Rozdział 11

398 24 65
                                    

Poczułam, jak robię się cała czerwona. Nie tak planowałam sobie to wszystko. Teraz na pewno będę miała wszystkich na głowie i nie będę mogła nic zrobić. Masakra.

- Jesteś w ciąży? - zawołał Jay.
- Dlaczego my nic nie wiemy? - rzucił Kai.
- Walczyłaś pomimo, że nie powinnaś? - dodał Cole i rozpoczęła się mała kłótnia, w której przekrzykiwali się głównie chłopacy. Mistrzowie i dziewczyny stali w ciszy. Jedynie Pixal dopytywała się o coś Nyi.
- DOŚĆ - krzyknęłam, mając ich już serdecznie dość - Właśnie dlatego nie chciałam wiedzieć.
Po tych słowach szybkim krokiem ruszyłam w stronę windy. Na szczęście drzwi zdążyły się zamknąć, zanim reszta zdołała mnie dogonić.
Po dotarciu na górę udałam się do pokoju i zamknęłam drzwi na klucz, po czym usiadłam na łóżku.
Byłam na siebie wściekła. Mogłam przecież zaprzeczyć i już. Wybroniłabym się z tego. Ale jak zawsze musiałam wszystko zeps...

Nagle poczułam mocny ból brzucha. Momentalnie skuliłam się na łóżku, starając się to opanować, ale nie potrafiłam. Ból był na tyle mocny, że po mojej twarzy spłynęły pojedyncze łzy.

Po jakimś czasie wszystko wróciło do normy. Nie wiedziałam jednak, co powoduje ten ból i czy jest on groźny.Postanowiłam poszukać jakiś informacji.
Okazało się, że silne emocje bardzo niekorzystnie wpływają na dziecko.
Cholera. Czyli teraz nie dość, że mam się nie przemęczać, to jeszcze muszę być pierdoloną oazą spokoju?
W sumie byłoby to wykonywalne, gdyby był tu Lloyd.
PMSie w co ja się wpakowałam?

Poprzeglądałam jeszcze jakiś czas media społecznościowe, żeby się wyciszyć, po czym zdecydowałam, że wyjdę się przewietrzyć. Zabrałam na wszelki wypadek jakiś koc i udałam się na dziedziniec. Idąc przez klasztor, słyszałam krzyki chłopaków z salonu.
- A ci jak zwykle grają - pomyślałam, kręcąc głową - Czy oni w ogóle mają jakieś zmartwienia?

Gdy wyszłam na zewnątrz, weszłam po drabince na dach i usiadłam na kocu. Słońce powoli zaczęło zachodzić, nadając niebu pomarańczowej barwy.
Zachody oglądane z klasztoru są o wiele piękniejsze, gdyż żadne budynki lub zanieczyszczenia nie przysłaniają widoku. Siedzisz, można by powiedzieć, że w chmurach i oglądasz słońce, które zdaje się niknąć, w będących na równi z górą obłokach.

*

Nie wiem jak długo tak siedziałam, nie myśląc o tym wszystkim z czym będę musiała się zmierzyć. W końcu poczułam chłód i powoli w półmroku wróciłam do klasztoru. Zrobiłam sobie płatki z mlekiem, które zjadłam sama w kuchni.

Na moje oko było za cicho. Nie słyszałam już krzyków chłopaków lecz nie możliwym było, że skończyli grać, no bo ile ja siedziałam na tym dachu?
Gdy zjadłam, postanowiłam poszukać wszystkich.

Udałam się do salonu, centrum dowodzenia oraz sypialni, ale nigdzie nikogo nie było. Nie podobało mi się to. Tu nigdy nie było cicho. Zawsze coś słychać, czy to kłótnię chłopaków, czy jakieś rozmowy. Lecz teraz dosłownie słyszałam stukot moich kapci o podłogę.

Wracając do salonu, idąc przez wschodnią część klasztoru, usłyszałam jakieś uderzenie, po którym nastąpił jęk z bólu. Spojrzałam w stronę, z której dobiegał dźwięk. Zorientowałam się, że dochodzi z sali treningowej. Poczułam ulgę, sądząc, że w końcu ich znalazłam.

Z nudów postanowiłam wejść na salę. I tak nie miałam co robić, a reszta zapewne będzie chciała ze mną porozmawiać. Zwłaszcza po tym jak zareagowałam.

Po cichu, żeby im nie przeszkadzać otworzyłam drzwi i wślizgnęłam do środka. Szybko podeszłam do pseudo trybun i usiadłam na ostatniej ławce. Ninja, Vania oraz Pixal walczyli, a mistrzowie przyglądali im się. Wyglądało mi to na zwykły pojedynek każdy na każdego.
Było mi trochę żal, że nie mogłam do nich dołączyć. Aż boję się pomyśleć w jak złej kondycji będę po tym wszystkim.
Ale już nic nie zrobię.

Obserwując przyjaciół w pewnym momencie wytworzyłam niewielką kulkę energii. Przesuwałam ją między palcami, wpatrując się, jak zmienia kolor ze złotego, przez zielony na głęboki fiolet. Zaczęłam się zastanawiać co mogłabym zrobić dzięki mocy. Nie trenowałam za wiele z mocą Oni i nie znam wszystkich jej zastosowań, a teraz posiadam jeszcze złotą moc, której w ogóle nie potrafię używać. Pamiętam tylko to, co było zapisane na zwoju, który mogłam odczytać jedynie z Lloydem, ale nie było tam tego wiele. Jedynie o uzdrowieniu. Wydaje mi się, że nadal mam ten zwój gdzieś w pokoju. Nie wiem po co, ale leży gdzieś z innymi ważnymi przedmiotami.

Po chwili odwołałam kulkę i zaczęłam się zastanawiać, czy używanie mocy może mi zaszkodzić. Nie jest to niby wysiłek fizyczny, a bardziej psychiczny, ale jest energochłonny. Muszę się kogoś spytać co mam robić. Kogoś z odpowiednią wiedzą i najlepiej doświadczeniem. Tylko kogo?

W tym momencie pomyślałam o rodzicach. Wciąż za nimi tęsknię, choć nie budzi to już we mnie żądzy krwawej zemsty. Szczególnie tęsknię za matką. Ona by mi pomogła. Była w ciąży, więc wiedziałaby co robić i pokierowałaby mnie.
Ale czy na pewno mogę być tego pewna? Nie znałam jej za dobrze, przez to wszystko co się stało. Równie dobrze mogłaby mnie odrzucić. Przecież ja mam dopiero 19 lat. Raczej żaden rodzic nie wyobraża sobie czegoś takiego. Wszyscy wokół mówią, że to za wcześnie. Ale wierzę, że kochała mnie na tyle, że nie odrzuciłaby mnie.

Nagle zobaczyłam, że ninja już skończyli trening, a mistrz Wu macha do mnie, informując, żebym podeszła. Powoli zaczęłam iść w ich kierunku i spostrzegłam, że Misako zaczęła rozmawiać o czymś ze starcem lecz wyglądała na zdenerwowaną.

- Skoro są już wszyscy to posłuchajcie - powiedział mistrz, gdy do nich podeszłam - Zane'owi udało się zlokalizować świątynie Projitzu. Jest na wyspie w południowej części Ninjago. Udacie się tam jutro z samego rana. Z pewnych, nagłych przyczyn poleci z wami Misako - mistrz spojrzał na mnie chwilowo, po czym kontynuował - Ja, Garmadon, Vania i Pixal zostaniemy tutaj, w razie gdyby Ninjago zostało zaatakowane. Nie wiemy tak naprawdę co was tam może spotkać, więc proszę was, uważajcie na siebie. A teraz idźcie odpocząć i przygotować się.

- Harumi możemy Cię prosić na chwilę? - spytał Garmadon, gdy wszyscy zaczęli wychodzić.
- Oczywiście - oznajmiam.
- Ile razy mam wam powtarzać, że w jej stanie jest to bardzo niebezpieczne? - wtrąciła się Misako.
- Przecież nic się jej nie stanie - powiedział Garmadon - Musimy się upewnić, żeby zapobiec ewentualnym problemom.
- Mógłby mi ktoś powiedzieć, o co chodzi? - spytałam zaniepokojona.
- Usiądź drogie dziecko - powiedział Wu - Musimy o czymś porozmawiać....

Ninjago Przebaczenie 3 Niespodziewany Wróg [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz