✩ 3. Wciąż (nie) Świąteczny Problem Z Wypracowaniem ✩

101 20 199
                                    

3 grudnia, #3dzieńwritemasu

Trzeci dzień, jest dobrze, kochani. Przy okazji rozpoczynamy weekend, więc życzę każdemu, aby przyjemnie wam minął ^^ A ja biegnę pisać rozprawkę z angielskiego!

Wraz z końcem listopada nadszedł pewnym krokiem grudzień, który przyniósł ze sobą świąteczną atmosferę. Nauki było raz mniej, raz więcej, a to wszystko w związku z nadchodzącymi świętami.

Nauczyciele zwracali uwagę piątorocznym, że dwutygodniowa przerwa będzie idealnym momentem, aby nadrobić zaległości bądź powtórzyć materiał. „Sumy są już w czerwcu!". Ale przynajmniej większość piątorocznych w święta wolała odpocząć od tego całego stresu, wręcz paranoi, związanej z tegorocznymi egzaminami, które ich czekały.

Eleina zaliczała się właśnie do tej grupy. Planowała odpocząć, choć wiedziała, że nie będzie to takie łatwe. Nigdy nie czuła jakiejś nadzwyczajnej ekscytacji na myśl o świętach. Nie była z tych osób, co od razu z grudniem tracą głowę, pochłaniając się w przygotowaniach i wszystkim, co łączyło się ze świętami. Cieszyła ją myśl o wolnym, możliwości wyspania się i na chwilę zamknięcia umysłu na sprawy szkolne, ale nic poza tym. Nawet prezenty specjalnie jej nie ekscytowały, choć, oczywiście, były jednym z przyjemniejszych aspektów świat.

W tym roku wyjątkowo miała jeszcze bardziej ambiwalentny stosunek. Choć pomiędzy rodzicami w ostatnich latach nie było zbyt dobrze, to akurat na święta zgodnie przenosili jakiekolwiek sprzeczki tudzież pretensje. Był to okres, kiedy Eleina zawsze się czuła tak, jakby miała dwójkę kochających rodziców, a nie tylko jednego z nich w danym momencie. Spędzali ten czas razem, jeszcze z obecnością jakichś ciotek, kuzynek, które dziewczyna widziała jedynie właśnie od święta.

W tym roku miało to zupełnie inaczej wyglądać. W tym roku naprawdę będzie miała jednego rodzica i na samą myśl o przymusie zniesienia tego poczucia, miała ochotę zostać w Hogwarcie, zakopać się pod kołdrą i nie wychodzić przez cały okres wolny.

Tyle że nie mogła tego zrobić. Nie mogła zostawić teraz mamy samej. Może nie dosłownie samej, bo w końcu będzie cała rodzina, ale ani Eleina, ani jej matka nie miały z nią bliskich kontaktów. Byli dla siebie prawie obcymi ludźmi, tak się jakoś ułożyło. Eleina wiedziała, że teraz to mama potrzebowała głównie niej obok siebie.

Najgorsze dla Eleiny była myśl, że przez całe święta będzie żałobna atmosfera. Nie była pewna, czy zniesie płacze i wspominki swoich bliskich dotyczących jej ojca. W końcu oprócz pogrzebu, który odbył się na trochę przed wrześniem, miało to być ich drugie spotkanie po tej tragedii.

Pogoda była różna. Słońce raz świeciło, raz skrywało się za chmurami jak za jakąś tarczą. Wiatr powiewał to mocniej, jakby zwiastując huragan, to lżej. Padał deszcz, śnieg, grad... Było tak zimno, że Eleina z ciężkim sercem wydostawała się spod kołdry. Gdyby nie to, że musiała iść na zajęcia, toby cały dzień przeleżała w swoim ciepłym lóżku z jakimś gorącym napojem.

Lekcje jednak nie szły swoim uczniom na źadne ustępstwa. Eleina próbowała ze znużenia nie zasnąć w czasie ich trwania. Czasami zdarzyło się jej słuchać z większym zainteresowaniem, jeśli w grę wchodził temat, który w jakiś sposób wzbudził w niej ciekawość, bądź jeśli miała czysty umysł i się wyspała. Wtedy potrafiła się tak skupić, że wiele z tego potem wynosiła. Niemniej takie dni były rzadkością. Głównie Ślizgonka była okropnie zaspana, a przez to niezdolna do jakiegokolwiek skupienia się, zwłaszcza z samego rana i popołudniu, kiedy poziom zmęczenia robił przewrotnego fikołka w powietrzu.

Świąteczne lukrecje • Justyn Finch-Fletchley ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz