Wyszłyśmy przez drzwi i znów znalazłyśmy się przy wodospadzie.
- Właściwie to co ja tutaj robię? - zapytałam kobiety. - W sensie, czemu wodospad?
- Wodospad jest symbolem oczyszczenia ciała i umysłu i to zamierzam tu zrobić, a jeśli ci się uda, będziesz w stanie wrócić tam na Ziemię. - wytłumaczyła.
- Ale przecież ja nie muszę się oczyszczać, nic nie stoi mi na przeszkodzie do wrócenia tam. - odparłam.
- Musisz pożegnać się z bliskimi... - odpowiedziała, a ja zrozumiałam o co chodzi i o kogo chodzi.
- Naprawdę muszę? Nie da się tego pominąć? - zapytałam z nadzieją w głosie.
- Albo teraz to zrobisz, albo zostaniesz tu już na zawsze Ashley - powiedziała i stanęła przed dużymi drzwiami, które doskonale znałam.
Otworzyła je, a ja w oddali ujrzałam go. Stałam jak wryta nie mogąc się poruszyć, kobieta weszła do środka, ale ja nie potrafiłam tego zrobić, nie po tym co mu zrobiłam. Przeszłość wymierzyła ogromnego kopniaka w mój brzuch, a ja nic nie mogłam z tym zrobić.
- Ashley no chodź! Nie bądź głupia! - krzyczał chłopak bardzo podekscytowany.
- Ale jesteś pewien, że nic nam się nie stanie? - zapytała dziewczyna lekko się przekonując.
- Obiecuje, tylko chodź już - powiedział zirytowany.
- Nie, ja chyba nie chce - odparła brunetka zaniepokojona - ale ty możesz, ja popatrzę - uśmiechnęła się do niego, a on tylko przerzucił oczami i wskoczył na barierkę mostu, na którym się znajdowali.
- Patrz, to nie takie trudne - chłopak zerkał to na nią to na swoje nogi i przechadzał się tam i z powrotem po dość wąskiej krawędzi.
Wszystko szło dobrze. Chłopak wygłupiał się, dziewczyna się śmiała, każdy miał świetny humor, do czasu.
Żaden z nastolatków się tego nie spodziewał, pod most podjechała policja i gdy zaczęli krzyczeć do bruneta aby zszedł, poślizgnęła mu się noga i spadł w dół, niestety w stronę rzeki.
- Ja... nie potrafię - cofnęłam się i odbiegłam, nawet nie wiedząc gdzie.
~
- Nie musimy tego na razie robić - obok mnie rozległ się głos kobiety. - Mamy jeszcze kilka osób na liście, do niego możemy wrócić później.
- Możemy?
- Jasne kochanie..
- To gdzie idziemy teraz - otarłam łzy i wstałam z lekkim uśmiechem.
- Zobaczmy... - wyciągnęła jakąś karteczkę - a z resztą, masz - podała mi ją.
- Co to jest? - zapytałam ją.
- Pokazuje kogo odwiedzimy, a jak wszystkie imiona zniknął, wrócisz do siebie.
- Ale co ja niby muszę zrobić? Jak mają zniknąć? - zagmatwałam się w tym wszystkim.
- Czasami wystarczy się tylko pożegnać, ale są przypadki gdzie trzeba przeprowadzić poważniejszą rozmowę - odparła i ruszyła przed siebie, a ja za nią wciąż wpatrując się w karteczkę.
Alex Lotts - były najlepszy przyjaciel
Miguel Greyn - ojciec
Leila Greyn - matka
Bailys - pies
love_angel_official
CZYTASZ
Cruel love |Draco Malfoy ✔️
FanfictionNie wiesz jak to jest stracić najbliższych dopóki tak się nie stanie. Nie wiesz jakie to uczucie dźwigać na barkach ciężar przepowiedni do czasu aż tego nie doświadczysz. Nie wiesz również jak to jest być w prawdziwej "okrutnej miłości" dopóki na wł...