- Skąd to wziąłeś?- spytałam.
- Jego mama nam to dała.- odpowiedział- Powiedziała że lepiej by było jakbyśmy my to mieli zamiast jej. Poza tym wszyscy dobrze wiemy że to ty byłaś najbardziej zżyta z Sho.
Spojrzałam jeszcze raz na maskę którą zrobiłam kiedyś Sho na jego urodziny.
- To..
- Dziękuję.- powiedziałam czule uśmiechając się do nich. Spojrzeli na mnie zdziwieni.
- Co?
- Powiedziałam dziękuję. To jest najcenniejsza rzecz jaką kiedykolwiek komuś dałam.- powiedzialam.
- To nic takiego..
- Wasze dania!- podeszła do nas Xiangling i położyła jedzenie na stole.
- Xiangling? Wiesz może która godzina?- spytałam.
- Coś około 15.30.
- Dzięki! To idziecie gdzieś jeszcze?
- Toru? Chcesz gdzieś iść?
- Chciałem iść do spożywczego by miec coś na kolację. Nie chce co 3 godziny chodzić do restauracji.- odpowiedział a Naomi pokiwała głową.
- To ja się będę zbierać. W razie co wiecie gdzie mnie znaleźć. Pa!- pomachałam i zaczęłam iść do mieszkania.
- Pa!- ci też mi odmachali.
*Ale oni są naiwni.*
Po niedługim czasie znalazłam się w mieszkaniu. Standardowo był tam Chongyun, Xiangling i Hu Tao. Rozmawiali o czymś więc uznałam by im nie przeszkadzać.
Szybkim krokiem weszłam do pokoju i zamknęłam drzwi.- Kurde! Nie mogę do niego iść bo muszę się spakować!- powiedziałam do siebie.- Dodatkowo muszę iść poszukać Zhongliego by się zapytać czy ma namiot czy coś w tym stylu.. Ah! Za dużo tego jak na jeden dzień!
Zaczęłam szukać po pokoju jakiegoś większego plecaka jednak miałam same torby. Wyszłam z pokoju i skierowałam się na strych. Po kilku minutach szukania znalazłam idealny plecak. Zeszłam na dół i zaczęłam pakować ubrania. Gdy już miałam wszystko co chciałam poszłam do kuchni poszukać menażki. Po krótkiej chwili ją znalazłam razem ze sztućcami.
- Hej Hu Tao, wiesz gdzie może być teraz Zhongli?- spytałam dziewczynę.
- Jest albo w zakładzie albo w restauracji blisko waszego domu. Wiesz Liuli Pavilion.- odpowiedziała.
- Okej, dziękuję.- uśmiechnęłam się i wróciłam do siebie. Gdy spakowałam menażkę uznałam że pójdę poszukać bruneta i skoczę jeszcze do sklepu.
Wyszłam z domu i moim pierwszym przystankiem była restauracja naprzeciw naszego domu. Przywitałam się z kelnerką po czym weszłam w głąb budynku. Niestety nie znalazłam ty mężczyzny więc poszłam do zakładu pogrzebowego. Po dłuższej chwili byłam już przed. Weszłam do środka i od razu zauważyłam jak Zhongli szedł korytarzem.
- Panie Zhongli! Znalazłam Pana!- powiedziałam i chyba dopiero teraz mnie zauważył.
- Y/N? Z jaką sprawą do mnie przychodzisz?- uśmiechnął się ciepło.
- Chciałam zapytać czy ma Pan może jakiś namiot ponieważ ta wyprawa jest planowana na kilka dni i no..
- Nic się nie martw. Na pewno mam jakiś w moim domu a jak nie to mogę pożyczyć od przyjaciela.
- Okej. To w takim razie widzimy się jutro proszę Pana.- gdy już miałam wychodzić ten mnie złapał za ramię.- Hm? Coś jeszcze?
- Mam jedną prośbę.. Wiem że jestem od ciebie troszeczkę starszy jednak dziwnie się słyszy gdy ktoś w mniej więcej moim wieku mówi mi "Pan".
- Czyli mam rozumieć że mam przestać tak mówić?
- Zgadza się.
- Okej! Nie ma żadnego problemu Zhongli.- uśmiechnęłam się a on zrobił to samo.- To widzimy się jutro!
Wyszłam z budynku i skierowałam się do sklepu.
Idąc z dala zauważyłam (niestety) Naomi i Toru. Jednak sami mówili że będą iść do spożywczego. No cóż. Życie.
Podeszłam bliżej i zaczęłam wybierać rzeczy które mogą nam być potrzebne.Dałam sprzedającemu produkty które wybrałam i za nie zapłaciłam po czym jak najszybciej odeszłam.
Zauważyłam że niebo było różowe co oznaczało że jest około 17.
- Może jak to odłożę to jeszcze do niego zdążę..- powiedziałam pod nosem. Chwilę sie zastanawiałam i przyspieszyłam krok. 10 minut później byłam już w domu i odłożyłam zakupy do kuchni. Weszłam do pokoju od razu zamykając powolnie drzwi.
- Czekałem.- usłyszałam nagle i podskoczyłam. Odwróciłam się i zobaczyłam oburzonego rudowłosego.
- Co ty tu robisz? Pominę fakt że rozwaliłeś się na moim łóżku.- powiedziałam siadając obok niego.
- Miałaś przyjść o 17. Mamy 18.03.- powiedział patrząc na zegar w moim pokoju.
- Musiałam dogadać się z Zhonglim i pójść na zakupy.
- Dobra. To wyjaśnisz mi czemu wyjeżdżasz?- spytał wstając do siadu.
- Znalazłam sobie pracę. I jako pierwsze zlecenie mamy z Zhonglim pozbierać kwiaty na pogrzeby które mają się odbyć w najbliższym czasie.
- Mhm.
- Chcesz iść z nami?
- Nie mogę. Mam kilka spraw do załatwienia. Chyba że dasz mi mapę albo listę z kwiatami które musicie zebrać i najwyżej udam się tam.
- Jeśli dobrze pamiętam najpierw mamy się udać do Wangshu Inn a potem do Stone Gate. Jak dobrze pójdzie do prawdopodobnie rozbijemy mały obóz gdzieś tam w pobliżu a jak nie to zostajemy w Wangshu Inn. Potem chcieliśmy iść do Mondstadt a po Mondstadt ma być Qinqce Village. I na koniec kierujemy się do Lingju pass.
- Rozumiem. Pewnie o was zahacze w Lingju pass.
- Okej! A skoro już tu jesteś to chcesz coś porobić?- spytałam
- Ty wybierz.
- Możemy na przykład... Sama nie wiem.
- Możemy iść spać. Ty musisz się wyspać a ja jestem zmęczony po całym dniu. To wtedy- nie dałam mu dokończyć bo pociągnełam go w dół.- Widzę że chcesz.- uśmiechnął się.
3 os pov.
- Hej, Y/N..- Xingqiu nagle wszedł to twojego pokoju.- No nie.
- Co tam Xingqiu?- spytał Chongyun podchodząc do niego razem z Xiangling i Hu Tao.
- Jak słodko!- pisneła niebiesko włosa.
- Ciszej bądź! Bo jeszcze ich obudzisz!- Hu Tao zwróciła jej uwagę.
- Dobra chodźcie do salonu... Nie mogę na to patrzeć.- Xingqiu zrezygnowany wyszedł z pomieszczenia a reszta za nim.
CZYTASZ
=Mora to nie wszystko= Childe x Reader
RomanceWiec tak reader jest płci damskiej (przepraszam chłopaków xd) pochodzi z Inazumy lecz mieszka w Mondstad i posiada wizję Cryo, walczy łukiem a jej bratem jest Xingqiu reszty informacji dowiecie się w książce :D