=Rozdział 10=Kłótnia

557 30 160
                                    

Bardzo polecam muzykę ogólnie.
Miłego czytania

____________________

Y/N pov.

I że on jest twoim przyjacielem?- spytał Kaeya- jeszcze kilka godzin temu go nienawidziłaś!

- Człowiek zmienny jest, to tak jak ty i Diluc.- powiedziałam.

- Nawet nie waż się poruszać tego tematu..

- W jednym dniu kochał cię jak własnego brata a po chwili PUF nienawidzi cię. Czyż to nie ironiczne?- zapytałam z uśmiechem.- A teraz jeśli pozwolicie my sobie pójdziemy w swoją stronę a wy w swoją.

- Dobrze wiesz że Jean na to nie pozwoli i uzna to za zdradę. Jeśli teraz z nami nie wrócisz będziesz miała większe kłopoty niż dotąd.- powiedział Kaeya.

- Nie będę miała dopóki jej nie spotkam.- puściłam mu oczko.

- To chyba masz pecha.- wtrącił się kobiecy głos. Był to głos Euli, która była z Amber oraz blond wlosą dziewczyną.

- Y/N. Co z nim robisz?- spytała.

- Stoję se z nim u boku a wokół nas stoi zgraja facetów z wyciągniętymi brońmi.- powiedziałam ironicznie.

- Spytam jeszcze raz. Co z nim robisz? Nie wiesz że jest z Fatui?

- Ależ ja doskonale o tym wiem.

- Więc dlaczego stoisz po jego stronie?

- Bo chce chronić przyjaciela.

- Wiesz co cię czeka jeśli nie wrócisz do Mondstadt?

- Tego akurat nie wiem. Nikt mi nie powiedział.

- Wyrzucenie z Zakonu Favoniusa i ograniczenie wychodzenia z domu do minimum.

- Czyli mam kolejny powód by iść z nim.- blondynka na moje słowa tylko westchnęła. Skinieniem głowy i ruchem ręki pokazała że reszta towarzystwa może zacząć nas atakować.

Ja razem z Childe byliśmy lekko zdziwieni. Przez moją nieuwagę prawie dostałam strzałą prosto w twarz od Ventiego, spojrzałam się na niego z zirytowaniem a ten się uśmiechnął jak idiota. Kiedy miał już wystrzelić kolejną a Kaeya i Diluc zaatakować Childe, Jean ich uprzedziła.

- Nie o to mi chodziło! Bronie w dół. Już!- krzyknęła zezłoszczona. Reszta zrobiła tak jak im kazano.- Przepraszam, moje rozkazy były nie jasne. Y/N jeśli musisz iść to idź.

- Pozwolisz jej odejść bez wyjaśnień?!-krzyknał niebieskooki.

- Kaeya, cisza.


- Jean ja- zaczęłam ale kobieta mi przerwała.

- Rozumiem że masz rodzinę i przyjaciół w Liyue i Inazumie więc idź. Nie można nikogo do niczego zmuszać. Jeśli czegokolwiek byś kiedyś potrzebowała wiedz że możesz zawsze do mnie napisać albo mnie odwiedzić.- powiedziała. Westchnęłam na jej słowa i spojrzałam na swoje obuwie i znów na nią.

- Dziękuję za wszystko.- uśmiechnęłam się do niej- Życzę miłego!- i w tym momencie poczułam jak ktoś znowu zrywa kawałek mojej sukienki i teraz była jeszcze krótsza niż wcześniej i sięgała mi ledwo poza uda.- Panie Diluc!

- Należało ci się.- powiedział ozięble.- prychnęłam tylko na jego słowa i gdy już zaczęłam iść z Childe w stronę Liyue pomachałam do reszty.

=Mora to nie wszystko= Childe x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz