=Rozdział 20=Wyprawa

324 25 2
                                    

Obudziłam się przez promienie słońca które docierały do mojego pokoju. Otworzyłam oczy i poczułam że coś  mnie przytula. Gdy się odwróciłam byłam strasznie zdziwiona że Childe ze mną śpi.

- Ej.. Wstawaj..- powiedziałam szturchając go a ten mi tylko coś odmruczał.- Nie ma spania w moim łóżku!- nie mówiąc dosłownie rzuciłam się na niego i zepchnelamn z posłania po czym sama poszłam spać. Widać było że Rudowłosy ma gdzieś czy śpi ze mną czy na podłodze bo się nie obudził.
Potem co chwilę się budziłam wiedząc że już nie zasnę.- Jezu...

Uznałam się już wstanę na nogi i może przy okazji obudzę Childe. Podeszłam do niego i zaczęłam go szturchać.

- Ej ty. Wstawaj.

- Daj mi jeszcze chwilę...

- Weź, zaraz obydwoje dostaniemy po łapach od mojego brata. Wstawaj.

- Dobra, już.- powiedział i się do mnie odwrócił.- Hej piękna.- uśmiechnął się na co ja zrobiłam zirytowaną minę.- No co?

- Nic.. Wstawaj.

Chłopak wstał i oboje wyszliśmy z mojego pokoju. Poszliśmy do kuchni zrobić sobie małe śniadanie. Postawiliśmy na tradycyjne kanapki bo nie chciało nam się robić jakiegoś wyśmienitego jedzenia. Gdy już zjedliśmy ubraliśmy buty i wyszliśmy na jakieś 3 godzinki na miasto.

- Chodzimy do...- zaczęłam jednak nie miałam pomysłu gdzie iść.- Do...

- Może chodzimy do portu?- zaproponował niebieskooki na co ja przytaknęłam.

Zaczęliśmy iść w stronę portu powolnym krokiem. Rozmawialiśmy na różne tematy np o tradycyjnym jedzeniu z naszych regionów albo kulturze.
Spłoszyliśmy też przypadkowo gołębie.

Po kilkunastu minutach byliśmy już w porcie. W sumie nie wiem po co tam poszliśmy ale nie było w sumie nic do roboty.

Usiedliśmy na pomoście i zaczęliśmy rozmawiać o Snezhnayi. Byłam bardzo ciekawa jak tam jest bo ten kraj jest bardzo... Odizolowany? Coś w tym stylu. Usłyszałam nagle dzwon który dzwonił z którejś części portu. Przypomniało mi się że już 15 a ja byłam umówiona z Zhonglim przy bramie!

- Wybacz Childe, muszę już iść!- wstałam i zaczęłam biec do domu.

- Hej czekaj- no i poszła.

Cała zdyszana weszłam do mieszkania by wejść do pokoju, wziąć plecak i wyjść w pośpiechu.

- Y/N czekaj!- usłyszałam i zatrzymałam się w drzwiach.- Do zobaczenia.- Xingqiu mnie przytulił a ja odwzajemniam.- Miłej podróży i nie zabij się przy okazji.

- Będę za kilka dni. Pa!- pomachałam reszcie która jak zwykle była u nas i wyszłam z domu biegnąc do bramy.- Bardzo przepraszam..- przerwałam- za spóźnienie.- Powiedziałam.

- Y/N.. Nic nie szkodzi. Napij się najpierw.

- Nie, nie trzeba. Możemy iść. Tak w ogóle. Raczej dojdziemy w jeden dzień do Inn?- spytałam.

- Jeżeli nie będziemy robić przerw to jak najbardziej. Zatrzymamy się tam na noc a następnego dnia udamy się do Stone Gate i Mondstadt.

- W takim razie nie traćmy czasu i chodźmy!- uśmiechnęłam się.








- Zhongli... Zmęczyłam się...!

- Y/N już nie daleko. Widzisz to drzewo? Na pewno dasz radę tam dojść.

- Prędzej umrę niż dojdę!

Zhongli tylko westchnął na moje słowa.

- Dobrze, w takim razie usiądziemy na 5 minut.

- Kocham cię!- i rzuciłam się na ziemię.- Ow..- Brunet tylko się zaśmiał i usiadł obok mnie.- Możemy te kwiaty pozbierać jutro?

- Umówmy się tak. Ty wynajmujesz nam pokój i załatwiasz kolację a ja idę po kwiaty.

- Zgoda.

Po 5 minutach wstaliśmy i poszliśmy dalej a po 15 byliśmy już na miejscu. Wjechaliśmy windą na górę i podeszliśmy do recepcji.

- Witam byłaby możliwość wynajęcia dwuosobowego pokoju?- zapytałam blondynkę która stała za ladą.

- Oczywiście! Na ile nocy?

- Na jedną.

- Dobrze.- powiedziała i wyjęła jakieś dokumenty.- Proszę się podpisać tam na dole. Pani i Pani partner.- zarumieniłam się na jej słowa jednak dostając długopis podpisałam się i Zhongli również.- Koszt noclegu wynosi 1200 mory.

Spojrzałam się na bruneta a ten tylko uśmiechnął się niewinnie co oznaczało że nie ma przy sobie pieniędzy albo tak dużej sumy.

- Proszę.- powiedziałam wyjmując sakiewkę z morą.

- Pokój 12.- kobieta wręczyła mi klucze do pokoju a mężczyzna je wziął i poszedł do pokoju.

- Mam jeszcze jedno pytanie. Da się u was zamówić jedzenie?

- Oczywiście. Prosze nasze menu.- spojrzałam na dania i wybrałam te najtańsze.

- W takim razie poproszę tą rybę dwa razy.

- 400 mory.

Dałam wymienioną kwotę i poszłam do pokoju. Gdy weszłam Zhongli siedział na krześle przy stole trzymając w ręce jakieś pudełko.

- Zamówiłam nam rybę.

- Dziękuję ci.

- I tak już mi wisisz 900 mory więc sie tak nie ciesz.- powiedziałam siadając na przeciwko.- Co to za pudełko?

- Na kwiaty. W plecaku się zgniotą i będą do wyrzucenia.

Rozmawialiśmy chwilę aż w końcu pani z recepcji przyniosła nasze jedzenie.

- Smacznego.

- Wzajemnie.

Gdy wzięłam pierwszy kęs uznałam że jest to najlepsza ryba jaką kiedykolwiek jadłam.

Po 10 minutach zjedliśmy i położyliśmy talerz na talerz. Gdy już chciałam iść i je odnieść mężczyzna mnie uprzedził.

- I tak idę pozbierać kwiaty więc je zaniosę.

- Oh, dziękuję.- on się tylko uśmiechnął i wyszedł.

Ja zaś nie tracąc czasu weszłam szybko pod prysznic a po wyjściu z niego od razu położyłam się na łóżku szybko zasypiając.












___________

Przepraszam że tak dawno nie było rozdziału

Mam nadzieję że się miło czytało

=Mora to nie wszystko= Childe x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz