✉️

112 8 74
                                    

Wróciłam do siebie gdzie spotkałam Lize w bardzo ciężkim stanie.

– Soph, tylko cicho, bo głowa mi chyba eksploduje...

– A to trzeba było więcej wypić – nie chciałam, ale trochę jednak chyba ją podręczę...

– A ty gdzie byłaś? – zaczęło się prywatne śledztwo... Nawet na kacu działanie ma jak szpieg.

– U Constantina...

– Że przepraszam w jakim celu? – była w szoku, ale na jej twarzy przemykał się lekki uśmiech.

– Pijany nie chciał iść do pokoju. Więc go tam zaprowadziłam. Bardzo chciał bym tam została... A wiesz, że mam dobre serce.

– I po tym wszystkim mu pomogłaś?

– Tak... Wiem, że to głupie, ale znasz mnie – nie umiałam zachować się inaczej.

Postanowiłam zejść na śniadanie. Panowie już byli na swoich miejscach. Wygladali cudownie... Z resztą jak z każdej innej kadry.

– I jak tam się czujecie? – zagadałam.

– Szkoda gadać – odparł zmarnowany Andreas.

– Głowa mnie boli – powiedział Stephan.

– A ja czuję się super – posłał mi uśmiech Markus.

– Powiedz mi, jak ty to robisz?

– Lata praktyki...

– A ty jak tam sobie poradziłaś z młodym? – zapytał Karl.

– Było spokojnie. Dość szybko zasnął , a przed tym zadbał o moją wygodę.

– Pijana wersja lepsza, co? – zaśmiał się Markus.

Na śniadaniu go nie było. Liczę na to, że jest w miarę w jakim takim stanie, bo musi dziś skoczyć. Trener zadowolony nie będzie...

– Cześć – nagle pojawił się Constantin.

– Jak żyjesz? – postanowiłam zapytać.

– Kaca mam, ale dam dziś ze wszystkim radę – nieoczekiwanie posłał mi uśmiech.

– Oj młody, ładnie się bawisz – rzekł Stephan.

– Musiałem jakoś odreagować...

Nie wiem co miał na myśli, ale widocznie nie jest u niego tak miło jak się wydaje. No, ale nie będę dociekać
Nie moja sprawa. A poza tym nie jesteśmy nawet przyjaciółmi. Lepiej zająć się sobą.

Oczami Constantina...

Nie chciałem już więcej spin z Sophie. Przyjaźni z tego nie będzie, ale może chociaż trochę się polubimy. Może wcale nie jest taka zła?

– Nie dałeś jej dziś spać – Andi postanowił omówić ostatnią noc.

– Gdy zasypiała na fotelu położyłem ją obok siebie. Miała szanse się wygodnie wyspać.

– Wow... Ładny gest.

– Co, po mnie się nie spodziewałeś?

– Że tak powiem, wasza relacja dawała sporo do życzenia.

– Przeprosiłem ją dziś rano na trzeźwo. Dodatkowo zadbałem o nią. Mam nadzieję, że już będzie ok.

Na to liczyłem. Nie chcę krzywej atmosfery i poczucia, że gdzieś zawiniłem. Teraz już jest lepiej. Wyprostowałem sytuację i nie czuję się już winny. Sophie też już odpuściła temat. Dobrze wszedłem w Nowy Rok.

Pokochaj mnie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz