Przyjechałam do Ga-Pa. Moje włosy były już rude jak dawniej. Czułam się świetnie. Może to i dobrze, że zdecydowałam się jechać. Wzięłam ze sobą Lize, bo uwaga... Andreas ją zaprosił. Jej nic nie mówił, ale mi powiedział, że wpadła mu w oko. Też uważa, że nie powinien od razu jej z tym wyskakiwać, bo Liza oszaleje. Póki co to nasz słodki sekret...
– Mam nadzieję, że nasz Sylwester się wam spodoba. Jest jak się można domyślić zakrapiany... – powiedział Markus.
– Czyli zabawa na całego... Lubię to! – Liza właśnie odkryła, że jest w raju.
– Byleby nie za mocno zakrapiana – wtrącił się trener kadry. Stefan ma do nich cierpliwość jak mało kto...
– Ma się rozumieć – uśmiechnął się grzecznie Stephan.
Czyli już wiadomo, że Panowie bawią się świetnie. I teraz już wiem czemu tak słabo wyglądają w Noworocznym konkursie. No, ale to w końcu jedyna taka noc w roku...
– Nie jesteś już sama w pokoju to nie mogę Cię straszyć – żartował Stephan.
– Nareszcie będę mogła spać spokojnie.
– Gdybyś zamykała drzwi to zawsze byś tak spała.
– Ja ją dopilnuje... – Liza wręcz jak opętana pilnuje zamykania drzwi.
– Ktoś taki jest idealny dla ciebie do pokoju – pochwalił ją.
*********************
Dziś każdy zadowolony i w iście imprezowych nastrojach. Coś czuję, że jutro już tak pięknie nie będzie.– W co ja mam się ubrać? – jęczała Liza.
– Polecam w ubranie – nie mogłam się powstrzymać.
– Ha ha bardzo śmieszne! A tak poważnie to lepsza czarna cekinowa czy kremowa z koronką?
– Każdy wygląda... na bardzo ciekawą i jakże odkrytą propozycję...
– W końcu to Sylwester! – I wiadomo, że nie tylko o to tu chodzi.
Ja w sumie też dalej nie wiem co mam założyć, ale tak nie fiksuje na tym punkcie. Mam jeszcze czas, a poza tym nie ma się co nie wiadomo jak stroić.
Zeszłam na obiad do reszty kadry. Od razu przywitał mnie uśmiechnięty Karl.
– Fajnie, że się skusiłaś i jesteś – powiedział na początek.
– W sumie to trzeba się trochę zabawić.
– Podoba mi się twoje podejście – rzekł z uśmiechem, który jest mega uroczy.
– Nasza Sophie – ucieszył się trener. To może surowy gość, ale i fajny.
– Wpadłam, bo by mi żyć nie dali.
– A żebyś wiedziała – powiedziała dołączający do nas Steph.
Uwielbiam spędzać z nimi czas. No i co najważniejsze chyba oni mają to samo ze mną.
Po obiedzie to już czekały nas kwali, ale postanowiłam zostać w hotelu. Liza poleciała jak szalona za swoim Andreasem. Ciekawe ile on jeszcze z nią wytrzyma?
– Żałuj, że Cię nie było – do mojego pokoju już tradycyjnie wparował Stephan.
– A co się takiego działo? – kwali jak kwali widziałam w TV.
– Po skokach świetnie się bawiliśmy, bo Eisei uparł się na lepienie bałwana.
– Markus to duże dziecko – zaśmiałam się choć to była prawda.
CZYTASZ
Pokochaj mnie
FanfictionNie lubili się, a mimo to coś ich do siebie ciągnęło Myślała, że to tylko zakład On po prostu się zakocha Czy kilka listów wystarczy..?