=Rozdział 7= Katedra

608 26 59
                                    

(ej dobra w tym rozdziale i całej książce storyline nie jest po kolei xddd nie pytać dlaczego bo ja sama nie wiem)

Po kilku godzinach wróciliśmy do Mondstadt. Jak się wcześniej okazało to całe kajakowanie to po prostu most z lodu budowany przez Kaeyę.
Gdy już znaleźliśmy się w mieście słońce zaczęło wschodzić czyli była mniej więcej 4 rano. Kaeya chciał iść ze mną do Tawerny by napić się "soczku" jednak mu powiedziałam że jestem strasznie zmęczona i będę kierowała się do domu. Kiedy to usłyszał jego mina z wesołej zmieniła się na zakłopotaną.

- Błagam Y/N! Tylko jeden razzz!- zaczął błagać.

- Kapitanie jestem zmęczona i chce iść do domu.- powiedziałam i zaczęłam iść w stronę mojego miejsca zamieszkania. Kaeya próbował mnie powstrzymać jednak mu się nie udało. Kiedy byliśmy na miejscu byłam wkurzona jak nigdy.

- To ma być żart?- spytałam z zirytowaniem i wściekłością.- Mówiliście że mogę już wrócić bo dom jest cały!- krzyknęłam.

- Nic takiego nie mówiliśmy, powiedzieliśmy tylko że możesz już wrócić do obowiązków.- powiedział uśmiechnięty.

- Nawet jeśli to gdzie mam teraz mieszkać?- zapytałam.

- Razem z Jean ustaliliśmy, że będziesz mieszkać ze mną ponieważ mam dużo miejsca.- powiedział po czym się uśmiechnął.

- Wolałabym już mieszkać z Lisą... Ale dobra chyba nie mam wyboru.- oznajmiłam.- Prowadź więc.

Okazało się że Kaeya mieszka blisko głównego budynku Adventures Guild. Weszliśmy do środka i jak się okazało faktycznie miał dużo miejsca.

- Niestety jesteś zmuszona spać na sofie, chyba że chcesz spać ze mną.- powiedział podrywając mnie przy tym.

- Chętnie bym pospała sobie na łóżku jednak jestem zmuszona odmówić. Nie chce naruszać Pańskiej przestrzeni a ja czułabym się niekomfortowo. Dodatkowo wystarczy, że już u Pana mieszkam.- powiedziałam z uśmiechem.

- Y/N mówiłem Ci byś darowała sobie te formalności. Może i jestem wyżej nad tobą jednak ja cię uważam jako rówieśniczkę a nie młodszą o kilkanaście lat osobę. Mów mi po prostu po imieniu.

- Dobrze.- powiedziałam skrępowana.

- Chcesz się czegoś napić?- zapytał podchodząc do blatu w kuchni.

- Chętnie.- odpowiedziałam stojąc w miejscu.

- Nie stój tak w miejscu. Czuj się jak u siebie.- powiedział nalewając wody do szklanek. Po chwili namysłu usiadłam na fotelu. Niebiesko włosy podszedł do mnie i podał mi szklankę z wodą. Wzięłam dużego łyka po czym odwróciłam się w stronę mężczyzny.

- Która godzina?- zapytałam.

- 4.48.

Nie opłacało mi się iść spać bo i tak pewnie o 6.00 Kaeya by mnie obudził abyśmy poszli do Jean by przydzieliła mnie do jednego z oddziałów. Kapitan poszedł do swojego pokoju, a przynajmniej tak przypuszczam i chyba się przebierał.
Po chwili wyszedł z pomieszczenia w dość.. uznajmy lekkich ciuszkach.

- Niestety nie mam żadnych ubrań dla ciebie oprócz sukienki, która zawsze tu była. Więc albo chodzisz w tym co masz na sobie przez kilka dni albo na zmianę z tą sukienką.- powiedział po czym pokazał mi ubranie.

=Mora to nie wszystko= Childe x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz