✉️

88 9 89
                                    

Byłam ciekawa o co chodzi. Czemu dzwonił do mnie Lindvik i co ode mnie chciał?

– Robert to ukartował. Constantin nic takiego nie mówił, nie chciał się tobą zabawić.

– Ja.. Nic z tego nie rozumiem.

– Stara, to prawda – usłyszałam głos Stephana. – Constantin jest niewinny. On nie miał żadnego zakładu.

– Czyli to wszystko było nieprawdą?

Nagle doznałam szoku. Czyli to Robert był od początku tu tym złym, a nie Constantin. On miał szczere i dobre intencje. A ja głupia mu nie wierzyłam...

– Jadę do chłopaków – rzuciłam do Lizy.

– Co tak nagle? – nie kryła zdziwenia.

– Constantin jest niewinny...

Powiedziałam jedynie te słowa i skończyłam się pakować. Od razu znalazłam idealny lot i niebawem będę w drodze do swojego szczęścia.

***

Będąc na miejscu od razu pognałam do hotelu gdzie zatrzymali się chłopcy. Buzowały we mnie emocje. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w ramionach Constantina.

– O Sophie! – ucieszył się na mój widok Markus.

– Później pogadamy. Teraz muszę coś załatwić – powiedziałam dalej idąc po swój cel.

W którym on jest pokoju? Puściłam SMS-a do Stephana i kilka chwil później już wiedziałam. Od razu pognałam wprost do niego...

Oczami Constantina...

Niby Sophie już o wszystkim wiedziała, ale dalej nie miałem z nią kontaktu. A co jeśli ona nic do mnie nie czuje? Co jeśli to koniec i mimo wszystko się do mnie nie przekona? Nagle moje rozmyslanie przerwało pukanie do drzwi.

– Cześć... – to była ona.. Moja Sophie właśnie stała przed drzwiami mojego pokoju.

– Sophie.. – od razu wziąłem ją w ramiona.

– Przepraszam. Przepraszam, ja powinnam wierzyć tobie.

– Sokojnie. To już nie ważne. A poza tym miałaś prawo mi nie ufać – jak nie patrzeć na początku byłem dupkiem.

– To i tak nie tłumaczy mojego zachowania... Ja..

– Nic już nie mów – nie pozwoliłem jej dokończyć łącząc nasze usta w pocałunku.

Były jak zawsze słodkie. A ona pachniała miodem i stokrotkami. Poczułem spokój, taki jak chciałem czuć od kilku dni, odkąd poznałem Sophie. Ten dzień będzie jednym z piękniejszych.

– Nawet nie wiesz jak się cieszę, że tu jesteś.

– Gdy tylko się dowiedziałam od razu postanowiłam przyjechać – powiedziała cały czas będąc w moich ramionach.

– Teraz już zawsze będziemy razem. Już nic i nikt nam tego nie odbierze.

Oczami Sophie...

Wreszcie czułam się dobrze. Ból serca nagle tak jakby zniknął i mam nadzieję, że nie wróci. Byłam tu teraz z nim i niech ta chwila trwa. Niech trwa do końca życia...

– Jeszcze raz Cię przepraszam... Jak ja mogłam..

– Nie martw się Soph... To już nie ważne. Teraz będzie nam jak w niebie.

– Trzymam Cię za słowo – uśmiechnęłam się.

Czułam się wspaniale, ale musiałam załatwić coś jeszcze. Nie daruję Robertowi tego co zrobił i jak bardzo nas skrzywdził. Nie może ujść mu to płazem.

Udałam się do jego pokoju. Zapukałam do drzwi i jak tylko otworzy to od razu mu wygarnę. Nie mogę mu tego odpuścić.

– Ty pieprzony kłamco..

– I moja Sophie. Jak miło Cię widzieć.

– Łapy precz! – to już koniec. – Nie chcę Cię znać! Nawet nie wiesz jak ja bardzo cierpiałam. A jak się okazało to była twoja intryga...

– Ja to wyjaśnię... – próbował się ratować.

– Nie, ja już nie chcę słuchać. Mam dość twoich klamstw... Robert, nie zbliżają się do mnie więcej. Nie odzywaj ani słowem. To koniec zabawy.

Zostawiłam go tam stojącego w drzwiach. Nie mam mu już nic więcej do powiedzenia. Liczę na to, że cała ta sytuacja wpłynie na jego reputację.

– Sophie, on po prostu na Ciebie nie zasługuje!

Ale ja już na to nie odpowiedziałam nic. Jedynie pokazałam mu środkowy palec i zniknęłam za rogiem korytarza. To było moje ostatnie spotkanie z Robertem. Taka świnia w ogóle nie powinna mieć się do kogo odezwać. No, ale on to już przykra przeszłość. Zapomnę o tym jak najszybciej.

Zeszłam na stołówkę gdzie siedziała reszta kadry. Wśród nich zauważalam tylko Constantina. Tęskniłam za nim cholernie i już więcej nie chcę. Nie chcę też by bolało mnie serce, bym czuła się tak jak w ostatnich dniach.

– Stara, jak dobrze, że jesteś – rzekł radośnie Stephan.

– Wróciłam i od razu lepiej – uśmiech nie schodził mi z twarzy.

Constantin patrzył na mnie cały czas, a w oczach miał pasję i miłość, która aż błyszczała. Co jakiś czas łapałam kontakt wzrokowy i posyłałam mu lekki uśmiech.

– Chcieliśmy Cię Consti przeprosić za to, że nie wierzyliśmy – przemówił Karl.

– Nie powinniśmy byli tak Cię potraktować. Przecież znamy się szmat czasu – dodał Severin.

– Głupio nam.. Nawet nie wiesz jak bardzo – rzekł Stephan.

– Wybaczam – powiedział Consti. – Choć wiedzcie, że się zawiodłem. I dalej trochę mi przykro.

– To się więcej nie powtórzy – obiecał Pius.

Byłam zadowolona, że wszystko wraca do normy i że pogodzili się. Zaczęło się na nowo układać i mam nadzieję, że już nic nam tego nie zaburzy. Niech teraz dzieje się tylko to co dobre i związane z miłością. Dam temu szanse. Uświadomiłam sobie jak bardzo kocham Constantina i jak źle mi bez niego było.

Przenieśliśmy się do pokoju Constantina. Andreas dziś udał się na noc do Stephana byśmy mogli spędzić trochę czasu sam na sam. Ja nawet nie miałam przez to wszystko pokoju.

– Soph, kocham Cię – powiedział patrząc mi w oczy.

– Ja.. Ja Ciebie też...

Pocałowałam go. Pragnęłam tego bardziej niż powietrza. Smak jego ust jest słodszy od najlepszych słodyczy tego świata. Nic nie jest lepsze niż chwile z nim.

Opadłam na łóżko jakby czekając na kolejne kroki Constantina. Pragnęłam tego co może za chwilę nastąpić. Chciałam go poczuć. Dałam mu to wyraźnie do zrozumienia...

Rozebrał mnie powoli i również nagi zawisł nade mną. Całował każdy fragment mojego ciała. Wygięłam się w łuk gdy pieścił mój brzuch. Jego dłoń delikatnie muska moje piersi. A ja czuję jak powoli odlatuję... Niech niesie mnie rozkosz.. nisie aż do gwiazd. Nasycam się jego zapachem, widokiem. Nasze spojrzenia się spotykają. Trwamy tak jakiś czas, aż on wreszcie znajduje się we mnie. Wypełnia mnie szczelnie sobą. Pochłania mnie rozkosz. Czuję go coraz wyraźniej. Włożyłam dłoń w jego włosy i delikatnie je muskałam. Byłam w niebie... A serce już nie bolało. Czekałam, tęskniłam i pragnęłam. A teraz mam to wszystko o czym marzyłam. Delikatnie pulsuje we mnie. Pojękuję. Pozwoliłam żeby mnie niósł. Nagle wpił się w moje usta z taką pasją jakiej nigdy jeszcze nie widziałam. A do tego te powolne acz przyjemne ruchy wewnątrz mnie. Byłam w raju.. Po pewnym czasie nastał finał naszego uniesienia.

Constantin opadł obok mnie ciężko dysząc. To było wspaniałe. Chcę wracać do tego jak najczęściej. Constantin zabrał mnie do raju i już wiem, że nie chcę z niego wracać...

Cześć!
Jak wam się podoba rozdział?
Mam nadzieję, że scena zbliżenia była w miarę do przeżycia..

Pokochaj mnie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz