Pov: Czkawka
- Wracaj na Furię, ja z nim pójdę, muszę się dowiedzieć czy mówi prawdę ale nie chcę cię narażać
- Nie puszczę cię samego
- Tak, lepiej żebyśmy obydwoje dali się złapać jeżeli rzeczywiście nas okłamuje
- Czkawka proszę cię, nie dalej jak kilka godzin temu obiecałeś mi że przestaniesz się nie potrzebnie narażać, a już idziesz prosto w możliwą pułapkę
- Zofio, posłuchaj mnie, nawet jeśli teraz wrócimy na Furię i odpłyniemy to Grimmel będzie nas ścigał nie zależnie czy jego plan się powiedzie czy nie, on mnie nienawidzi, zrobi wszystko by mnie dręczyć i w końcu zabić, mam wreszcie okazję pozbyć się go na zawsze może ci się to nie spodobać ale zamierzam tę szansę wykorzystać
- Dobra, ale masz uważać
- Ja zawsze uważam
Zofia obejmuje mnie na pożegnanie i po chwili odchodzi, schodzi w dół góry a ja wracam do "Brana" mam nadzieję że nie kłamie naprawa, mam dosyć niespodzianek.
Otwieram drzwi, Bran zakłada futro na plecy i stoi gotowy z toporem w ręku.
- Gdzie ta dziewczyna?
- Wraca obejrzeć ciało Niedźwiedzia, po tym nie mówiła co zrobi
- Mhh, ale nie czekamy nią?
- Nie, jedziemy, prowadź
Schodzimy z góry i na dole w ukrytej szczelinie Bran pokazuje mi mała stajnie w której trzyma konie i zwierzęta, dosiadamy koni i wyjeżdżamy, po Zofii ani śladu, mam nadzieję że na nic nie wpadnie w drodze powrotnej, powoli zapada zmrok, na pieszo wróci po zmierzchu, ale wtedy będzie już dosyć blisko miasta więc raczej nic ją nie zaatakuje.
///W tym samym czasie///
Pov:Dagur
- Słuchaj no kretynie, jeśli w tej chwili nie oddasz mi pieniędzy za tą chujową sztuczkę która miała "zmienić moje życie" to ci nogi powyrywam i wsadzę w Rżyć
- Problem masz gnido? Zwrotów nie uwzględniamy
- Hohoho, zaraz uwzględnisz po tym gdy zbierzesz swoje zęby z podłogi
- Panowie potrzebuje pomocy! Jakiś menel szuka guza
Zza ścianki o którą się opiera wychodzi czterech zbójów, dam im radę na łatwości.
- No co? Problem jakiś? Wynocha zanim wpierdol dostaniesz
Próbuje mnie popchnąć ale łapie go za rękę i wykręcam w drugim kierunku, łamiąc ją, sukinsyn upada na ziemię i drze się jak szeptozgon.
- Kurwa mać, chłopaki! Naszych biją! Dawać tutaj!
W mgnieniu oka za nimi pojawia się kolejnych dwudziestu, uzbrojonych w pałki i maczugi.
- Panie Dagur powinniśmy chyba się stąd wynosić
- Co? A Dorian zapomniałem o tobie, idź jeśli chcesz ja, od Berk czekam na dobrą bitkę
Pierwszy rzuca się na mnie, łapę go za pałkę i kopę w brzuch przez co puszcza broń roztrzaskuje pałkę na jego łbie, podnoszę go i rzucam przed siebie, nie czekając wbiegam w resztę tłumu i zaczyna wydawać lewe sierpowe za prawymi, tu dostaje pałkę w głowę ale nic się nie stało bo mam łeb jak skała, tu jakiś gnój dostaje w pysk od Doriana, oh jednak mnie nie zostawił, jeden z nich unosi próbuje uderzyć mnie zamachem maczugą znad głowy, unikam uderzenia po czym silnym depnieciem w jego rękę trzymającą wbitą w zimie maczugę miażdze dłoń, z łokcia trafiam go w brzuch i szybko znajduje się za nim, suplesem przerzucam na ziemię, dostaje czymś w plecy i szybko się odwracam by idealnie nadgarstkiem zablokować kolejny cios i skontrować uderzając go z pięści w gardło, upuszcza broń i łapie się za szyję próbując złapać oddech, w locie łapę jego pałkę, rękojeścią uderzam w brzuch by się skulił po czym odchodzę kilka kroków i skokiem odbijam się od ściany i uderzeniem z łokcia ląduje na nim powodując najprawdopodobniej obrażenia mózgu.
CZYTASZ
Niedoceniony
FanfictionCzkawka nie znajduje w lesie Szczerbatka ale mimo to ucieka z Berk,zostaje najlepszym łowcą smoków na świecie i po latach wraca żeby udowodnić swemu ojcu że go niedoceniał.