rozdział dwudziesty dziewiąty

181 17 7
                                    


//kilka tygodni później//

Po kilku ciężkich, pracowitych tygodniach, Kaoru mogła z wielkim zadowoleniem oświadczyć, iż projekt sukni został w końcu zrealizowany, a ona z dumą mogła zaprezentować go Kurapice, no i oczywiście poprosić chłopaka, by go przymierzył.

Kurta stał nieruchomo, gdy dziewczyna zakładała na niego stelaż i tiulową halkę. Gdy w końcu na jego ciele znalazła się wielowarstwowa suknia, aż poczuł na sobie jej ciężar. Jego umysł zarejestrował delikatny ścisk, gdy szatynka majstrowała przy wiązaniu gorsetowym. Materiał ciasno, lecz nieboleśnie przylegał do jego szczupłego ciała.

— Tutaj muszę skrócić — wymamrotała bardziej do siebie, niż do niego. Szczepiła materiał długą szpilką. — I tu zwęzić — dodała, chwytając za kolejną igłę.

Chłopak stał przed nią z grobową miną, starając się nie utrudniać jej zadania. Niebieskooka obchodziła go z każdej strony, poprawiała marszczenia i falbany, aż w końcu oddaliła się o kilka kroków. Przystała i uważnie mu się przyjrzała. Choć raczej temu, co miał na sobie, i jak się w tym prezentował. Blondyn szczerze się w tym momencie zestresował. Co, jeśli ubranie źle na nim leżało? Nie pasowało do niego? Z jej twarzy nie mógł niczego wyczytać. Wyrażała ona skupienie, co nie mówiło mu zupełnie nic. Nagle Kaoru zaczęła kiwać głową, a jej ustach pojawił się uśmiech.

— Wyglądasz cudownie. Tak, jak to sobie wyobrażałam. — Pokręciła głową, jakby chciała zanegować to, co przed chwilą powiedziała. — Nie, wyglądasz nawet lepiej. — W jej oczach tliły się wesołe iskierki, które w połączeniu z uśmiechem sprawiały, że wyglądała teraz na wręcz rozmarzoną.

Kurapika ze świstem wypuścił powietrze z płuc i rozluźnił mięśnie, które do tej pory, przez towarzyszący mu niepokój były spięte. Nieśmiało odwzajemnił uśmiech.

Dziewczyna posłała mi jeszcze jeden, szeroki uśmiech, zanim usiadła na fotelu.

— Jeszcze tylko drobne poprawki i po robocie. — Spojrzała na wiszący nad biurkiem kalendarz. Data pokazu zbliżała się wielkimi krokami. — Tak się cieszę! — Odepchnęła się nogą od mebla, wprawiając fotel w ruch wokół własnej osi. — Nie mogę się doczekać, by zobaczyć prace innych! — Szatynka cieszyła się na nadchodzące wydarzenie.

— Masz już dodatki?

— Jeszcze nie — zaprzeczyła. — Wiem tylko, że chcę białe, długie aż do łokci rękawiczki i jakiś wisiorek. — Objęła palcami brodę. — A! I buty! Butów nie mamy! — zmartwiła się. — Jaki masz rozmiar stopy?

— Noszę trzydzieści dziewięć — odpowiedział ze spokojem.

— Świetnie! Pewnie będą pasować! — Natychmiast wstała i podeszła do szafy. Chwilę przerzucała w niej ubrania, czegoś w niej szukając. Niedługo później wyciągnęła z niej pudełko po butach.

— Byłam w nich raz na weselu. Przymierz! — Zdjęła kartonową pokrywę, ukazując mu czerwone, niemalże nowe szpilki. Ich widok nieco go przeraził. Nie pomogło tu nawet przekonujące spojrzenie niebieskich jak ocean oczu.

— Ale ja naprawdę nie potrafię chodzić na obcasach... — przyznał po chwili. — Czy to konieczne? — spytał, jakby chcąc negocjować w kwestii tego, co będzie miał na stopach w dniu występu.

— Oczywiście! Jak ty sobie wyobrażasz iść po wybiegu w trampkach? Do takiej sukienki? — Spojrzała na trzymane w rękach buty. — Nie są znowu takie wysokie.

Kurapika nie był w całe tego taki pewien. Ale cóż, jak trzeba, to trzeba. Ostrożnie odebrał od niej obuwie. By był mu wygodniej, i przede wszystkim, by nic przypadkiem nie zrobić sukience, którą cały czas miał na sobie, usiadł na łóżku i założył je na bose stopy. Opadł dłonie na materacu, po bokach ciała, by złapać jako taką równowagę i wstać, gdy Kaoru wyciągnęła w jego stronę rękę. Bez zastanowienia chwycił za nią i ostrożnie wstał. Gdy był już w górze, w żadnym stopniu nie czuł się bezpiecznie i komfortowo. Jego kolana delikatnie się trzęsły, czego jednak przez długą sukienkę nie było widać. To było trudniejsze, niż myślał. Przypomniał sobie wszystkie kobiety chodzące w szpilkach, które kiedykolwiek, gdziekolwiek widział. Czy one też czuły ten ból związany z niemalże miażdżeniem małego palca?! I innych kolejnych zresztą też? I jak one dawały radę w tym chodzić?

Uświadomiony |¦hunter x hunter¦| ☑Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz