*20 grudnia*
HAZEL
- Jesteś pewna, że chcesz wrócić do domu? – pyta cicho Justin, gdy zerka na mnie z fotela pasażera.
Kiwam potakująco głową.
- Jak niczego innego – dodaję. – To miasto mi nie służy. Zbyt wiele wspomnień. Tam czuję się zdecydowanie lepiej. Elsie zresztą też.
- Może powinnaś spędzić święta z rodzicami?
- Po wszystkim, co powiedziałam mamie? Raczej podziękuję. Nie chcę wielkich rodzinnych pogadanek czy grupowego płaczu. Amy zadzwoniła do mnie w środku nocy, bo mama o wszystkim jej powiedziała. I tyle wystarczy. Nigdy więcej nie chcę już do tego wracać. Przeszłość jest przeszłością – kwituję. – I lepiej, żeby w tej przeszłości została. Odkopywanie spraw sprzed lat nigdy nie kończy się dobrze.Czuję jak oczy Justina wywiercają mi dziurę w boku głowy, ale mimo to skupiam wzrok na drodze. Jedynym plusem dużego miasta jest to, że na każdym kroku stoją auta, które można wynająć za pomocą aplikacji i pojechać nim gdziekolwiek się chce. Tym razem celem podróży jest drogeria w galerii handlowej.
- Jeśli tak uważasz... Hazel...
- Co?Zatrzymuję auto na pierwszym z wolnych miejsc parkingowych i gaszę silnik. Zwracam wzrok ku Justinowi i od razu tego żałuję. Przez moje ciało przebiega dziwny prąd, a serce niemal natychmiast przyspiesza.
- Pogadamy? Zanim wyjedziesz, oczywiście.
Mimowolnie kiwam potakująco głową.
- Może pójdziemy dziś na kolację? Twoja siostra z pewnością nie będzie miała nic przeciwko jeśli zostanie z Elsie odrobinkę dłużej.
- Pewnie nie, bo kocha ją jak własne dziecko, a żadna z nas nie wie, kiedy znów się zobaczą. Okej, pójdę z tobą na obiad.Mężczyzna posyła mi lekki uśmiech, a ja w końcu zmuszam się do odwrócenia wzroku.
- Chodźmy – zarządzam. – Muszę kupić te cholerne pampersy.
*
Siedzimy w niewielkiej restauracji w samym centrum miasta i oboje wpatrujemy się w sypiący na zewnątrz śnieg.
- Nie będzie ci tego brakowało? – zagaduje nagle Justin.
- Ani trochę – odpieram bez namysłu. – Nienawidzę śniegu. Jest taki... sztuczny.Justin zerka na mnie ukradkiem i posyła pytające spojrzenie.
- Śnieg sprawia, że wszystko nagle staje się takie urocze, cudowne i wspaniałe, choć przecież takie nie jest, to tylko złudzenie. Kojarzy się ze świętami, rodziną, miłością. A to jedynie odrobina białego, zdradzieckiego puchu, która nie ma z tym wszystkim nic wspólnego. Ludzie przypisali naturze coś, co jest wyłącznie ich wymysłem.
- Tak myślisz?Potakuję nieśmiałym skinięciem głową.
- Oczywiście, że tak. Śnieg to opad atmosferyczny w postaci kryształków lodu. Nie ma w tym żadnych emocji czy uczuć. To tylko natura, Justin.
- Dość prostolinijne myślenie – zauważa.
- Tylko takie mnie w życiu interesuje. W każdym razie, o czym chciałeś ze mną porozmawiać?W tym samym momencie przy naszym stoliku zjawia się kelnerka z dwoma szklankami napojów oraz dwoma, zamówionymi przez nas posiłkami. Stawia je na stoliku, uśmiecha się niewinnie do Justina, a zaraz potem odchodzi, upewniając się czy nadal na nią patrzy. Ździra.
- Może najpierw coś zjedz.
- Po prostu powiedz. Jestem gotowa na wszystko.Mężczyzna bierze głęboki oddech, a potem wlepia we mnie lekko rozbiegany wzrok.
CZYTASZ
Umowa o wszystko | ZAKOŃCZONE
Teen FictionUchodząca za pozbawioną emocji i żyjącą wyłącznie chwilą, 22-letnia Hazel zostaje zmuszona do nagłego powrotu do rodzinnego miasta, które wcale nie kojarzy jej się z domowym ciepłem i wspaniałymi latami młodości. Dziewczyna dwa lata temu dosłownie r...