Rozdział 15

83 15 0
                                        

*KYLE*

Widziałem jak Cedrik łapie ją za ręke, widziałem jak znikają.. i nic nie mogłem zrobić. Mówiłem jej, żeby uciekała.. To moja wina. Gdybym jej o wszystkim powiedział od razu, na spokojnie.. nie doszłoby do tego. Jaki jestem głupi...
Z frustracji walnąłem pięścią w ziemie. Zrobiło się małe wgniecenie. Ból przeszył moją ręke, poczułem metaliczny zapach, jednak nie przeszkadzało mi to.
Wściekłość i furia opanowały całe moje ciało. Złapałem się za kark.
Myśl, myśl...
Jęknąłem. Jedynym moim wyjściem było powiedzienie całej prawdy. Prawdy o sobie i o tym wszystkim matce Skylar. Musiałem to zrobić. Musieliśmy razem ja odszukać.

***

*SKYLAR*

Obudziły mnie dziwne odgłosy i woda kapiąca mi na twarz. Przysłoniłam dłonią lekko oczy, poczym je otworzylam. Było ciemno. Ciemno, zimno i wilgotno. Na dodatek wszędzie śmierdziało padliną.
Podniosłam się na jednej dłoni i oparłam o mokrą ściane. Ból przeszył moją głowę, zrobiło mi się słabo. Dotknelam lekko czoła i pożałowałam tego.
Ból spotęgował się, musiałam znowu się położyć, żeby nie zemdleć. Czułam wielke i głebokie rozcięcie. Nie wiem kto je zrobił, ale pożałuje.
Gdy ból trochę przysłabł, postanowiłam znowu wstać. Rozejrzałam się po całym pomieszczeniu, w którym się znajdowałam. Było ciemno, jednak moje wyostrzone zmysły wyłapywały ubikacje stojącą w kącie oraz tacę stojącą przy drzwiach. Z braku sił, zaczełam się czołgać w jej stronę.
Trochę chleba i woda. Zawsze coś.
Spragniona wziełam dzban z wodą i wielkimi chaustami zaczelam oprozniać zawartość. Zjadlam tez kawałek chleba. Zrobiło mi się o wiele lepiej, poczułam przypływ energii, jednak nie na tyle duży, abym poczuła się w miare dobrze.
Po kilku minutach, a może godzinach, usłyszałam kroki i trzask otwieranych drzwi. Ktoś zapalił światło, zamknełam oczy i zasłoniłam je dłońmi w celu zmniejszenia bólu. Światło mnie oślepiło, jednak po chwili moje oczy przystosowaly się do otoczenia i otworzyłam je. Moim oczom ukazał się Cedrik.
- No nareszcie, moja ulubienica się obudzila. - widziałam uśmieszek, który gościł na jego ustach.
- Czego ode mnie chcesz?! - warknełam i odsunełam się pod samą ściane.
Cedrik zrobił kilka kroków w moją stronę i uśmiechnał się złowieszczo.
- Czym byłby mój plan, gdybym Ci go zdradził? - zastanawiał się głośno. - Nie powinnaś o nim wiedzieć, ale właściwie dlaczego by Ci nie powiedzieć, i tak się dowiesz w pewnym czasie. - wzruszył ramionami i klęknął przede mną. Miałam niesamowitą ochote mu przywalić.
- Jesteś mi potrzebna do zlikwidowania wymiarów, kochanie. - mrugnął do mnie. - Gdybyś była na tyle mądra, sama byś się domyśliła. - powiedział oschle. - Chce zniszczyć wymiary i wywołać wojnę na Ziemi. Chce żyć tutaj, gdzie moję miejsce. Mam dość wałęsania się po nicości. Wy - ludzie - macie wszystko, a reszta? - spojrzał mi w oczy. - Jak myślisz droga Skylar, jak wyglądają inne wymiary? - jego spojrzenie było lodowate.
- J-ja.. nie wiem. - szepnełam.
- No właśnie. Nie wiesz. Natomiast ja wiem. - jego ton przybral straszliwy ton. - Wszędzie jest nicość, czarna otchłań, która pochłania każdego. Ten, kto nie ma nadzieji.. - przerwał. - po prostu poddaje się, wchodzi w tą otchłań.. i znika. Nikt nie wie gdzie, nikt nie wie jak. My, ktorzy jeszcze mają choc odrobine nadzieji, trzymamy się blisko portali. Każdy dzień to męka, tortura. Każdy z nas żyję nadzieją na lepsze jutro, dlatego zaklinam się na Boga, że rozpętam tą wojne. Zabije wszystkich ludzi i uwolnie miliardy istnień, ktore żyją w innych wymiarach - Cedrik wstał i zaczął zmierzać do wyjścia. Postanowiłam coś powiedzieć.
- Twoj plan jest bez sensu. - stwierdziłam bez cienia zawahania. - Jak ty to widzisz, Cedriku? Uwolnisz wszystkich, pozabijasz ludzi, zajmiesz Ziemię i uwolnisz wszystkie istoty. I co dalej? - spojrzałam mu w oczy. - Co dalej? Wymordujecie się nawzajem! - krzynełam zflustrowana. - Teraz walczysz o terytorium z ludźmi, jeśli uwolnisz resztę, bedziesz musial walczyć z nimi. Twój plan nie jest przemyślany. - zaśmiałam się pogardliwie. - Myślisz, że jesteś taki wspaniałomyślny, ale tak naprawdę wcale nie jesteś. Przynosisz zło, zniszczenie i spustoszenie. Dlatego jesteś Upadłym!
- Zamknij się! - poczułam jak się podnoszę i ląduję całym ciałem na ścianie. Ból, ktory poczułam w zderzeniu, był niewyobrażalny. Chwilowy paraliż ogarnął wszystkie moje kości i nerwy. Nie mogłam się poruszać, nie mogłam nic mowić. Łza spłyneła mi po policzku. Ból byl tak silny, że nie mogłam nawet krzyknąć.
- Nastepnym razem zastanów się, zanim coś powiesz.
I wyszedł. Zostawił mnie.

From EdenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz