Rozdział 8

131 17 2
                                    

Piątek. Nareszcie dobiegło popołudnie najbardziej wyczekiwanego dnia przez nastolatki, i pomyśleć, że choć raz cieszę się z tego powodu. Od kąd spotkałam czarnowłosego chłopaka w kawiarni, nie moge się od niego uwolnić. Widzę go codziennie na matmie, a jakby było tego mało, przepisał się jeszcze na biologie i język obcy. Wspaniale. Nie wiem o co mu chodzi, ale zawsze, gdy spojrze się na niego, on patrzy się na mnie i uśmiecha promiennie. Zaczynam się go powoli bać, na prawde. Na szczęscie dzisiaj jest już piątek i mam zamiar się wyluzować, umowiłyśmy się z Hailey, że dzisiaj jedziemy wyszaleć się do jakiegoś klubu, mam nadzieję chociaż przez chwile zapomnieć o tajemniczym Kyle'u. Wiele mnie zastanawia, nie pamietam go zupełnie, choć Hailey twierdzi, że już się z nim widziałam wcześniej, to wszystko jest jakies pokręcone.
W klubie jak zwykle jest masa ludzi, ale nie przeszkadza mi to, potrzebuje potańczyć i wypić kilka drinków. Weszlyśmy z Hailey do środka, moja przyjaciółka ubrała się dzisiaj niebywale seksownie, wysokie szpilki, obcisła, czerwona kiecka, znacie ten klimat. Ja postanowiłam nie przesadzać, założyłam szpilki, i czarną sukienke przed kolano. Lubiałam ją, byla lekka i zwiewna, a jednocześnie dość elegancka.
Razem z Hailey udałyśmy się wprost do baru i zamówiłysmy po drinku. Kilkoma haustami wypiłyśmy zawartość szklanki do dna i ruszyłyśmy na parkiet. Zaczęłyśmy tańczyć, poruszałyśmy się w rytm muzyki, poczułam jak pierwszy alkohol lekko zaczyna dawać we znaki. Było głośno, tloczno i gorąco, jednak nikt nie zwracał na to uwagi, wszyscy chcieli się bawić.
Tańczyłam z kilkoma facetami, lecz za każdym razem, gdy zaczynało być fajnie, oni musieli zacząć się przystawiać lub coś w tym stylu, odrażające. Jednak postanowilam się tym nie przejmować aż nad to, miałam się wyzluzować i zapomnieć. Gdy skończyła się któraś z kolei piosenka, postanowiłam pójść po następnego drinka, chciałam wziąc ze sobą Hailey, ale dobrze bawiła się z jakimś facetem, czyli wiadomo o co chodzi. Wzruszyłam ramionami i udałam się do baru. Przysiadłam na krześle i zawołalam barmana, poprosiłam to co wcześniej. Kilka minut później sączyłam zawartość szklanki. Nagle czyjeś obleśne ręce znalazły się na mojej talii, obróciłam się i już miałam przywalić temu zbokowi, ale wtedy zobaczyłam znajomą twarz. Mike.
Mike to mój dobry kolega ze szkoły, był dla mnie jak brat, mimo że zaczeliśmy bardziej zadawać się dopiero jakies 3 lata temu, ten chłopak zdążył podbić moje serce i stał się członkiem mojej rodziny. Oprócz najwspanialszej Hailey, miałam jeszcze jego. W odróżnieniu od niej, on był normalnym chłopakiem, który nie miał tak poważnych sekretow jak my. Uwielbiałam go, zawsze mogłam z nim pogadać na normalne, codzienne sprawy, zawsze mnie rozśmieszał i poprawiał humor. Mike był wysokim, ciemnym blondynem o najpiękniejszych zielonych oczach jakie kiedykolwiek widziałam, był też dość dobrze zbudowany i dwa lata starszy.
- Cześć słonko, nie spodziewałbym się tu ciebie. - Mike puścił do mnie oko, zaśmiałam się i rzuciłam się mu na szyje.
- Mikey! Miałeś wrócić dopiero za miesiąc!- mowiąc to, oczy zaszły mi łzami. - Tęskniłam za tobą wariacie!
- Ja też za tobą teskniłem, byłem u ciebie ale Cordelia powiedziala, ze wybrałaś sie do klubu, wiec oto jestem. - mówiąc to poczochrał mi grzywke, zupełnie jak mama.
- Jak pobyt w Londynie? -byłam bardzo ciekawa, Mikey wyjechał tam na wymiane zagraniczną.
- A nie narzekam, było dobrze. - Mike nagle zacząl zachowywać się nerwowo. Od razu to zauwazyłam.
- I dlatego wróciłeś miesiąc wcześniej? - spytałam z ironią.
- Coś przeskrobałem, opowiem Ci później.- Mikey nigdy nie lubił mowić o takich sprawach, ale dobrze wie, że nie dam mu spokoju, póki mi nie powie. - A co ty masz tam masz? - spytał, patrząc się na resztkę drinka, którego trzymałam w ręce.
- Po prostu muszę się odstresować. - rzuciłam niedbale. Mike zająl miejsce koło mnie i objął mnie ramieniem.
- Co sie dzieje? - spytał przytulajac mnie.
- Nie wiem Mikey, wszystko się sypie. - odpowiedziałam ze smutkiem. Miałam na myśli przede wszystkim to, co dzieje się z aniołami, wymiarami i ogólnie moimi sprawami, ale nie mogłam mu tego wyjawić. Dużo razy zastanawiałam się nad tym, czy nie powiedzieć mu calej prawdy, ale po pierwsze - nie chce go wciągac w te sprawy, byłby w niebezpieczeństwie, a po drugie - boje się, że pomyślałby, że jestem wariatka. Kiedyś nawet wypisałam sobie wszystkie plusy i minusy, minusów jednak było wiecej, wiec postanowiłam mu nie mówić.
- Słonko, zawsze coś się sypie, raz jest dobrze, a raz źle, nie łam się i idź na przód, bądz silna. Wiem, że taka jesteś i nie ważne co sie dzieje, dasz sobie rade. - Mikey jak zwykle poprawil mi humor. To niesamowite jak ten człowiek potrafi pocieszyć mnie kilkoma słowami. Uśmiechnełam się do niego i oparłam głowe na ramieniu. W tym momencie poczułam na sobie czyjiś wzrok.
Kyle. Serce mi zamarło, siedział po drugiej stronie baru i popiłaj piwo, patrząc się na mnie. Co on ulicha ode mnie chce? Wszędzie gdzie nie pójde, jest tam ten przeklęty chłopak. Muszę się dowiedzieć co to wszystko ma znaczyc.
- Wybacz Mikey, muszę skoczyć do toalety.- Chłopak kiwnąl głową na znak, że rozumie. Uśmiechnełam się drętwo i odeszłam. Skierowałam się do wyjścia, popchnelam drzwi i wyszłam na dwór. Noc była dość chłodna, nie miałam zamiaru długo tu z nim zabawić.
Tak jak sie spodziewałam, Kyle wyszedł chwile po mnie.
- Co jest z tobą nie tak? - spytałam gniewnie.- Caly czas się za mną szwędasz, nie pomyślałeś, że zachowujesz się troche jak jakiś psychopata? - założyłam ręke na ręke i zaczełam lekko dygotać z zimna. Kurtke zostawiłam w środku.
- Uważam, że to zwykły zbieg okoliczności Sky. Jestem tu ze znajomymi. - chłopak wzruszyl ramionami i zaśmiał się. Natychmiast poraziło mnie to, jak sie do mmie zwrócił. - Nie jestem psychopatą kochanie. - Kyle prychnąl i zrzucil z siebie czarną bluze, po czym zarzucił mi ją na ramiona. Zdzwiona, nie wiedziałam jak się zachować.
- Ymm, dzięki. - burknęlam. Szczelniej opatuliłam się bluza. Podniosłam wzrok na Kyle'a. Uśmiechnąl się lekko do mnie i wzruszył ramionami. Wyglądał zabójczo pięknie. Z resztą jak zawsze, ale chyba dopiero w tym momencie to zauważyłam.
- Przepraszam. - powiedział. Spojrzałam się na niego jak na wariata. - No wiesz, za to że pomyslałaś, że cie prześladuje, po prostu .. tak dzisiaj wyszło. No ale w sumie.. może za często na ciebie spoglądam, ale po prostu lubie patrzeć jak się uśmiechasz. - wzruszył ramionami i schował ręce do kieszeni. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. W sumie to co powiedział go nie tłumaczyło, i nie tłumaczyło też tego, że nie pamietam go pierwszego dnia w szkole.
Nagle drzwi się otworzyły i przed klub wyszedł Mike.
- Skylar, co ty tu robisz? Mowiłaś, że idziesz do łazienki. - Mike zupełnie nie zauważył Kyle'a, dopóki ten nie odchrząknał. - A dobra rozumiem. - Mikey zaczął się wycofywać.
- Nie, czekaj. - odpowiedziałam nieco zbyt szybko. - Już idę. - Uśmiechnełam się do przyjaciela i weszłam z nim do środka. W połowie drogi zorientowałam się, że nie oddałam Kyle'owi bluzy. Powiedziałam Mike'owi, że tylko pójde mu ją oddać i wracam, ale jak wyszłam na zewnątrz, jego już nie było.

__________________

No i mamy nową postać! Powitajmy Mike'a :3 Jak myślicie? Mike wprowadzi jakies zamieszanie? Co stało się w Londynie? Bedzie jakaś drama?! XD
Ps. Dziekuje Miśki za tyle wyświetleń :)
Całuski! Narazka <3

From EdenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz