Rozdział 29

368 28 3
                                    

Pov: Czkawka

- Ała kurwa, uważaj

- Wybacz, ostrze Mali nieźle cię urządziło

Minęła godzina od bitwy na Berk, gdy się upewniliśmy że jesteśmy daleko,
Zofia i ja zeszliśmy pod pokład i właśnie zajmuje się moją raną.

- Trafiła mnie raz, ja ją wielokrotnie

- Tak tak, muszę odciąć trochę skóry i mięsa

- Dlaczego?

- Cięcie było dosyć głębokie i przez twoje gwałtowne ruchy w trakcie walki kawałek zaczął odpadać, większość już obumarła więc nie ma sensu przyszywać, jednak nerwy nadal tam są więc będzie trochę bolało, tak z innej beczki, jakim cudem przekonałeś Male aby odpuściła?

- Siła perswazji, prawda, całkowicie oszalała i była gotowa wszystko poświęcić aby mnie zabić jednak po tym jak zmęczyłem ją walką i gniew przeminął dałem radę przemówić jej do rozsądku, jeżeli mam być szczery to nie jestem pewny czy tak naprawdę odpuściła, w tej chwili może za nami płynąć cała flota Obrońców Skrzydła i nic o tym nie wiemy

- Acha, myślę jednak że naprawdę nas zostawiła, jeśli chcesz jesteś bardzo charyzmatyczny i przekonujący, dobrze o tym wiem, jednak łatwo cię zdenerwować

- Nieprawda

- Grimellowi i Varickowi w szczególności dobrze to wychodziło

- Grimella jeszcze spotkamy, tego jestem pewien, przez tą przygodę na Be- ałć w mordę trolla, na brodę Odyna!

- Już, już spokojnie, właśnie kończę, zszywam ranę, oczyszczam, zakładam bandaż i gotowe

- ała, mogłaś uprzedzić

- no i gotowe, pokaż jeszcze tą ranę na dłoni, widzę ją

- Strzała przyszpiliła moją dłoń do klaty, Pyskacz mnie opatrzył

- Właśnie widzę, odciął grot, starannie wyjął drzewiec, nawet oczyścił ranę! Mogłabym poprawić parę rzeczy, i je poprawie ale na kowala to bardzo dobrze wykonana robota

- Czasami pomagał Gothi, z pewnością od niej się czegoś nauczył

- Niewątpliwie, a rana na klacie?

- Nawet jej nie czuje

- Malutkie dźgnięcie, miałeś kolczugę pod tym przebraniem?

- Zawsze noszę kolczugę, nawet gdy byliśmy na balu dwa lata temu to miałem ją pod strojem odświętnym

- Możliwe że uratowała ci życie, celował w serce, nie patyczkowali się, to chyba wszystko, teraz muszę wyjąć Makiemu drzazgę z palca u ręki

- hehe, co?

- Przewrócił się podczas plądrowania i wielka drzazga wbiła mu się w czubek palca wskazującego, sam boi się ją wyjąć

- Jak wielka?

- Dosyć pokaźnych rozmiarów

- uuu, w porządku, mam nadzieję że wszystko pójdzie dobrze, ja natomiast mam teraz zamiar zapaść w głęboki sen ponieważ wreszcie jesteśmy bezpieczni i płyniemy do Klanu Młota

- Jeśli spotkasz Makiego to powiedz mu że może już przyjść

- Dobra zawołam go

Ubieram się po czym opuszczam lecznice Zofii, udaje się wzdłuż korytarza i mijam jadalnie w której siedzą Maki, Sven i  Avor, Maki jest w widocznym bólu nie patrząc na dłoń w którą wbity jest- na Bogów, gigantyczny odłamek drewna, to nie jest drzazga.

NiedocenionyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz