Rozdział 19

943 33 0
                                    




Zaledwie tydzień temu świętowaliśmy nowy rok. Imprezę sylwestrową niespodziewanie zorganizował Call u siebie w mieszkaniu było kilkoro jego znajomych ja Adaś i Jakub, który lustrował, świdrował mnie przez wzrokiem cały wieczór wzrokiem. W pewnym momencie miałam go już dość. Kurwa ile można. To, co zrobił ze mną i Adamem nigdy nie powinno się wydarzyć i powtórzyć.

Dziś była kolejna impreza noworoczna zorganizowana przez Calluma. Miałam pewne podejrzenia, co do niego. Nasze wspólne piątkowe wyjścia z oczywistych powodów nie miały już miejsca. Do tego ja i Adam oficjalnie byliśmy parą. Nigdy nie byłam w poważnym związku. Miałam raczej przelotne i krótkotrwałe romanse. Było ich kilku żaden z ich jednak nigdy nie zagościł w moim życiu na długo. Jestem typem samotnika. Od zawsze byłam samodzielna i niezależna to jest właśnie mój główny problem. Musze czasem odpuścić. Niby o tym wiem. Trudnej jest to jednak wprowadzić w życie. Stawiam małe i ostrożne kroczki.  Nadal się boje, że coś pójdzie nie tak. To, że wpuściłam Adama do swojego życia jest wielkim milowym krokiem do przodu. Za to Callum czuje się odsunięty. To z nim imprezowałam spędzałam większość czasu w pracy i poza nią. Teraz moją atencję zajmuje Adam. Robi więc wszystko by się do mnie zbliżyć stąd ta dzisiejsza impreza. On jest zwyczajnie o mnie zazdrosny.

-Julie!

-Tak? - podniosłam wzrok z nad laptopa na Sama. - przepraszam zamyśliłam się. Co mówiłeś?

- Na dziś kończymy. W poniedziałek masz o czternastej spotkanie z nowym klientem. Dokumenty prześlę asystentce Calluma. Mam ci jeszcze w czymś pomóc? - uśmiechnął się dobrze wiedziałam, co oznaczał ten przebiegły uśmiech. Nie ma mowy by znów mnie dotknął.  Stoicki spokój Adama ulotniłby się i to szybko.

- To wszystko widzimy się w poniedziałek.

- Szkoda - puścił mi oczko. Wstał z krzesła z oparcia zdjął swoją marynarkę. Przewiesił ją sobie przez ramię. Poszedł prosto do drzwi. - o witamy w naszych skromnych progach. – powiedział wesołym, ale sarkastycznym głosem.

-Daruj sobie - odpowiedział mu Adam, a ja uśmiecham się pod nosem. Obserwowałam wchodzącego i wkurzonego Adama z fotela. - wkurwia mnie ten dupek- rzucił pod nosem i trzasnął drzwiami. – bawi cię to?

-Trochę.-  usiadł na krawędzi mojego biurka dłonie splótł na piersi.  Próbowałam się nie śmiać. Stanęłam pomiędzy jego nogami i zarzuciłam mu dłonie na szyję. – nic nas nie łączy - musnęłam jego usta. - przeleć mnie na biurku.- docisnęłam biodra do jego krocza.

-On to robił tu? – powiedział z kamienną miną.

-To nie - przewróciłam oczami chcąc się od niego odsunąć. Zatrzymał mnie łapiąc za biodra. Błysk w jego oku mówił mi, że zaraz mnie przeleci. Na samą myśl byłam mokra. Adam codziennie po pracy przyjeżdżał po mnie do biura. Nigdy jednak tego tu nie robiliśmy.

Po naszym pierwszym pocałunku właśnie tu miałam ochotę by wziął mnie na biurku lub pod oknem. Biurko pewnie odpadało robiłam to wielokrotnie z Samem. Raz nas nawet prawie przyłapał. Oooo tak jednak okno podnosił mnie do góry i postawił obok niego twarzą do szyby. Przygasił światło. Na dworze było ciemno. Świadomość, że ktoś z wieżowca naprzeciwko może nas zobaczyć podniecała mnie jeszcze bardziej. Nie tylko mnie. Wybrzuszenie w jego spodniach i i uśmiech na twarzy potwierdziło, że myśli dokładnie o tym samym. Oparłam dłonie na wysokości głowy. Policzek docisnęłam do zimnej szklanej powierzchni. Byłam napalona i rozpalona. Adam zadarł do wysokości pasa moją ołówkową spódnice.

-Przez cały dzień miałem wzwód. Myślałem tylko o tym, że nie masz na sobie majtek. – językiem przesunął po mojej szyi. Jego dłonie wślizgnęły się pod moją bluzkę kciukami drażnił nabrzmiałe sutki.

Niegrzeczna Pani Prezes Zakończone.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz