Rozdział 3

476 41 20
                                    

Piątek, weekendu początek. Ulubiony dzień tygodnia roboczego młodzieży. Bo przecież już zaraz wolne dwa dni. Tego jednak piątku Naruto zaczął dzień niezbyt pozytywnie. Świeże bandaże, które założył dzień wcześniej, przesiąkły i miał teraz zabrudzoną krwią piżamę. Jak miał się wytłumaczyć rodzicom?

Po dziesięciominutowych rozmyślaniach piżama wylądowała w foliowym worku, a potem w plecaku. Wyrzuci ją po drodze. Łatwiej wyjaśnić zgubione ubranie niż takie zabrudzone nie małą ilością krwi.

Blondyn zabrał z szafy czarne dresy i pomarańczowy golf, wyjął z szuflady czyste bandaże i szybko poszedł do łazienki.

Nie patrząc na siebie w lustrze umył zęby, założył spodnie i zabrał się za ręce.

Obmył rany zimną wodą, a zaschnięte plamy krwi starł paznokciami. Było to bolesne, przez co poczuł się nieco lepiej. Ból to była jedna z rzeczy, która sprawiała mu przyjemność.

Zabandażował ręce i ostrożnie założył golf.

W kuchni zjadł płatki z mlekiem po czym błyskotliwie zorientował się, że jest spóźniony na pierwszą lekcję. Doszedł do wniosku, że może jeśli pojedzie na hulajnodze to zdąży na drugą. Więc dokończył jeść, założył na siebie lekką kurtkę. Jesień zaczęła się już na dobre i nie wystarczały mu już bluzy.

Chwycił plecak, wyszedł z domu i po chwili był już na drodze.

Cholera. Gdy dotarł do szkoły, był cały zdyszany. W ogóle nie był wysportowany i o tym wiedział, ale teraz okazało się, że jego kondycja była tragiczna. Oponka na brzuchu tylko to potwierdzała. Coś z tym zrobi, tylko jeszcze nie wie jak.

Gdy odstawił hulajnogę do szatni, lekcja już się zaczęła, więc szybko dotarł do sali i przeprosił za spóźnienie.

Chwila

Coś się zmieniło

Spojrzeniem powędrował do Sasuke i zamarł.

Obok miłości jego życia siedział chłopak, pewnie nowy w klasie, bo nigdy wcześniej go nie widział.

Nie byle jaki chłopak. Jeden z najprzystojniejszych ludzi jakich widział w swoim życiu.

Jego czerwone, na pewno farbowane, włosy mieniły się jakby pracowali nad nimi najlepsi fryzjerzy. Skórę miał bladą, bez skazy. Jego piękne duże zielone oczy podkreślał perfekcyjnie nałożony dookoła nich eyeliner.

Sylwetkę miał jak model. Jego idealnie wyrzeźbiony brzuch opinała czarna koszula, na którą narzucił czarną kurtkę z ćwiekami. Nogi miał długie i smukłe

Był po prostu ideałem.

Ale nie to było najgorsze

Naruto nie mógł znieść tego jak Sasuke patrzy na niego miło, jak lekko się do niego uśmiecha.

Uzumaki miał świadomość, że nowy, był pod każdym względem lepszy od niego.

W dodatku siedział z Uchihą.

W jednej ławce.

I czarnowłosemu wcale to nie przeszkadzało.

Uzumaki stał tak chwilę zagapiony na rudego po czym otrząsnął się i już bez słowa usiadł w swojej ławce. Sam.

Sasuke nawet nie zwrócił na niego uwagi zbyt zajęty rozmową z chłopakiem.

Blondyn sam nie wiedział skąd w nim taka zazdrość. Może po wczoraj podświadomie robił sobie nadzieję...? Tylko na co? Przecież na to, że czarnowłosy bóg odwzajemni jego uczucia nie było szans.

Nie umiem w miłość Dattebayo! | SasunaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz