rozdział siódmy

234 20 13
                                    


Jeszcze tego samego dnia otrzymał telefon. Przypuszczając, iż tylko ta narwana dziewczyna jest w stanie dzwonić do niego po dwudziestej trzeciej, odebrał.

- Halo - odezwał się pierwszy.

- Cześć Killua! - przywitała się w taki sposób, jakby znali się przynajmniej dziesięć lat, a nie jeden dzień.

- Czego chcesz? - spytał dużo ostrzej, niż zamierzał. - Jestem zajęty - skłamał. Tak naprawdę zajadał się chipsami, oglądając telewizję.

- Twoja siostra - zaczęła tajemniczo - ma na imię Alluka, tak?

Killua przytaknął.

- Nazwisko?

- Nie wiem, pewnie jest zmienione.

- W porządku... A Twoje? - spytała śmiało.

Killua zamarł. Chrupek wypadł mu z dłoni na podłogę, a on pozostał w bezruchu. Ciszę przerwał odgłos chipsa, który chrupnął między jego zębami.

- To tajemnica? - zaśmiała się serdecznie.

Znów cisza. Zoldyck lekko spanikował. Lepiej, by Ashiniko nie wiedziała, jak się nazywa. Istniała możliwość, iż wie, czym zajmują się Zoldyckowie. A nie był to powód do dumy. Jak to się mówi, im mniej wiesz, tym lepiej śpisz.

- Dobra, ty też mojego nie znasz - znów się zaśmiała.

Zoldyck czuł się dość niezręcznie, wsłuchując się w jej radosny śmiech, wydobywający się z głośnika telefonu. Dziewczyna, jakby zapominając, że wciąż jest na łączu, zaczęła śmiać się jeszcze głośniej i intensywniej.

- Do - powiedziała między kolejnymi salwami rechotu - Do zobaczenia! Hahahahah!

I się rozłączyła. Dość specyficzna kobieta.

🧩🧩🧩

Kilka dni później odezwała się do niego z radosną nowiną, iż zna adres i koniecznie muszą się spotkać. Najlepiej jak najszybciej. Chwilę się zastanawiał, czy nie mogła po prostu zdradzić mu miejsca zamieszkania jej siostry, by mógł udać się tam sam, ale najwidoczniej dziewczyna chciała wziąć czynny udział w jej poszukiwaniach.

- Hej! - krzyknęła, wymachując ręką.

Killua przeszedł na drugą stronę ulicy i po rzuceniu w jej kierunku krótkiego "cześć" pomaszerował za nią.

Ashiniko odbiegła trochę dalej i stanęła przy krawędzi chodnika. Ruchem ręki zatrzymała jadący z naprzeciwka samochód. W żadnym wypadku nie była to limuzyna, raczej starutkie autko, które przeżyło już naprawdę sporo. Czerwony lakier zaczął gdzieniegdzie odpadać, a brudne szyby błagały właściciela, by w końcu zawitał w myjni.

- Wsiadamy! - krzyknęła i machnęła ręką, zachęcając go do zajęcia miejsca w samochodzie. Usiadła z tyłu i posunęła się do końca, robiąc miejsce Zoldyckowi. Środek samochodu, jak z resztą mógł przypuszczać, wcale nie wyglądał lepiej. Na siedzeniach i pod nogami leżały gazety z przypuszczalnie kilku dobrych lat wstecz. Oprócz nich, pojazd zagracały liczne reklamówki i niedopite butelki wody, a Killua wolał nie wiedzieć, ile już czasu się tam walały.

- Ash! Jak dobrze cię widzieć! - przywitał się staruszek o poczciwym wyrazie twarzy.

Dziewczyna odpowiedziała mu szerokim od ucha do ucha uśmiechem.

- Cóż za spotkanie po latach! - kontynuował swój monolog. - Dalej rozrabiasz?

Ashiniko zaśmiała się serdecznie.

Uświadomiony |¦hunter x hunter¦| ☑Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz