✉️

192 9 5
                                    

Czułam się tu coraz lepiej i coraz bardziej dostrzegałam pozytywy przyjazdu tutaj. Może to i dobrze, że Stephan mnie namówił na opuszczenie pokoju, w którym przesiaduję ostatnio prawie cały czas. Jestem domatorką od najmłodszych lat, bo nie miałam za dużo towarzystwa. Tak naprawdę Stephan jest jedyną osobą, która mnie gdzieś wyciąga i się troszczy. Reszty po prostu nie ma...Zniknęli gdy zaczęły się moje problemy.

– Nad czym tak myślisz? – z zamyślenia wyrwał mnie głos Karla.

– Po prostu się chwilowo zawiesiłam –  przecież nie będę mu na dobry początek znajomości opowiadać swoich rozkmin.

– Dobrze, że przyjechałaś.

– Też powoli zaczynam dostrzegać plusy - posłałam mu uśmiech.

– A co to za podrywy?  – pojawił się dość dobrze wstawiony Markus. Nie wiem kto mu na to pozwolił, bo jutro konkurs, ale widocznie trenerzy mu ufają. Bądź nie mogą go upilnować...

–  Nie podrywam głupku...

– Karl, nie wstydź się – śmieszkował w najlepsze.

– Nie pij ty już może więcej –  postanowiłam zainterweniować.

–  On jest niezniszczalny, spokojnie –  wtrącił Stephan. Jak nie patrzeć zna go dłużej i wie na co go stać. Oby miał rację, bo ja czarno to widzę.

Mimo spięcia na korytarzu brunet nie przeszkadzał mi w zabawie. Nawet nie zwracał na mnie uwagi co mnie z resztą cieszy. Napiłam się trochę, ale na tyle by nie zwariować jutro przez kaca. Najlepszy kontakt złapałam z Markusem i Karlem. Ich przyjaźń jest wspaniała. No, ale wszystko co dobre szybko się kończy. Czas wracać do mojego hotelowego pokoju. Zapewne niebawem oddam się w ramiona snu, który był dla mnie wybawieniem w najtrudniejszych chwilach.

Przejrzałam instagrama i ułożyłam się do spania. Dalsze siedzenie nie miało sensu zważywszy na to, że już po trzeciej.

Oczami Constantina...

Merida nie wniosła za dużo do naszego towarzystwa, ale mimo wszystko dobrze, że jest. Dzięki niej na mej twarzy zagościł dziś uśmiech i to nie raz. Nie polubimy się, ale mimo to nie będzie mi obojętna. Na dziś koniec rozkmin i czas iść spać...

*********************

Obudziłam się w dość dobrej formie. Ogarnęłam się i zeszłam na śniadanie.

–  O Merida wstała – odezwał się brunet z korytarza.

– Buraki nie tylko na talerzu jak widać – syknęłam. Lepiej niech nie przegina, bo jestem spokojna, ale do czasu.

– A co to za soczysta wymiana zdań? –  na stołówce pojawił się Stephan.

– Takie tam drobne droczenie – rzekł brunet.

– Młody szalejesz...

– Constantin, ah te końskie zaloty –  żartował Markus. A ja nie wierzyłam, że po takiej nocy można być w formie do żartów. No, ale jak widać Markusa nie zniszczy byle co.

– Otóż nie tym razem – odparł Constantin.

Zajęliśmy się jedzeniem śniadania. Karl zaczął opowiadać śmieszne historie z ostatniej Planicy. Trener poznał mnie dopiero dziś i już mogę nazwać go serio fajnym człowiekiem.

Panowie udali się na trening, a ja do pokoju. Nie za bardzo wiem co będę teraz robić. Chyba zostaje mi Instagram...

Oczami Constantina...

Pokochaj mnie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz