𝑆𝑝𝑒𝑐𝑖𝑎𝑙 𝐷𝑎𝑦

158 7 60
                                    


Amberwind PRZEPRASZAM ALE ZBYT KOCHAM TEN SHIP.

▪▪▪

Rudowłosa stała przed lustrem w małym beżowym pomieszczeniu.
Przyglądała się swojemu odbiciu doszukując się chociaż najmniejszej skazy.
Wszystko w ten dzień powinno być perfekcyjnie.

Miała na sobie długą białą skunie bez ramiączek o kroju syrenki, materiał z tyłu ciągnął się daleko natomiast z przodu odsłaniał nogi poniżej koaln.
Wokół talii był zawieszony deliaktny złoty łańcuszek z równie złotymi listkami imitujący pasek.
Buty również były białe na niskim obcasie aby nie odciągnąć uwagi od całej reszty. Na deliaktnych dłoniach mistrzyni bursztynu spoczywały przeźroczyste w kolorze sukni rękawiczki sięgające łokci.
Rude prawie czerwone włosy zwykle spięte w wysokim kucyku teraz upięte były w ozdobny zrobiony z lekkich fal kok, na twarzy spoczywały jedynie dwa pasemka ślicznych włosów. Całość dopełniały za to podobne do tego w talii łańcuszki gdzieniegdzie powplatane we włosy.

-Wyglądasz pięknie kochana- dało się usłyszeć głos różowowłosej przyjaciółki panienki Chen.

W fioletowych oczach można było dostrzec łzy pomieszane z bólem i strachem. Powstrzymywała się od ryku i płaczu, który zniszczyłby cudowną pracę jej przyjaciółki po tytułem "Najlepszy makijaż ślubny dla najlepszej Panny Młodej".
To nie tak, że rudowłosa tego nie chciała; wręcz przeciwnie. Kochała swojego wybranka całym sercem i ślub z nim to spełnienie jej najskrytszych marzeń lecz czuła też spory niepokój.

Ciężko oddychając powoli zeszła z podestu znajdującego się przed lustrem. Odwróciła się i spojrzała w oczy swojej przyjaciółce.

-Trochę... trochę się stresuje- wyznała cicho po czym w jej oczach znowu pojawiły się łzy.
Brązowooka spojrzała na mistrzynię bursztynu z kojącym uśmiechem. Nie rozumiała swojej przyjaciółki, właśnie bierze ślub z miłością swojego życia czym miałaby się przejmować?

-Sky kochana... Naprawdę nie masz czym, Morro cię kocha tak?- zapytała na co dostała natychmiastowe skiniecię głową fioletookiej na znak zgody

-A ty kochasz jego?-

-Boże Seliel oczywiście, że tak przestań zadawać mi rakie durne pytania!- krzyknęła mocno zestresowana po czym odwróciła się z powrotem w stronę lustra.

Wszystko będzie dobrze babo... Morro cię nie zostawi przecież przed ołtarzem wokół przyjaciół i rodziny i z dzieckiem i z-
Nie. Nie zrobi tego.
Wdech i wydech.
Nigdy na odwrót.

-Sel gdzie Annya?- odwróciła się gwałtownie przypominając sobie o córce.

-Wooo spokojnie Sky, mała jest z Nyą i Lloyd'em- po wypowiedzi różowowłosej odetchnęła z lekką ulgą i skierowała się w stronę wyjścia.

▪▪▪

Nadal w pięknej ślubnej kreacji ruszyła korytarzem w stronę głównej sali na której spodziewała się znaleźć przyjaciół.

-Wow a kto to przyszedł? Ann widzisz to? Kto to?- zapytał Lloyd z małą duchową dziewczynką na kolanach

-MAMA!- powiedziała jedyne jak na razie znane jej słowo i zaczęła wymachiwać rączkami w stronę rodzicielki

-Hej skarbie, nie mogę cię wziąć bo jeszcze pobrudzisz mi moją kreację- zaśmiała się fioletooka i podeszła do krzesła na którym spoczywał mistrz energii razem z małą.
Kucnęła deliaktnie tak aby nie zmiąć sukienki i pogłaskała córeczkę po rudych pasmach włosów.

-Mmm patrz jak twoja mama się wystroiła- powiedział dla żartu blondyn i posłał Pannie Młodej szczery uśmiech.
Szaro-zielono skóra dziewczynka klasnęła rączakami w geście zadowolenia.

-Hm skoro tobie się spodobało jak wyglądam to może twojemu tacie też się spodoba- zaśmiała się cicho nadal czując duży stres przed całą uroczystością.

▪▪▪

Skylor szła bardzo powoli przez korytarz urzędu stanu cywilnego -bowiem chociaż ani ona ani jej narzeczony nie są wierzący to nawet gdyby chcieli ze względu na małe hm nieporozumienie między policją a jej wybrankiem żaden kościół nie zgodził się na udzielenie im ślubu- pod rękę z Kai'em.
Tak. Poszła do ołtarza ze swoim byłym.
Dla jednych może wydawać się to dziwne jednak w ich specyficznej rodzinie takie rzeczy były na porządku dziennym.

Rudowłosa idąc najpierw położyła swój wzrok na swoich przyjaciołach stojących po prawej stronie od wejścia do złoto białej ozdobionej sali. Posłała wszystkim szczery uśmiech a następnie przeniosła wzrok na jej małą pociechę siedzącą na krześle nieopodal ołtarza. Annya była ubrana w ciemno zieloną krótką sukienkę z dużą ilością tiulu, może i kreacja była tandetna jednak dla Skylor liczył się tylko uśmiech córki.

Na sam koniec jej wzrok skierował się na Morro. Jej pięknego, przystojnego i naprawdę seksownego za chwilę już męża. Uśmiech powiększył się jej jeszcze bardziej i wraz z Kai'em trochę przyspieszyła kroku.

Kiedy mistrz ognia zostawił ją przy ołtarzu a sam poszedł do reszty przyjaciół Skylor nie mogła czuć się lepiej.
Stała przed miłością swojego życia pełną nadziei i chęci na lepszą przyszłość.

Zerknęła jeszcze na swoją roczną córeczkę po czym spojrzała w zielone tęczówki mistrza wiatru.
Urzędnik zaczął mówić formulkę ale do rudowłosej dochodziła ona jak przez mgłę.
Stała wpatrzona w cudowne mocno zielone ślepia swojego wybranka przy okazji trzymając go za ręce.
Czas się dla niej zatrzymał i bezmyślnie powtarzała tylko słowa za urzędnikiem.

Wpatrywała się w wielki uśmiech na twarzy Morro, te jego pięknę aż proszące o pocałowanie usta oraz hipnotyzujące oczy.

Nie mogła być szczęśliwsza.

-Tak biorę- naglę cała magiczna otoczka pękła jak bańka mydlana kiedy Skylor usłyszała te słowa z ust ukochanego.

-A czy ty Skylor Chen bierzesz tego oto ducha za męża?-

Stała chwilę bez ruchu nadal patrząc w oczy czarnowłosego. Wiedziała, że tego chcę lecz stres odebrał jej mowę, patrzyła jak z każdą sekundą uśmiech na twarzy ducha zanika i zamienia się w smutny wyraz.
Zerknęła szybko w bok żeby po raz kolejny zobaczyć swoją kochaną córkę i widząc jak mała z uśmiechem przygląda się ceremoni wzięła głęboki wdech.

-Tak. Tak! Tak! TAK BIORĘ!- wykrzyknęła po czym szybko przyciągnęła Morro za kołnierz garnituru do siebie i zatopiła ich w namiętnym pocałunku.

Chłopak z uśmiechem oddał pieszczotę co spotkało się z wiwatem gości.
Gdy tylko oderwali się od siebie podeszła do nich Nya z pół duszką na rękach. Przekazała córkę w ręcę Morro i z uśmiechem oznajmiła, że zostawi ich samych.

-I co? Żałujesz?- zapytał zielonooki z chytrym uśmiechem przytulając do siebie Annyę.

-Pfff niby dlaczego miałabym?-

-Hmm to dobrze bo planuję zrobić więcej takich małych duszków- powiedział ruchem głowy wskazujac na niczego nie świadomą córkę

-Zmieniam zdanie- jęknęła rudowłosa z twarzą obalną szlarłatnym rumieńcem.

-I tak wiesz, że mnie kochasz- oznajmił duch teatralnie przewracając oczami

-Hmm taa... chyba masz rację... Kocham- powiedziała biorąc małą rudowłosą na swoje ręcę i przyciągnęła mistrza wiatru po raz kolejny do pocałunku.

▪▪▪
Tak.
Za dużo emocji to wszystko wina @ninjagoooforever

Nic więcej nie powiem.

Idźcie spać.

1015 słów

𝒀𝒐𝒖 𝑴𝒆𝒍𝒕 𝑴𝒆○Ninjago One Shots/Drabble✎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz