Rozdział 5

878 54 6
                                    

Pov:Viggo

Tamtego dnia, siedziałem w swojej kajucie,grając w Szpony i topory, nieświadomy tego że za kilka minut podejmę decyzję która zmieniła przebieg historii.

Mimo iż każdy dzień niesie ze sobą coś nowego to ten wydawał się nadzwyczaj nudny jakże spokojny, złapaliśmy stado Zębaczy gdzieś około południa,ale to wszystkie smoki jakie spotkaliśmy za cały dzień, byłem zły,to zaledwie połowa dziennego utargu,chciałem zostać sam aby móc się uspokoić poprzez grę w moją ulubioną grę,dałem mocno do zrozumienia swojej załodze że mają mi nie przeszkadzać,mimo to Ryker wpadł do mojej kajuty.

- Chyba jasno się wyraziłem że macie mi nie przeszkadzać

- Bracie,musisz to zobaczyć,choć

Bez najmniejszego pośpiechu podniosłem się z krzesła i udałem na górny pokład,spodziewałem się tego że znaleźli jakieś smoki, zapadła już noc więc dobrze by było coś jeszcze upolować,ale to co zobaczyłem,było niepowtarzalne.

Zobaczyłem wyspę pokrytą ogniem,wyspę która cała się paliła,było już ciemno,pożar był jedynym źródłem światła w okolicy,można było go dostrzec z dziesiątek kilometrów, natomiast my znajdowaliśmy się kilometr od wyspy,mimo takiej odległości pożar był tak silny że światło które emitował płomień oświetlało cały pokład,nigdy czegoś takiego nie widziałem,i nie spodziewalem się że kiedykolwiek zobaczę,inni łowcy także,cała załoga stała w bezruchu przy burcie,tak jak ja nie mogli się otrząsnąć z tego co widzą,jedyne o czym wtedy myślałem,to:
"Co wznieciło taki pożar?"

Moją pierwszą odpowiedzią był smok,smok taki za którego dostałbym fortunę, właśnie to sprawiło że podjąłem decyzję o udaniu się na wyspę.

- Płyniemy tam

Oświadczyłem swojej załodze

- Viggo czyś ty oszalał? To samobójstwo! Nie wiem po co chcesz tam płynąć ale nic by nie przetrwało takiego pożaru

- Cokolwiek wznieciło ten pożar musi być odporne na ogień

- Myślisz że smok to zrobił?

- Najprawdopodobniej,iż będę zdziwiony jeżeli okaże się inaczej

- W porządku

Obraliśmy kurs na palącą się wyspę,wtedy byłem pewien że to jakiś smok,jednak nigdy bym się nie spodziewał że człowiek jest w stanie rozpętać takie piekło,ale jednak się myliłem.

Po kilku minutach dotarliśmy do wyspy,musieliśmy ustalić gdzie pożar się zaczął aby móc znaleźć sprawcę,na szczęście nie było to trudem iż kawałek wyspy był już spopielony co oznaczało że tam pożar został wzniecony,mniej więcej w tamtym momencie zacząłem sobie zadawać kolejne pytanie: "Po co?" W jakim celu smok wzniecił ten pożar? Oznaczanie terytorium raczej odpadało,nie ma sensu niszczyć czegoś co ma należeć do ciebie,a co jeżeli pożar został wzniecony przez czysty przypadek? To było prawdopodobne,smok który dla zabawy pali wyspy to nie przelewki,muszę przyznać że na ułamek sekundy się wystraszyłem, na myśl o smoku który popieli wyspy,ale po chwili uspokoiłem się i przypomniałem sobie że każdy smok ma jakąś słabość,i im większy tym większy zysk,albo to jest najzwyczajniejszy pożar wywołany przez Gronkla lub innego Koszmara,jednak nie wydawało się to prawdopodobne iż nie było to możliwe dla takich smoków rozpalenie takiego silnego pożaru.

- Bracie wiemy gdzie się zaczął pożar,wygląda na to że kiedyś rozbił tu się jeden z naszych statków i to właśnie w nim zaczął się pożar

- Ciekawe,czy coś z niego zostało?

- Nie,ale znaleźliśmy ciało Gronkla,ktoś mu wbił włócznie pomiędzy fałdy na szyi ale na całym ciele ma ślady zadrapań i ran zadanych wcześniej

- Mhh,sam obejrzę ciało

Opuściłem statek i zszedłem na ląd,czarny ląd,ogień spalił wszystko do gołej ziemi szedłem praktycznie po samej ziemi nawet kępka trawy nie można było doświadczyć,doszedłem do ciała smoka,było jedyną rzeczą której płomień nie uszkodził,po dokładnych oględzinach doszedłem do wniosku że zmarł zaledwie kilka godzin temu,na maczudze ogonowej ma ślady krwi,ludzkiej, zaschła,cios był mocny ale nie śmiertelny,z kimś tutaj walczył ktokolwiek to był walczył bardzo zaciekle.

- Znajdźcie go

- Kogo?

- Tego człowieka który zabił tego smoka

- Ze złamaną nogą i z pożarem na całej wyspie? Wątpię aby przeżył

- On żyje,a niewątpliwie ktoś kto zdołał zabić smoka ze złamaną kończyną może być kimś wartym ratowania,i jeszcze jedno,skąd wiesz że a złamaną akurat nogę,możliwe że nie ma niczego złamanego

- Nieważne,postaramy się go znaleźć

Tak naprawdę do tego dnia nie wiem dlaczego zdecydowałem się go szukać,niezważam na ból lub cierpienie ludzi których nie znam,jednak coś poczułem,coś co skłoniło mnie do tego aby go znaleźć,trudno to wyjaśnić ale poczułem ból,bardzo silny ból,trwał nie dłużej niż ułamek sekundy,gdyby trwał dłużej to bym najprawdopodobniej upadł,wydawało się że ten ból pochodzi od tego właśnie człowieka który zabił Gronkla, był nie znośny, silny ból głowy,brak czucia w nogach, wyczerpanie psychiczne i fizyczne, głód,złamany nos i żebro, czułem, bezradność,poczułem także coś innego:silną wolę do życia, wytrzymałość fizyczną i psychiczną, niezłomność, odwagę. Nikomu o tym nie powiedziałem,nawet Rykerowi, właśnie to mnie skłoniło do tego aby go odnaleźć i uratować,rozesłałem ludzi po całej wyspie w jego poszukiwaniu,i po trzech godzinach poszukiwań,Ryker znalazł, chłopaka,miał nie więcej niż 15 lat,był cały w strupach ranach i pokryty krwią,mój brat uznał go za martwego,jednak wziął ze sobą ciało aby mi udowodnić że nie żyje,i mylił się,co było do przewidzenia,chłopak ledwo żył,nasi znachorzy się nim zajęli,przez pięć dni się nim zajmowali i udało im się go uratować, spał nie obudził się przez te pięć dni,jednak gdy po tygodniu otworzył oczy udałem się do niego aby dowiedzieć się kim jest i co się stało na wyspie.

- Viggo

- Tak Maki?

- To,cud,że on żyje,złamane żebra,roztrzaskana głowa,liczne rany cięte i tępe,złamany nos,skręcona ręka,tak naprawdę to on nie powinien żyć,

- Jest w takim razie bardzo wytrzymały jak na piętnastolatka,chciałbym z nim pomówić

- Chwila,jeszcze jedno, musiał mieć bliski kontakt z ogniem ponieważ,cała lewa część twarzy jest poparzona,nie da się pozbyć tego poparzenia

Maki zaprowadził mnie do kajuty w której spędził ostatni tydzień.

- Witaj

- K-Kim,ty jesteś? Gdzi-e ja jes-tem?

- Nazywam się Viggo Czarciousty, jestem dowódcą łowców smoków, biznesmen a także przebiegłym handlarzem

- C-czego ode-mnie chcesz?

- Chwilowo absolutnie niczego,jednak bardzo chciałbym poznać twoją historię,i to w jaki sposób udało ci się podpalić wyspę

- Ech, zabiłem tego g-gronkla tak?

- Zgadza się,dokonać czegoś takiego w twoim wieku z twoją posturą i w takim stanie jest nie lada wyczynem,jednak osobiście wolę nie sięgać po tak drastyczne metody to ostateczność,ja osobiście wolę je łapać żywcem i sprzedawać,zabijam ja w ostateczności,mało płacą za martwe smoki

- J-ja tylko chce,a-aby te smoki cierpiały,on nie mi-ał powodu b-by mnie atakować,jednak t-to zrobił i-i prawie mnie zabił,z-zabiłem go w akcie g-gniewu

- Kogo?

- Gronkla

1345 słów

Jeżeli się spodobało to zagłosuj proszę 😁

Welp Hamburger się żegna i idzie na ruszt!

NiedocenionyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz