¦22¦

37 9 1
                                    

Po słowach, które Jimin wypowiedział w stronę dwójki swoich przyjaciół Jeon nadal pojawiał się w każdym odbiciu jedynie na kilka sekund, po których prędko znikał

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Po słowach, które Jimin wypowiedział w stronę dwójki swoich przyjaciół Jeon nadal pojawiał się w każdym odbiciu jedynie na kilka sekund, po których prędko znikał. Wrażenia nie robił na nim nawet Park, który uprzednio upewniając się, że drzwi do jego pokoju są zamknięte, siadał po turecku przed lustrem i pukał w nie dokładnie trzy razy. Jimin próbował kilka razy, jednak każdy z nich kończył się taką samą porażką. W końcu brunet wstawał z klęczek wychodząc z pokoju oraz zastanawiając się nad tym co robił źle. Gdy wcześniej wyznał mu wszystko to co leżało mu na sercu, stojąc przed nim i patrząc wprost w jego sylwetkę, Jeongguk zdawał się cieszyć możliwością pogodzenia. Nie znikał posyłając Parkowi pogodny uśmiech, który rozszerzał się z każdym nowym słowem, które dobiegało do jego uszu. A jednak nie zachęciło go do rozmowy i z jakiegoś powodu zwyczajnie kontynuował unikanie Jimina. Wszystko zaczęło nabierać sensu dopiero w nocy, gdy Park wymęczony nauką na studia, w końcu postanowił położyć się do łóżka.

Nakryty kołdrą po same uszy, z głową przyklejoną do poduszki nawet nie zauważył kiedy zasnął. Kąciki jego ust same uniosły się, gdy przywitała go znajoma biel. Niemal od razu poczuł potrzebę przymknięcia powiek, zdecydowanie ta krótka przerwa odzwyczaiła go od wszechobecnej jasności. Gdy w końcu jego wzrok nieco się przyzwyczaili, Jimin zaczął rozglądać się wokół siebie. O dziwo nigdzie nie był w stanie dostrzec tego, z którym na spotkaniu najbardziej mu zależało. Zrobił kilka niepewnych kroków przed siebie, nadal rozglądając się na wszystkie strony, by na pewno nigdzie go nie pominąć. Co prawda niezauważenie anielskiej sylwetki pośród dosłownie niczego graniczyło z cudem, ale Park czuł, że byłby do tego zdolny.

– Jeongguk! Możesz już przestać się chować - krzyknął stając w miejscu. Nie wiedział czy zbliża się do niego chociaż o krok, równie dobrze mógł się oddalać, a tego już raz spróbował i nie skończyło się to najlepiej. Już miał krzyczeć ponownie, gdy odwrócił się do tyłu - Jeongguk…

Zaledwie kilkanaście metrów dalej stał Jeon. Ręce trzymał za sobą, głowę pochylał w dół, co jakiś czas unosząc niepewny wzrok na Parka, jakby chcąc sprawdzić czy na pewno nadal tam jest. Gryzł własną wargę, co chwilę podnosząc się na palcach u stóp. Jimin nie był pewien czy kiedykolwiek widział go w takim wydaniu, zdawał się być czymś wyraźnie zawstydzony, a z tym z jego strony Park chyba nigdy wcześniej się nie spotkał. Jimin przyspieszonym krokiem podszedł w stronę anioła, Jeongguk uważnie go obserwował, samemu chcąc wykonać jakikolwiek ruch w stronę drugiego bruneta, ale prawdę mówiąc nie wiedział na jak wiele może sobie pozwolić. Cieszył się, że Jimin chce się z nim spotkać i nie chciał tego zaprzepaścić kolejną głupotą.

– No powiedz coś w końcu - wymamrotał niepewnie zerkając na stojącego tuż obok niego Parka. Nie chciał patrzeć zbyt długo, odrzucała go obawa przed rzuceniem się na szyję Jimina i wypuszczeniem z ust tony przeprosin, która cisnęła mu się na język.

– Ty durny aniele od siedmiu boleści! - krzyknął marszcząc brwi i składając dłoń w pięść - Tęskniłem za tobą, czubku.

– Chyba bardziej namieszać mi w głowie nie mogłeś, to w końcu mnie wyzywasz czy tęskniłeś? - na jego twarz wszedł niezrozumiały grymas, przy którym kręcił głową na boki. Obaj mężczyźni poczuli, że mogą odetchnąć z ulgą, gdy atmosfera zaczęła się rozluźniać.

𝑅𝑒𝑓𝑙𝑒𝑐𝑡𝑖𝑜𝑛 ¦¦ 𝐽𝑖𝑘𝑜𝑜𝑘 ✎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz