I. Ashley

3.6K 201 5
                                    


Ashley! Bardzo cię przepraszam w imieniu swoim i Mii--- powiedziała do mnie moja przyjaciółka Avril.
Zmarszczyłam brwi.
--- Dlaczego?
Mia, bliźniaczka Avril, czytając jej w myślach poprzez ich więź wzięła jedną ze swoich różowych poduszek, przyłożyła ją do twarzy i krzyknęła z całej siły.
--- Blake akurat dzisiaj wraca z akademika. Ten nasz starszy pół-mózgi brat. A rodzice nam nic nie powiedzieli!
--- Czekaj, chcesz mi powiedzieć, że po dwunastu latach naszej znajomości w końcu poznam waszego brata?--- upewniłam się.
--- Naprawdę cię przepraszamy, że nasz plan uchronienia cię przed poznaniem jego głupoty nie wypalił--- powiedziała szczerze skruszona Mia.
Pokręciłam głową i uśmiechnęłam się. Ach, te bliźniaczki.
--- Nie może być tak źle--- stwierdziłam.
--- Racja--- jęknęła Avril.--- Jest jeszcze gorzej niż się wydaje.
Ricki, moja kolejna przyjaciółka z akademii weszła do pokoju.
--- Wasz brat jest w domu--- powiedziała siadając obok mnie na łóżku.
--- Wiemy!--- znów jęknęły jednocześnie.
Avril i Mia są bliźniaczkami, chociaż z wyglądu podobne--- styl i zainteresowania całkiem inne. Avril to wspaniała, zielona, wysportowana dziewczyna, a Mia jest wspaniałą, różową, empatyczną divą, regularnie biorącą udział w spotkaniach wolontariatu. Obydwie mają czarne włosy i zielone oczy. Jednak pomimo tych powierzchownych różnic (poza wyglądem)w głębi serca są takie same. Wiadomo, że jedna by nie istniała bez drugiej. Nie mogłaby. To jest drobną wadą bycia bliźniaczkami-czarownicami; motto: ,,Nie istnieję bez drugiej'' jest aż nazbyt poważne. Bliźnięta mogą czytać sobie nawzajem w myślach i nie mogą się wychowywać z dala od siebie, bo inaczej będą niekompletni duchowo. Mnie się przytrafiło to szczęście, że jestem jedyną w roczniku pochodzącą z genów moich rodziców. No, wkrótce będę starszą o czternaście lat siostrą chłopca, który ma przyjść na świat za jakieś dwa miesiące. Jednak ciężko jest być córką jednego z najpotężniejszych czarnoksiężników w Los Angeles. Od małego naciskano na mnie, wymagano dyscypliny i nauki ponad moje siły. Uczęszczam do akademii, w której jednym z dyrektorów jest mój ojciec. William Black mówi, że mnie kocha, w tym samym czasie każąc mi wysadzić skałę w drobny pył siłą woli, bo inaczej moje ciało coś tnie.
Ricki, klasyczna piękność westchnęła.
--- No i wasz plan nie wypalił--- stwierdziła, biorąc do ręki magazyn i czytała nowości o modzie.--- Ash, teraz musisz zamówić sobie sukienkę i buty z ćwiekami--- zwróciła się do mnie odwracając na następną stronę.
Z racji mojego niezdrowego fioła na punkcie butów i sukienek, moja garderoba wielkości dziesięciu metrów kwadratowych każdą ścianę wzdłuż i wszerz miała pokrytą wieszakami i półkami z ciuchami i dodatkami.
Zachichotałam.
--- Świetnie, kupię sobie buty z ćwiekami na czubkach. Jak mnie któryś chłopak wkurzy wyceluję mu między nogi.--- Wszystkie wybuchłyśmy śmiechem, gdy mentalnie wysłałam im obraz chłopaka zwijającego się na ziemi i trzymającego za swoje czułe miejsce.
--- Hej, Ash, chodź ze mną do kuchni--- poprosiła Avril wstając.
--- Okej.--- Wstałam i ruszyłam razem z Avril do drzwi. Powoli zaczęłyśmy schodzić z bardzo długich i zawiłych jak w średniowiecznych zamkach schodów.
--- Jeszcze raz przepraszam za to, że jesteś narażona na spotkanie z naszym bratem. Jeszcze w dodatku zostajesz u nas na weekend--- powiedziała.
--- Czy on naprawdę jest taki zły?--- spytałam.
--- Okropny! Brzydki, sflaczały, leniwy, pyskaty, zarozumiały, bezmózgi...--- Avril przerwała z krzykiem gdy schodki pod nią przechyliły się i posłały ją na tyłek i szybko sunęła w dół. Jedyne co mogłam zrobić, to również krzyczeć, ponieważ ja też znalazłam się na tyłku i razem z Avril zakręcałyśmy na schodach, nie mogąc zahamować. Teoretycznie mogłam powstrzymać to magią, ale starałam się jej nie używać. Moja gumka zsunęła mi się z włosów i wypadła przez poręcz w dół. Natychmiast włosy opadły mi na twarz. Starałam się je odsunąć, ale tylko jeszcze bardziej je potargałam.
W końcu nasza podróż nagle została przerwana przez koniec schodów. Moja głowa gwałtownie uderzyła o schodek. Jeszcze raz odgarnęłam włosy i zagryzłam wargi, aby nie jęknąć z bólu. Spojrzałam w dół i dostrzegłam czyjeś czarne buty motocyklowe. Podnosiłam coraz wyżej wzrok, do ciemnych dżinsów, szarej koszulki. Mój wzrok prześliznął się po szerokiej klatce piersiowej, złocistych przedramionach, przydługich kasztanowych włosach, idealnie wykrojonych ustach, aż w końcu wylądował na zielonych jak świeża trawa oczach. Poczułam nagły prąd przeszywający moje ciało, gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały. Mężczyzna przede mną był bardzo, bardzo przystojny.
I odrobinę przypominał mi bliźniaczki.

* * * * *
Cześć wszystkim, co czytają.
Jestem troszkę na siebie zła... Obiecałam sobie, że wstawię kolejną historię dopiero wtedy, gdy pod moją pierwszą będzie 10 komentarzy od różnych osób, ale cóż... Nie wytrzymałam.
Ale błagam Was bardzo, pod tym rozdziałem niech znajdzie się choć jedna gwiazdka lub komentarz utwierdzający mnie w przekonaniu, że chcecie kolejny rozdział.

Daniela

Miłość według czarownicy ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz