rolety są zasunięte, a drzwi zamknięte.

Wzdycham ciężko i zwracam wzrok w kierunku łóżeczka. Zrywam się gwałtownie z łóżka, gdy nie dostrzegam w nim Elsie. Szybko jednak żałuję swojej decyzji, bo zawroty głowy omal nie powodują upadku.

Wybiegam z sypialni i zatrzymuję się dopiero w salonie, gdzie Justin siedzi z Elsie na kanapie i oboje oglądają jedną z jej ulubionych książeczek. Oddycham z ulgą i mimowolnie uśmiecham się szeroko. Chyba niepotrzebnie spanikowałam. Ale nadal trochę ciężko mi się myśli. 

- Zobacz, Elsie – zagaduje cicho Justin. – Mama wstała.

Dziewczynka jak na komendę unosi główkę i spogląda na mnie szeroko otwartymi, błękitnymi oczkami. Uśmiecha się, prezentując kilka śnieżnobiałych ząbków.

- Tatata! – woła wesoło.

Już mam podejść bliżej, gdy nagle czuję dziwny powiew chłodu na nogach. Spuszczam wzrok i dopiero wtedy dostrzegam, że stoję w wejściu do salonu ubrana jedynie w koszulkę, ledwie zakrywającą pupę. Moje policzki momentalnie robią cię krwiście czerwone. Nie wierzę, po prostu nie wierzę.

- Um... zaraz wrócę.

Szybkim krokiem wracam do sypialni i rzucam się na łóżku.

Chryste panie – mówię do siebie w myślach. – Czemu zachowuję się przy nim jak rozkojarzona nastolatka?!

Moja chwila spokoju nie trwa jednak długo, bo już po chwili słyszę dźwięk bardzo delikatnych, dziecięcych kroczków, a zaraz potem drzwi do sypialni uchylają się i staje w nich roześmiana Elsie. Nie wiem co Justin ma w sobie, że od razu go polubiła i czuje się w jego towarzystwie tak swobodnie, ale chyba i mi udzieliło się coś podobnego.

- Mama tiu! – krzyczy od progu, wyciągając do mnie rączki.
- Ciii... Mamusi pęka głowa, nie krzycz, proszę. Chodź, wsadzę cię na łóżko, a potem poczekasz aż się ubiorę, dobrze?

Sadzam córkę na łóżku, a potem wyjmuję z torby parę zwykłych, czarnych legginsów i szybko naciągam je na biodra.

Niespodziewanie w sypialni pojawia się również Justin.

- Jak się czujesz? – pyta, przypatrując mi się uważnie.
- Bywało lepiej.
- Cóż... nic dziwnego. Wypiłaś więcej niż mój ojciec – dodaje ze śmiechem. – A wiesz, że ma chłop spust.

Boże, nie...

Moje policzki po raz kolejny zalewa rumieniec. Nie wierzę, że dopuściłam się do takiego stanu w jego towarzystwie. Jak to się w ogóle stało? I co mnie podkusiło, żeby zgodzić się na to cholerne wino? Tego nie wiem i pewnie prędko się nie dowiem.

- Dobra, koniec zawstydzania – oznajmia, uśmiechając się pod nosem. – Wszystko w porządku? Coś cię boli?
- Mam wrażenie jakby ktoś używał młota pneumatycznego w moim mózgu – mamroczę.
- Domyśliłem się. Przyjdź za chwilę do kuchni to dam ci tabletki. Połkniesz i będziesz jak nowo narodzona, obiecuję.

Umowa o wszystko | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz