Akcja dzieje się jakis czas po rozdziale świątecznym
Naruto siedział oparty o swoje łóżko z nogami podciągniętymi pod brodę. W pierwszym momencie mogłoby się wydawać, że płaczę, ale prawda była zgoła inna. Bowiem Naruto chyba już nie umiał płakać. Nie z tego powodu. Ale to nie znaczy, że nie czuł się źle, wręcz przeciwnie. Czuł się okropnie, tak źle jak nigdy. Miał po prostu dość siebie samego i swojej psychiki i tego świata i swojego organizmu. Czuł, że nawet śmierć nie przyniosłaby mu ulgi. Mogła to zrobić jedna rzecz, ale nie starczyło mu czasu. Nie zdążył wrócić do domu na czas i nie był w stanie sprowokować wymiotów.
Z jego psychiką chyba nigdy nie było gorzej, chociaż trudno stwierdzić. Tak czy siak było to uczucie nie do zniesienia, którego jednak nie dało się jakkolwiek zniwelować.
To było największe, najgorsze, najsilniejsze poczucie winy jakie w życiu czuł.
Był tak cholernie zawiedziony samym sobą, wkurzony na samego siebie. Prawie że można było zobaczyć wypływającą z niego nienawiść skierowaną w stronę „kreatury" jaką był on sam.
Dwa tysiące sześćset dwanaście. Lub więcej. Prawdopodobnie więcej. Tak kosmiczną ilość kalorii pochłonął w ciągu jednego dnia. Jednego pieprzonego dnia. Niby coś tam chodził, według krokomierza spalił 400 kalorii. Ale wciąż
2600 - 400 = 2200
Czyli okropnie dużo. Dorosła osoba regularnie uprawiająca sport tyle potrzebuje, A Naruto jeszcze nawet nie miał mutacji, był pod tym względem jak dziecko. Metr sześćdziesiąt wzrostu? Był niższy od niektórych dziewczyn z klasy.
- Co jest do cholery ze mną nie tak...?
Szeptał zirytowany, jednak nie potrafił dać upustu swoim emocjom. Była północ, rodzice spali, a on musiał być cicho.
Zrobił dziesięciominutowy trening bez skakania, ale co ro mogło dać? Na pewno nie spalił więcej niż 100 kalorii.
Dlaczego nigdy nie czuł sytości?
To chyba powinno być tak, że gdy zjesz wystarczającą ilość pokarmu to czujesz sytość. A Naruto? Nie czuł tego, jedyne co czuł to dopiero po fakcie - ból brzucha.
Osunął się na nieprzyjemnie chłodną podłogę i patrzył w sufit. Była zbyt zimna. Położył się na łóżku. Czuł jak jego ciężkie grube ciało tworzy wgniecenie w materacu. Poczuł się jeszcze bardziej winny.
Ah jak bardzo siebie nienawidził w tej chwili. Czemu nie dało się cofnąć czasu?!
Nie miał wyboru. Jutro musiał jakoś wykombinować żeby zjeść jak najmniej. Musi zrewanżować się za te 1000 kalorii nadwyżki.
Zorientował się, że 7 razy tyle i przytyje kilogram.
- mam dość - wyszeptał
Tak bardzo chciał znów się skaleczyć, poczuć ból, przynależność do tej ziemi
Ale obiecał Sasuke...
no właśnie
Sasuke.
Co powiedziałby na to Sasu?
Z lekkim wachaniem chwycił telefon i wykręcił numer czarnowłosego.
Jeden sygnał, drugi, trzeci i kolejny...
No tak, czego się spodziewał. Było już po 23, Sasu pewnie spał.
- Halo...?
- Sa-Sasu...Przepraszam, obudziłem cię?
- Taa...ale nie ważne. O co chodzi? - spytał już nieco mniej zaspanym głosem.
Naruto w tym momencie nie wiedział w sumie co powiedzieć. Nie zastanawiał się nad tym zanim zadzwonił.
- Przepraszam, idź już spać z powrotem...
- Po prostu powiedz o co chodzi
- Nie wiem, mam dość, to jest nie do zniesienia, proszę pomóż mi-
Jego głos urywał się nieco, bo miał problem ze złapaniem oddechu. Czuł ogromną gulę w gardle, która jakby blokowała jego słowa. Starał się powiedzieć coś dalej, ale w głowie miał mętlik. Czuł jakby tonął w jakimś oceanie. Słyszał, że Sasuke coś do niego mówi, ale woda dookoła niego zagłuszała wszystko, zniekształcała dźwięk. Zdaje się, że upuścił gdzieś telefon, ale przed oczami miał ciemność. Zabawne, że rodziców akurat dzisiaj nie było w domu.
Naruto nie wiedział ile dokładnie siedział w tej pozycji, ale z tego transu wyrwał go dzwonek do drzwi. Tak późno w nocy?
Nie miał pojęcia kto to może być, ale powoli się podniósł i poszedł na dół otworzyć. Nie zwrócił uwagi na to, że był tylko w bokserkach i za dużej koszulce sięgającej mu do połowy uda. Gdy otworzył drzwi zobaczył Sasuke. Uchiha miał na sobie rozpiętą kurtkę z pod której widać było długie spodnie od piżamy, a na szyi niedbale zawiązany szalik. Nie zdążył się z nim przywitać, bo czarnowłosy zamknął go w szczelnym uścisku.
- Przepraszam, że tak długo to trwało, musiałem wyjść z domu przez okno
- S-sasuke...
- shhhh już dobrze, chodź do środka - chłopak nie wypuszczając blondyna z objęć powoli poszedł z nim do salonu uprzednio zamykając drzwi. Pomógł położyć się mu na kanapie i przykrył go leżącym obok kocem, Naruto zachowywał się trochę jakby był pijany. Niezbyt kontaktował, a oczy miał zapuchnięte od płaczu. Uchiha upewnił się że jego chłopak nie spadnie z mebla i poszedł do kuchni zaparzyć mu herbatę. Po chwili wrócił do niego z kubkiem parującego napoju.
(Podgrzane H2O w którym doszło do dyfuzji poprzez włożenie do niego woreczka z herbatą)
Była jeszcze zbyt gorąca do picia, więc postawił ją na stoliku. Usiadł obok kanapy i wplótł palce w blond włosy Uzumakiego. Ten w reakcji na to chwycił jego dłoń i przyciągnął go do siebie dając znak żeby położył się obok. A Sasuke nie zamierzał protestować...
Naruto pov.
W ramionach Sasu jest tak ciepło i przyjemnie. Czuję się bezpiecznie, nikt nie może zrobić mi krzywdy. Zostań ze mną na zawsze, proszę
~Ten rozdział jest jakiś odklejony
Jak ja~
CZYTASZ
Nie umiem w miłość Dattebayo! | Sasunaru
FanfictionSzkolne Sasunaru, normalny świat, zero ninja. Teoretycznie można czytać bez znajomości anime, ale w tym przypadku radzę zapoznać się z postaciami. Jeśli masz coś do związków homoseksualnych to ta książka nie jest miejscem dla ciebie. Miłego czytania...