Gryffin

77 10 1
                                    

Hej! Jak zwykle w piątek wstawiam rozdział :D

Ostrzegam, w tym rozdziale pojawi się przemoc... 

A teraz zapraszam do czytania :D

- Gryffin - usłyszał warknięcie niemal z końca korytarza. Zapomniał o psychicznej siostrzyczce Kogane. Zacisnął zęby i uśmiechnął się wrednie. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że osoby niezrównoważone psychicznie są zdolne do wszystkiego. A Clare właśnie taka mu się wydawała. Sam widział, jak własnym ciałem obroniła Keitha. Nie bała się położyć swojego życia na szali, byleby tylko obronić brata. Ale nie sądził, żeby była zdolna do pogrążenia go w jakikolwiek sposób.

- No cześć wariatko. Jeszcze cię nie zamknęli w psychiatryku w pokoju bez klamek..? - powiedział to tak, żeby wszyscy słyszeli. Tak, chciał wytrącić ją z równowagi i zmanipulować. Od zawsze był w tym dobry. Nie miał pojęcia, że źle trafił.

Clare stanęła w pół kroku i spojrzała na niego ze zmarszczonym i brwiami. Był pewien, że mu odpuści. Niestety bardzo się mylił. Położyła dłoń na biodrze i uśmiechnęła się.

- Naprawdę Gryffin? Takie odzywki? W stosunku do mnie..? - uniosła brew do góry. - Podobno twierdzisz, że pochodzisz z wyższych sfer, ale twoje zachowanie bardziej przypomina mi kogoś z rynsztoku...

Chłopak cały aż się zagotował. Ta dziewczyna jawnie go obrażała. I wcale nie była taka szalona, za jaką ją brał. Może plotki były przesadzone..? Jej spojrzenie było wściekłe, poniekąd lekceważące, ale nie szalone.

- Ty suko... - syknął. Widział w jej oczach tryumf. Sprowokowała go.

- Odezwała się męska dziwka... - zaśmiała się niemal uroczo. - Zaliczyłeś już wszystkie cheerleaderki, czy którejś brakuje..? – jej głos był lodowaty, a on poczuł, jak przeszedł mu dreszcz po kręgosłupie. To nie było przyjemne doświadczenie.

- Jestem dumny z tego, że zaliczyłem wszystkie - prychnął, wypinając pierś do przodu, na co Clare zaśmiała się cicho. W jej oczach był obrzydliwy. Od pierwszego dnia, kiedy tylko go poznała, szczerze go nienawidziła. Na początku się go bała i zawsze chowała za plecami Keitha. Ale nie tym razem. Teraz miała ochotę zrobić mu krzywdę.

- Tak samo jak z choroby wenerycznej..? - wymownie spojrzała na jego krocze. Chłopak zarumienił się wściekle. To była tylko głupia plotka, ale wciąż go drażniła. Widać było, że Clare doskonale znała plotki, które krążyły po szkole, co tylko utwierdziło go w przekonaniu, że bardziej jest wyrachowana niż szalona. Prawda?

- Pieprzona kurwa! – warknął, a jej śmiech odbił się echem po korytarzu. Szalony śmiech.

Stojąca przed nim dziewczyna nie była normalna.

- Wybacz, ale trafiłeś jak kulą w płot. Mój jedyny chłopak zginął w wypadku półtorej roku temu. Raczej powinieneś zwyzywać mnie od cnotek, czy coś... - machnęła lekceważąco ręką. Ale jej spojrzenie pełne było mroku. Tamten dzień zmienił ją całkowicie. A James dopiero powoli zdawał sobie z tego sprawę. Słyszał mnóstwo plotek na jej temat, ale żadna nie ostrzegła go przed tym, kim naprawdę stała się Clare. Nie była dłużej przestraszoną dziewczynką, tylko doświadczoną osobą, która przeszła piekło.

- Twój braciszek dostał ode mnie nie raz, ty też chcesz? - warknął. Myślał, że może uda mu się jednak ją przestraszyć, ale znowu się pomylił. Wiedział, że wpadł, wiedział, że totalnie spieprzył, puszczając tą plotkę po szkole.

- No rzeczywiście... Jest się czym chwalić... Szczególnie, że rozłożył cię na łopatki - prychnęła. – Ty potrafisz tylko szczekać, a nie się bić.

The End or The Beginning - Garnizon HighOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz