¦5¦

61 9 2
                                    

Krótki, trzydniowy maraton na rozruszanie historii ٩ʕ◕౪◕ʔو

Jimin biegał od szafki do szafki w poszukiwaniu czegokolwiek co mogłoby mu się przydać dzisiejszego dnia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jimin biegał od szafki do szafki w poszukiwaniu czegokolwiek co mogłoby mu się przydać dzisiejszego dnia. W głowie próbował ułożyć sobie listę potrzebnych rzeczy, co w pośpiechu zdecydowanie nie szło mu najlepiej. W ostateczności wrzucił do czarnej torby trzy duże zeszyty i większość napotkanych w mieszkaniu długopisów. Od dwóch dni wiedział, że to właśnie dzisiaj wróci na wykłady a mimo to udało mu się zaspać.

O tej godzinie mógł zapomnieć o dojeździe autobusem, poproszenie Yoongiego o podwózkę również odpadało, gdyż starszy od kilku dni chodził do pracy na nocne zmiany i poranki takie jak te wolał spożytkować na odpoczynek i sen, którego Park definitywnie nie chciał przerywać. Od ich ostatnich bardzo delikatnych zbliżeń nic się nie zmieniło i Jimin nadal czuł pewien rodzaj strachu na myśl o markotnym, przebudzonym Yoongim.

Wybiegł z mieszkania niemal trzaskając za sobą drzwiami. Jedyną pozostałą mu opcją było przejście z domu na uczelnie pieszo, a w przypadku Jimina - biegiem. Zwinnie omijał każdego przechodnia, jedną ręką trzymając obijającą się o jego biodra torbę, a drugą poprawiając włosy, których nie miał nawet czasu przeczesać. Zdawał sobie sprawę z tego, że nie wygląda najlepiej, ale próbował pocieszać się faktem, że są to w końcu tylko wykłady, na których i tak nikt nie będzie zwracał na niego uwagi.

Ledwo zdążył zahamować przed przejściem dla pieszych, poczuł silny wiatr uderzający w jego policzek wraz z mijającymi go autami. Wytrzeszczył oczy w szoku, mógłby przysiądz, że poczuł się tak jakby ktoś złapał go za kołnierz kurtki i siłą zatrzymał zanim postawił stopę na ruchliwej drodze. Rozejrzał się nie widząc nikogo obok siebie, westchnął zdając sobie sprawę z tego, że przez cały ten czas wstrzymywał oddech. Czy to możliwe, żeby jego ciało samo zatrzymało się w tak niebezpiecznej sytuacji?

Nie mając więcej czasu na dłuższe rozmyślanie wszedł na pasy niemal w tym samym momencie, gdy światło zmieniło się na zielone. Jego klatka piersiowa nadal unosiło się nieco szybciej, dlatego postanowił trochę zwolnić, wciąż szedł przyspieszonym krokiem, jednak dla własnego bezpieczeństwa wolał nieco przystopować.

Wszedł do wielkiego budynku uczelni naciągając na nos maseczkę oraz przemywając ręce stojącym przy wejściu płynem dezynfekującym, którego szczerze nie cierpiał, ręce po nim się kleiły, w dodatku śmierdziały alkoholem, który od zawsze odpychał Jimina. Wszedł w głąb korytarza mijając innych studentów, z jednej strony cieszyło go to, ponieważ miał pewność, że wykłady jeszcze się nie zaczęły, jednak bycie pomiędzy tyloma osobami niezwykle go peszyło.

Jimin nie nazwałby siebie aspołecznym, zwyczajnie nie lubił otaczających go tłumów. Stojąc przed wyborem hucznej imprezy z wieloma gośćmi a spokojnym wieczorem przy filmie, bez najmniejszego zawahania wybrałby kubek herbaty pod kocem oraz mdłe romansidło. Gdyby nie Yoongi pewnie nigdy nie wyszedłby do klubu, w końcu takie wypady zawsze były pomysłem Mina, a Jimin zgadzał się na nie, w trosce o Yoongiego, aby nie musiał wracać sam pijany taksówką.

𝑅𝑒𝑓𝑙𝑒𝑐𝑡𝑖𝑜𝑛 ¦¦ 𝐽𝑖𝑘𝑜𝑜𝑘 ✎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz