✉️

89 8 97
                                    

Oczami Constantina...

O co tu chodzi? Byłem totalnie zdezorientowany. Chciałem dowiedzieć się skąd Sophie podłapała tą okropną plotkę. Ja naprawdę nie chciałem jej skrzywdzić. Prawdę mówiąc nawet zaczęło mi na niej zależeć...

... Tymczasem

– Ciekawe czy ten cały Constantin się skapnie kto jej to powiedział.

– Jeszcze możesz to odkręcić...

– Marius skończ. Nie mam zamiaru – Robert bardzo dobrze się bawił. – Poza tym dziś kolejna część planu. Wcielę się w rolę pocieszyciela.

Oczami Sophie...

Patrzyłam w okno. Śnieg delikatnie padał. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Czułam się okropnie i nie miałam ochoty na nic. No, ale podjęłam decyzję, że zostaje do końca turnieju. Muszę wspierać Stephana.

– Jak się czujesz? – objął mnie zatroskany Steph.

– Źle... Przykro mi strasznie.

– Nie warto się przejmować takimi ludźmi.

– Właśnie... Dlatego nie martw się i skup na jutrzejszych skokach. Musisz wygrać ten turniej – zdobyłam się na uśmiech.

– Postaram się. A ty głowa do góry. Dzwonie po Eisenbichlera i zaraz Cię rozruszamy.

– Team marzeń – autentycznie zrobiło mi się lepiej.

Stephan zamówił coś słodkiego i latte. Niedługo potem pojawił się Markus. Wiem, że oni zawsze będą ze mną i pomogą właśnie w takich chwilach. Dobrze, że ich mam.

– Może jakaś komedia? – zaproponował Markus. – Trzeba wlać więcej uśmiechu na twoją twarz Soph.

– Dziękuję wam.

– Stara, nie masz za co. Od tego jesteśmy – uśmiechnął się Stephan.

Rzeczywiście komedia była dobrym pomysłem. Rozruszałam się i czułam o niebo lepiej niż jeszcze dwie godziny temu. Panowie pognali na kwalifikacje, a ja postanowiłam zostać w pokoju. Nie mam ochoty na kontakty z Constantinem. To jak się zachował stawia go nieodwracalnie w złym świetle. Niech da mi spokój. Nie chcę go widzieć.

– Że co? – Liza była oburzona zachowaniem Constantina.

– A jednak... Dałam się zrobić jak dziecko.. Cholernie mi przykro.

– Nie martw się. To nie twoja wina. To on wykorzystał fakt, że dałaś mu szanse, to on się zabawił twoimi uczuciami.

– Olać go... Mam takich wspaniałych ludzi jak Stephan, Markus, Karl czy Andi.

Oczami Constantina...

Przecież ja nic nie zrobiłem...Nie wiem w czym jest rzecz i kto chce skłócić mnie z Sophie. Muszę się dowiedzieć co jest grane i odzyskać dobre imię w oczach Soph.

– Ale ja jestem niewinny... Nie zrobiłem tego. Żadnego zakładu nie ma – broniłem się w konfrontacji z resztą kadry.

– Są świadkowie i to dość wiarygodni – rzucił Markus.

– To znaczy kto? Robert nie jest za grosz wiarygodny!

– A Daniel i Johann? – zaatakował mnie Stephan.

– Przecież to jakiś spisek jest.. Robert nigdy mnie nie lubił. To on jest zagrożeniem dla Sophie nie ja.

– Stary, zawaliłeś – rzekł Karl. Nawet on mi nie wierzy...

Pokochaj mnie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz