¦11¦

55 8 8
                                    

Wraz z otwarciem drzwi po pomieszczeniu rozległ się dźwięk dzwonka wiszącego nad wejściem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wraz z otwarciem drzwi po pomieszczeniu rozległ się dźwięk dzwonka wiszącego nad wejściem. W nozdrza Jimina uderzył intensywny zapach kawy, a w ustach momentalnie zaczęła mu się zbierać ślina. Rozglądał się po prawie pustej sali przechodząc w stronę lady oraz znajdującego się za nią zaplecza.

– Na pewno jesteś już w stanie pracować? Mówiąc szczerze, gdy usłyszałem od szefowej co się stało byłam na sto procent pewna, że już nie wrócisz - zapytała Jinri widząc jak Park odwiesza kurtkę na wieszak i sięga po czarny fartuch.

– Nic mi nie jest. Muszę wrócić zanim szefowa sama postanowi mnie zwolnić, potrzebuję kasy jak nigdy wcześniej - przewiązał pasek fartucha wokół bioder wychodząc i stając za ladę.

– Wcale ci się nie dziwię, ale powinieneś też pomyśleć o swoim zdrowiu - powiedziała nadal dotrzymując mu kroku oraz świdrując wzrokiem.

– Już mówiłem, że z moim zdrowiem wszystko w porządku. Tak właściwie to zastanawiałem się nad wzięciem dodatkowych zmian w kawiarni - wzruszył ramionami biorąc jedną ze szklanek do ręki i zaczynając ją polerować.

– A czy ty przypadkiem nie studiujesz? Zdurniałeś do reszty Jimin, niedługo nie będziesz miał czasu nawet, żeby spać.

– Studia zawsze można zawiesić, dopóki się trochę nie ustatkuję - mruknął bardziej do siebie niżeli Jinri, która bacznie obserwowała jak młodszy ogląda szkło z każdej strony w poszukiwaniu niedomytych smug.

– I będziesz tu pracował dniami i nocami, żeby zarobić jakieś marne grosze? Powinieneś posłuchać Yoongiego i skupić się bardziej na studiach. Inaczej skończysz w psychiatryku widząc dziwne postacie jak pan Baek - skinieniem głowy wskazała na staruszka siedzącego przy najbardziej oddalonym stoliku.

Początkowo Jimin nie widział w nieznajomym niczego podejrzanego. Zatrzymał na nim wzrok i zmrużył oczy dopiero, gdy płaszcz, który starszy mężczyzna miał na siebie założony zaczął wydawać się mu dziwnie znajomy. W jednej chwili przed jego oczami pojawiły się obrazy sprzed kilkudziesięciu dni. W tamtym momencie uświadomił sobie, że siedzący przy ścianie pan Baek to staruszek, który pewnego wieczora sprzedał mu lustro w ręcznie wyrabianej, drewnianej ramie.

– Zamawiał już coś? - spytał nie spuszczając wzroku z klienta.

– Coś ty, nigdy nic nie zamawia. Przychodzi tu codziennie, siada w tym samym miejscu i składa origami z naszych serwetek. Kiedyś zaczepiał innych gości i opowiadał im o jakiś duchach, czy Bóg wie czym, ale przestał, gdy szefowa zagroziła mu wyrzuceniem z kawiarni.

To wystarczyło Jiminowi by złapał za leżące obok menu i udał się w stronę zamyślonego mężczyzny. Stanął nad nim patrząc jak ten obraca w dłoniach kolejną, wyciągniętą przed chwilą serwetkę.

– Jest pan gotowy złożyć zamówienie? Polecam gorącą czekoladę z miętą, dobra na chłodny poranek - powiedział podsuwając nieznajomemu kartę dań.

𝑅𝑒𝑓𝑙𝑒𝑐𝑡𝑖𝑜𝑛 ¦¦ 𝐽𝑖𝑘𝑜𝑜𝑘 ✎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz