Rozdział 9

93 16 4
                                        

- No czemu nie mozemy zostać jeszcze chwilke? - Hailey prawie płakała jak razem z Mike'iem prowadziliśmy ją do jego samochodu.
- Bo spiłaś się w trzy dupy. Najlepiej będzie jak pojedziesz do domu i pójdziesz spać. - powiedział Mike otwierając drzwi swojego czarnego Merca. - Położymy ją z tyłu, dobrze Skylar? - pokiwałam głową i przystąpiliśmy do działania. Gdy Hailey leżała z tyłu i już smacznie spała na siedzieniu, Mike odpalił auto. Zajęłam miejsce koło niego i zapiełam pasy.
- Nic się nie zmieniła. - Mike zaśmial sie pod nosem. - Cala Hailey.
Lekko uśmiechnełam się. Gdy odstawiliśmy Hailey, Mikey pojechał odwieźć mnie.
- Więc czemu wróciłeś? - spytałam patrząc za okno.
- Skylar, tak naprawde to nic nie przeskrobałem. - chłopak zaczął dosc niepewnie. - Ja po prostu... tęskniłem. - odwróciłam się w strone Mike'a. Chłopak ujął moją dłoń. - Nie wiem kiedy to sie stało, ale uświadomiłem to sobie dopiero jak wyjechałem. Każda minuta spędzona tam bez ciebie była najgorszą chwilą w moim zyciu. Prawda jest taka, że tylko przy tobie czuję się szczęśliwy. Przepraszam jeśli wszystko miedzy nami zepsuję, ale nie mogę już dłuzej tego ukrywać. - Chlopak wziąl wdech i spojrzał mi prosto w oczy. - Kocham cię Skylar. - zaniemowiłam, nie wiedziałam co zrobić, jak się zachowac, nie potrafiłam wypowiedzieć ani jednego słowa. Moje uczucia do Mike'a zawsze były takie same, kochałam go, ale jak brata. Nie wiem czy kocham go jak chłopaka, potrzebuje to przemyśleć.
- Mikey, ja nie wiem co powiedzieć. - złapałam za klamkę. - Nigdy nie myślałam o tobie w ten sposób. Muszę to przemyśleć, nie badz zły.
- Nie jestem, nie spodziewałem się niczego, samo to, że chcesz to przemyśleć jest dla mnie zaskoczeniem. - chłopak puścił moją ręke i lekko się zgarbił.
Zrobiło mi się go żal, kochałam Mike'a, ale nie wiem czy w ten sposób co on mnie.
Wysiadłam z auta i zatrzasnęłam drzwi, biegiem udałam się do domu. Po drodze zrzucilam z siebie buty. Udałam się prosto do swojego pokoju i rzuciłam na łóżko. Bylam zmeczona, wkurzona, zszokowana i smutna. Miliony emocji kłębiło się we mnie, musiałam je jakoś uwolnić. Uniosłam rękę i chciałam zrobić porządek za pomocą swoich mocy. Skupiłam się i przesunełam dłonią w powietrzu. Nic. Powtórzyłam czynność. Nic.
- Co jest? - szepnełam zdezorientowana.
Zrobiłam kilka następnych ruchów, jednak nic się nie działo. Zaczełam się denerwować. Podeszłam do szafy, kucnełam i wyjełam z tajnej kryjówki kilka miksturek.
- Mannan, Akris, Sutria... - jezdziłam palcem po nazwach. - Endilia! - znalazłam. Była to miksturka, którą piłam czasem, gdy coś działo się z moimi mocami. Czasem miałam zaniki, czasem emanowałam energia - dlatego właśnie dostałam je od babki, na takie właśnie wypadki.
Wziełam fioletową fiolkę do ręki, otworzyłam kurek i zblizylam do ust. Natychmiast poczułam intensywny zapach winogron, mięty i kilku innych dziwnych składnikow. Przyłożyłam fiolkę i przechyliłam ją, wlewając ciesz wprost do gardła. Przełknełam. Zamknęlam oczy, policzylam do 30, otworzyłam, wyciągnełam dłon, powtorzylam wczesniejsze ruchy. Nic.
- Coś jest nie tak. - moje ciało przeszyły dreszcze, dłonie zaczeły mi się pocić, stresowałam się.
- Może to zmęczenie albo alkohol.. - jękłam bezradnie i rzuciłam się spowrotem na łożko. Usnełam natychmiastowo.

***

Tej nocy sniły mi się dziwaczne sny - armia aniołów, która schodziła z nieba, byli tacy potężni, piękni, idealni.
Potem - armia upadłych, która wyłaniała się spod ziemi.
Na końcu - widziałam siebie. Stałam w samym środku zdarzenia i emanowałam furią. Złote światło wylewalo się z kazdego mozliwego otworu w moim ciele. Czułam moc w każdym kawałku skóry, mięsni, kości.
Myślałam, że spłonę - z furii i wściekłości, jednak nagle poczułam coś na nadgarstku. Czyjaś dłoń.
- Juz dobrze Sky, jestem tu. - usłyszałam szept i rozpadłam się na milion kawałków.

***

From EdenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz