24 grudnia, #24dzieńwritemas
Ostatni! (+ jeszcze dodam dziś czy jutro podsumowanie) Wesołych świąt! ♥
PISAŁAM GO OD RANA i się stresuję i tak
✰
— Co ty wygadujesz?
Eleina miała wrażenie, że Hanna postradała wszystkie zmysły. Wpatrywała się w nią w wyczekiwaniu, że zaraz zacznie się śmiać i oznajmi, że to jakiś głupi kawał, ale mina Puchonki była jak najbardziej poważna. Albo była tak świetną aktorką, albo mówiła serio. Eleina nie była pewna, której opcji właściwie oczekiwała.
— Justyn cię unikał, bo powiedziałaś przy nim, że nie chcesz się pakować w żaden związek. Nie robił tego, aby cię zranić, ale żeby posklejać swoje rany. Nie chciał dodatkowo przez swoje uczucia stracić twojej przyjaźni.
— Ale... Ale powiedział... — Eleina coraz bardziej się gubiła w tych informacjach.
— Że nie chce być twoim przyjacielem — westchnęła z irytacją Hanna. — Rzeczywiście, bo chce być dla ciebie kimś więcej. Kretyn źle dobrał to w słowa, a on naprawdę nie chce cię stracić. Nawet jeżeli nie dzielisz jego uczucia. Mówiłam mu, że i tak powinien ci powiedzieć, mimo wszystko powinnaś mieć tę świadomość. Nie wtrącałabym się, gdyby to nie poszło w takim kierunku, że teraz oboje nawet na siebie nie patrzycie. Justyn jest moim przyjacielem, i choć czasami jest naprawdę, naprawdę tępy... — Eleina zaśmiała się na to określenie — to wciąż mi na nim zależy. Może nie wiesz, ale... Justyn przez lata był zakochany w dziewczynie, która chyba ledwo co zdawała sobie sprawę z jego istnienia. Nigdy nie odważył się jej tego powiedzieć.
Wyraz szoku na twarzy Eleiny był odpowiedzią.
— Na samą myśl, że to miałoby się powtórzyć... — Hanna pokręciła głową. — Niektórych ludzi trzeba po prostu zmusić do działania.
— Hanno... I co ja mam teraz z tym zrobić? — wykrztusiła z trudem Eleina.
— Zrób to, co uważasz — powiedziała. — Nie chcę wpływać na twoją decyzję, sama powinnaś ją podjąć. Tylko nie rób tego pod wpływem emocji, Eleino, daj sobie czas. Nie rozmawiaj z nim dopóki sama nie będziesz pewna, inaczej oboje siebie nawzajem zranicie.
Zawahała się, jakby chciała coś jeszcze dodać, ale ostatecznie zmieniła zdanie. Uśmiechnęła się lekko i odwróciła, odchodząc. Eleina za nią patrzyła do momentu, aż ta nie zniknęła jej z oczu. Potem z zaciśniętymi powiekami i westchnieniem uderzyła lekko czołem w ścianę. Chłód i wilgoć dodały jej otuchy.
Następnego dnia czuła się okropnie przytłuczona nowymi informacjami. Nie wiedziała, co z nimi zrobić. Zaskoczyło ją to, o czym powiedziała jej Hanna — nie sądziła, że Justyn czuje do niej coś więcej. Teraz, jak się już o tym dowiedziała, zastanawiała się, co ona sama tak naprawdę czuje, ale wyciągnięcie wniosków ze swoich odczuć w tak szybkim tempie nie było możliwe. Przynajmniej dla niej. A może to już był ten znak? Skoro nie była pewna, to może to oznaczało, że nic nie czuła do Justyna?
Była tym zdołowana i sfrustrowana. Hanna naprawdę ją tym zaskoczyła. Wybrała sobie zaiste najlepszy moment, aby jej o tym powiedzieć — tuż po ich kłótni. No i co teraz miała zrobić Eleina? Wyobraziła sobie, jak podchodzi do Justyna i mówi wesoło: „Hej, wiem, że ci się podobam!", po czym następuje z obu stron głucha cisza, gdyż na dalszy przebieg rozmowy już pomysłu nie miała.
W czasie zajęć tego dnia siedziała tak otępiała, że później nic z nich nie pamiętała. Nie przejmowała się tym jednak, na głowie aktualnie miała co innego. Musiała przecież coś zrobić.
CZYTASZ
Świąteczne lukrecje • Justyn Finch-Fletchley ✔
Fanfiction☆Realizowane w ramach writemasu 2021☆ Eleina Hammond w życiu doświadczyła wiele, ale miłość od zawsze była dla niej jedną, wielką zagadką. Odkąd sięgała pamięcią pomiędzy rodzicami nie było małżeńskiej harmonii. Choć się widocznie starali, nie poświ...