=Rozdział 15= Wspólne chwile

656 29 46
                                    

Rozdział 16+

Nie lubisz, nie czytaj

- Ale jak że o ciebie? Na nazwisko masz Tartaglia czy jak?

- Nieeee. Po prostu niektórzy mówią mi Childe a niektórzy Tartaglia.- wyjaśnił na co ja przytaknęłam.

- Będziecie gdzieś iść jeszcze?- spytał nagle Xingqiu. Spojrzałam się na rudego a ten na mnie.

- Chcesz iść do mnie?- zapytał.

- Niech będzie.- powiedziałam- Masz już odpowiedź.- zwróciłam się do brata.

- Długo tam będziesz?

- Nie wiem. Jak nie wrócę do 21 to znaczy że nie będzie mnie do rana.- odpowiedziałam na co Xingqiu tylko mruknął i pokiwał głową. - Idziemy?

- Tak, chodźmy.- powiedział po czym ja pożegnałam się z bratem i wyszliśmy z mieszkania. Było widać że zaraz ma zachodzić słońce więc było pewnie około 16.- Będziemy chodzić tak w kółko ode mnie do ciebie?- spytał żartując rudowłosy.

- Teraz to wątpię. A co będziesz chciał robić?- zapytałam.

- Coś się wymyśli.

Po niedługim czasie doszliśmy do jego mieszkania. Wpuścił mnie do środka, usiadłam na kanapie zaś Childe poszedł do kuchni.

- Pijesz?- spytał

- Ale co?

- Gówno. Pijesz alkohol?- powtórzył.

- Byłam kilka razy w barze i piłam może z jednego drinka.- powiedziałam.

- Czyli pijesz.- aha.

- Ale nie uważasz że jest zbyt wcześnie na jakiekolwiek picie?

- Mhm... Masz rację, nie można marnować tak dobrego wina o tak wczesnej porze.

- A jaka jest dobra pora?

- Wieczorna. Czyli 20.

- Czyli że jak chcesz pić to sobie poczekasz 4 godziny, ależ mi przykro.- powiedziałam ironicznie.

- Nawet nie wiesz jak mi też!

- Dobra rudy, co chcesz robić?

- Chcesz mnie tym urazić? Jak tak to Ci się udało.

- Oh, nie miałam na myśli urażenia Cię. Przepraszam.

- Nie no nic się nie stało. Wracając do twojego pytania to... Można coś poczytać czy cokolwiek. Nie ma nic do roboty a na miasto nie chce mi się już wychodzić.

- Czytanie jest nuuuudneeeeee! Zagrajmy w nie wiem uno. Wzięłam ze sobą.

- Niech będzie.

I takim sposobem spędziliśmy następne 5 godzin. Było fajnie do momentu w którym Childe sięgnął po wino.

- Czemu se IdZiEsZz?!- oburzyłam się.

- Idę.Do.Kuchni.

- Po coooo?

- Napijesz się?- spytał biorąc butelkę z alkoholem do ręki.

- No nie wiem..

- Nie daj się prosić!

- Dobra. Ale tylko jeden kieliszek, nie więcej.- rzekłam.
Rudowłosy nalał do dwóch naczyń napij o krwistym kolorze po czym podał mi jedno z nich. Wzięłam łyka i połknęłam. Smak tego wina był pyszniejszy niż dango mojej mamy.- Skąd masz takie dobre wino..

=Mora to nie wszystko= Childe x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz