Rozdział 1

712 46 34
                                    

Głośny dźwięk ulubionej piosenki ustawionej jako budzik rozległ się w pokoju kilkunastoletniego blondyna, tylko po to by chwilę później zamilknąć na wieki (albo na dobę), a powodem tego była ręka zmęczonego Uzumakiego, która gotowa była walczyć o jeszcze chwilę snu dla nastolatka.

Nie miało znaczenia jak długo spał. Zmęczenie nie opuszczało go na krok. Od zasypiania na lekcjach dzieliły go jedynie energetyki, albo kawa.

Ewentualnie duża dawka cukru

Dwadzieścia minut później, z cierpiętniczą miną i grobowym nastrojem zwlekł się z łóżka i zgarnął z szafy jakieś ubrania, po czym skierował się do łazienki.

Gdy był już nagi, przypadkiem spojrzał w lustro. Nie chciał tego, próbował tego uniknąć. Jednak spojrzał. I z jednej strony to co widział napawało go obrzydzeniem, ale z drugiej strony nie mógł oderwać wzroku. Nie wiedział dlaczego. Może po prostu zastanawiało go jak wyglądałoby jego ciało gdyby był idealny, jak na przykład Sasuke.

Zamiast oponki (która nie była duża, ale bądź co bądź istniała i od jakiegoś czasu nie chciała odejść) dobrze umięśniony, szczupły brzuch. Zamiast chudych rąk, takie umięśnione jak Uchihy. Zamiast sześciu blizn na twarzy, gładka jasna skóra, bez skaz. I chociaż w dolnych partiach ciała nie miał na co narzekać, nienawidził swojego ciała niezwykle mocno i miał świadomość, że takiego chłopaka jak on, Sasuke nigdy nie pokocha.

Zamknął oczy i odwrócił się tyłem do lustra. Szybko ubrał się w pomarańczowy t-shirt, bluzę i czarne dresy (nie pomijając odzieży jak majtki, czy skarpetki).

Pięć minut później pakował w swoim pokoju plecak już ubrany z umytymi zębami.

Na dole chwycił śniadanie do szkoły w rękę i wyszedł z domu zamykając go.

Kushina pracowała już od 7 nad ranem, a Minato jak to lekarz, miał dyżury nocne, przez co często nie było go na noc w domu.

Stojąc na przystanku kalkulował w swojej głowie czy jeśli jednak pójdzie na piechotę to czy zdąży na lekcje.

Zdąży

Może jeśli codziennie będzie chodził pieszo do szkoły i ograniczy jedzenie to straci uciążliwą warstwę tłuszczu na brzuchu?

Warto spróbować.

W ten sposób, po 40 minutach był w budynku, w którym odbywały się lekcje. Wziął podręczniki z szafki i w ostatniej chwili wszedł do sali, zaraz za nauczycielem.

Rozsiadł się w ostatniej ławce, w której siedział sam. Mimo, że miał przyjaciół, to jednak każdy z nich miał kogoś bliższego niż Naru.

Shikamaru siedział z Choujim, Sakura razem z Ino, Kiba z Shino, a Sasuke mimo, że siedział sam to nie wyglądał jakby chciał towarzystwa.

A Uzumaki po prostu bał się do niego przysiąść.

Pierwsza lekcja - biologia. Niefortunny temat o męskich narządach płciowych pokierował myśli Uzumakiego na wyobrażenia sprzętu Sasuke.

Wnioski jakie uzyskał z tych rozmyślań?

Musiał mieć dużego.

To wcale nie tak, że od samych wyobrażeń siedział potem zamknięty w kiblu przez kilka minut, bo musiał uporać się z małym problemem.

Dalsze lekcje mijały spokojnie, a później nadeszła najcudowniejsza lekcja na świecie. Literatura z Panem Jiraiyą, na której Lisi chłopiec siedział w jednej ławce razem z Mrocznym królem.

Przez ten jeden fakt, Uzumaki wręcz ubóstwiał ten konkretny przedmiot.

Nie miał wcale złego kontaktu z Sasuke. Znaczy... Zdarzało się, że przez stres, Naruto zmieniał zupełnie swoje oblicze i pokazywał tą twardą stronę. Starał się rywalizować z Uchihą i dopiero gdy wracał do siebie orientował się, że to nie ma sensu i nigdy nie będzie tak dobry, tak cudowny, idealny jak Uchiha Sasuke.

Jak to wyglądało ze strony pana idealnego?

Z jednej strony tak samo, ale równie dobrze można powiedzieć, że na odwrót.

Czy to ma jakikolwiek sens? Nie wiem, nie mnie znać odpowiedzi na takie pytania.

Sasuke po prostu nie chciał się przyznać przed nikim, a po pierwsze przed samym sobą, że cieszy go siedzenie w jednej ławce z Uzumakim, który nie wiadomo dlaczego już kilka miesięcy temu stał się dla niego bardziej ostry niż kiedyś, jakby starał się z nim rywalizować.

Po prostu gdy blondyn był skupiony na czymś innym, Sasuke mógł bezkarnie patrzeć z bliska na jego twarz.

Była ciekawa, a sześć podłużnych blizn, po trzy na każdym policzku, dodawały mu tylko uroku. Wyglądał jak lisek. Brunet kochał te oto blizny. Nie wiedział skąd Naruto je ma, ale uwielbiał je. Ostatnio coraz częściej musiał się powstrzymywać żeby ich nie dotknąć, gdy był tak blisko blondyna. Chciał po prostu dowiedzieć się jakie są w dotyku.

⁃ Czemu się na mnie gapisz, do cholery?! - z zamyślenia wyrwał go głos uroczego blondyna. Nie zastanawiając się zbyt długo nad odpowiedzią, nieco wkurzony odparł

⁃ Masz coś na twarzy, idioto. Normalnie w życiu bym na ciebie nie spojrzał. Chyba nie sądziłeś, że jest inaczej? - No przepraszam bardzo, ale jeśli ktoś wkurwia się na niego bez powodu to nie może tego tak zostawić. Nawet jeśli miałby kłamać w żywe oczy, musi się odegrać równie chamską odzywką.

W przypływie odwagi sięgnął ręką do twarzy blondyna i przejechał palcem po jednej z blizn, udając, że zciera domniemane zabrudzenie.

Podczas tych kilku sekund między nimi zapadła cisza i zdawało im się jakby minęła przynajmniej godzina, mimo, że była to niezwykle krótka chwila.

Sasuke był wniebowzięty. TAK! WRESZCIE! O BOŻE TE BLIZNY SĄ CUDOWNE - Czy to nie jest jakiś fetysz? - Nasuwały się mu czasem myśli, ale ignorował je. Był rozanielony doznaniem jakim było dotknięcie jednej z tych pięknych blizn.

Naruto nieco przewrażliwiony na ich punkcie, zawstydził się mocno i cała jego brawura nagle wyparowała. Czuł jak zaczyna się rumienić. Oooo nie.

⁃ Jiraiya-sensei! Czy mogę wyjść do toalety? - starał sie by głos mu się nie załamał, ale możliwe, że nie do końca mu się to udało. Dosłownie kilka sekund później był już przy drzwiach i prawie że wybiegł z sali.

Gdy wreszcie dotarł do łazienki, pochylił się nad umywalką i opłukał twarz zimną wodą. To powinno chyba pomóc. Taką miał nadzieję. Nie mógł przecież pozwolic żeby Sasuke zauważyłby jego rumieniec! Zacząłby się z niego śmiać!

W ogóle co to miało być?!

Dlaczego on, idealny Uchiha dotknął jego twarzy?!

I DLACZEGO DO CHOLERY MUSIAŁ DOTKNĄĆ AKURAT BLIZNY?!

Naruto nienawidził ich. Nawet nie pamiętał skąd je ma, ale były okropne. Przez nie był jeszcze brzydszy niż bez nich. W przyszłości planował usunąć je operacyjnie, ale na razie musiał jakoś przeżyć.

Uzumaki do końca dnia starał się unikać bruneta i z niecierpliwością oczekiwał końca zajęć. Potem wrócił do domu.

Oczywiście pieszo

Nie umiem w miłość Dattebayo! | SasunaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz