Rodział 16

87 15 1
                                    

*KYLE*

Biegłem ile sił w nogach. Musiałem im powiedzieć co się stało.
Nawet nie pukałem, po prostu wparowałem do środka, przyczyniając się do lekkiego pisku zaskoczenia, mamy Sky.
- Mój Boże! - krzynela. - Mój drogi, ja rozumiem, że spieszysz sie do Sky, ale... - przerwałem jej w pół zdania.
- Porwali ją.
Widziałem jak źrenice Cordelii powoli się rozszerzają.
- O czym ty mowisz, Kyle. - mama Sky zasmiała się nerwowo.
- To Cedrik, porwał ją, nie mogłem nic zrobić, przepraszam.
- Mój Boże...- szepneła, zakrywajac usta dłoniom. - Zaraz, skad ty...
Opowiedziałem jej cała swoją historie, byla zla za moje plany na poczatku, ale zmienila zdanie slyszac jak bardzo martwie sie o Sky.
- Zwolam zaraz zebranie, musimy ja odnalezc. - powiedziala stanowczo.

Kilka chwil pozniej, w wielkim sakonie zebraly sie wszystkie Przedstawicielki.
- Potrzebujemy Czarodziejki. - wladczy ton Cordelii był ostry i przeszywający kości. - Nałozymy zaklecie, ktore pozwoli nam ja zlokalizowac. Wezwijce Katsijah.
Czekałem i czekałem, aż wkońcu bedą jakieś postępy.
Kilka minut pozniej, w scianie pojawił się portal, z ktorego wyszła wysoka, z włosami czarnymi jak smoła kobieta. Była ubrana w długą, biała sukienke, która ciągła się za nią. Była straszna i piękna jednocześnie.
- Cordelio. - powiedziała podchodząc do Liderki.
- Katsijah. - odezwała się Cordelia z wyższocia. - Potrzebujemy twojej pomocy.
- Wy? - prychnela. - W czym moge pomóc, wasza ekselencjo. - ukłonila się, a jej głos zmienił się w rechot. Śmiała się.
- Katsi, bądz na tyle rozważna i uspokój się. Chodzi o moją córkę. - Katsijah od razu podniosła się i wyprostowała, z przejeciem zapytala.
- Co się stało mojej cudownej Skylar? - w jej głosie było czuć troskę, najwyrazniej Sky była dla niej ważna.
- Porwano ją, Cedrik. - powiedziała łamiącym się głosem. -Ona nawet nie ma jak się bronić... - Cordelia pohamowała wybuch płaczu.
- Jak to nie ma? Przeciez moce..
- Nie ma.- wtrąciłem się.
Nagle czarnowłosa zauwazyla moją obecność, zamarła.
- Kayleigh? - zaczeła podchodzić w moją stronę. - Natychmiast wynoś się stąd!
- Przestań, Katsi! - Cordelia zbeształa czarodziejkę. - On chce pomóc.
- To prawda. - przytaknąłem. - Zależy mi na Sky.
- Nie wierze w ani jedno Twoje słowo i zaklinam się, jeśli to częśc jakiegoś planu - już sprawię, że bedziesz smazył sie w piekle u demonow! - sykneła.
Wywróciłem occzami.
- Przestań tyle gadać i czaruj. Czas ucieka.
Katsijah właśnie próbowała zabić mnie wzrokiem.

From EdenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz