Rozdział 7

26.5K 1.5K 966
                                    

- Przepraszam - powiedział Michael po raz pięćdziesiąty. Spojrzałam na niego z nad okularów przeciwsłonecznych.

- Ile razy masz zamiar mnie jeszcze przepraszać? - przewróciłam oczami. - Przecież ty nie zrobiłeś nic złego, Mike.

- Ale jest mi tak cholernie głupio! Naprawdę przepraszam za tego debila.

- Wiem Michael, mówiłeś już. A i jeśli jeszcze raz mnie przeprosisz to wracam do domu - mruknęłam, ponownie przymykając powieki i delektując się słońcem.

Po kłótni z Ashton'em, która doprowadziła mnie do płaczu, Clifford przyszedł do mojego pokoju i nie chciał z niego wyjść, dopóki nie zaczęłam się śmiać. Dodatkowo, chłopak cały czas przepraszał mnie za swojego głupiego przyjaciela. To było urocze, widziałam jak Michael się stara, abym go polubiła. Dlatego też, zgodziłam się abyśmy wszyscy wspólnie pojechali na plażę.

Plaża na którą zabrali mnie chłopcy, była oddalona od domu o jakieś pół godziny jazdy samochodem.

Siedziałam obok Calum'a, więc droga minęła mi w miarę przyjemnie, gdyż chłopak wydawał się być do mnie przyjaźnie nastawionym i cały czas opowiadał jakieś śmieszne historie. On i Michael wydawali się być świetnymi przyjaciółmi. O Ashtonie starałam się nie myśleć i nie zwracać na niego uwagi, co było w miarę łatwe, bo chłopak cały czas, zaskakująco milczał.

Największą zagadką był jednak dla mnie Luke. Wydawał się być dla mnie oschły i obojętny, ale jednocześnie kilka razy wtrącał się do opowieści Azjaty i śmialiśmy się wszyscy razem.

Gdy dotarliśmy na miejsce Ashton i Luke od razu udali się w kierunku wody, albo raczej dziewczyny, które się w niej znajdywały, Calum pobiegł do stoiska z jedzeniem, a ja wraz z Michaelem rozłożyliśmy koc i zostaliśmy, aby w spokoju porozmawiać.

Było dość gorąco, czułam jak zaczynam się pocić. Słońce grzało moją skórę, a piasek parzył stopy. Wiedziałam, że do domu wrócę czerwona jak burak, miałam dość jasną skórę, więc nigdy nie trzeba było długo czekać abym się spaliła. Tym razem jednak jeszcze przed samym wyjściem z domu, posmarowałam się kremem przeciwsłonecznym.

- Nie chcesz iść popływać? - zagadał mnie Michael, po krótniej chwili przerwy.

- Nie do końca.

- Oh no dawaj, nie bądź taka - chłopak już zdejmował koszulkę. - Jest cholernie gorąco.

- Wolę zostać tutaj - uparcie ustawałam przy swoim. - Nie jestem zbyt dobrą pływaczką.

- No ale chyba się nie utopisz?

- Nie byłabym tego taka pewna...

- W takim razie zostanę z tobą przy sanym brzegu. Nie musisz iść na głęboką wodę.

- Nie Mike, nie trzeba. Serio mogę zostać tutaj i pilnować naszych rzeczy.

- I chcesz, dawać Ashton'owi kolejny powód do naśmiewania się z ciebie? - chłopak uniósł jedną brew, prowokując mnie. Wiedziałam doskonale, że jego słowa mają jedynie na celu zachęcenie mnie do wejścia do wody, jednak czerwonowłosy uderzył w słabą część mnie. Nie lubiłam, gdy ludzie się ze mnie naśmiewali, nigdy nie robiłam z siebie idiotki. Maya nazywała to brakiem poczucia humoru, Daniel uznawał mnie za szytwną, a ja sama siebie po prostu za nazbyt wrażliwą i przejmującą się opinią innych. To było dołujące i nienawidziłam tego w sobie.

- Nie idę głębiej niż do kolan - powiedziałam podnosząc się z koca. - I żadnego chlapania!

Michael szeroko się uśmiechnął i niemalże pobiegnął w kierunku wody. Poczekał abym do niego dołączyła i razem powoli weszliśmy w lazurową otchłań, delikatnie opryskując ramiona z karkiem.

Just Be || A.I ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz