Matt

58 1 11
                                    


Hej! Tutaj wasza bardzo zmęczona autorka... Wiem, że rozdział troszkę spóźniony, ale jest! Więc zapraszam do czytania i komentowania! :D

Ostrzegam, to nie jest raczej rozdział dla osób o słabych nerwach...


Chris wpatrywał się w zmasakrowanego człowieka, który był na tyle lojalny, żeby nie pisnąć na jego temat ani słowa, ale przypłacił to niemal śmiercią. Clare zostawiła mężczyznę ledwo żywego, żeby Chris go znalazł i zobaczył do czego jest zdolna. Na miejscu zbrodni nie został po niej żaden ślad, zadbała o to, ale Rider bez problemu rozpoznał jej krwiożerczy styl. To była prawdziwa Clare, która nie miała skrupułów. Mężczyzna skąpany był we własnej krwi, mimo że żadna żyła nie została naruszona, a z ilości bólu, po prostu zemdlał i obecnie wyglądał jak martwy. Chris wyciągnął nóż z kieszeni i odchylił głowę swojego człowieka do tyłu, po czym podciął mu gardło. Wbrew pozorom, okazał mu litość, w przeciwieństwie do jego byłej dziewczyny. Clare chciała, żeby cierpiał i żeby Rider to zobaczył.

- Naprawdę jest diabłem wcielonym... - zamruczał sam do siebie, wpatrując się w nóż ociekający krwią. To nie było jego pierwsze morderstwo, jednak pierwsze z litości. Wątpił, żeby mężczyzna dał radę przeżyć dłużej, niż kilka godzin. Zbyt wiele ran, zbyt duża utrata krwi, zbyt mocny ból, nie mówiąc już o zniszczeniach, jakich zapewne dokonała na psychice, obecnie trupa.

- Szefie - usłyszał za sobą i odwrócił się do tyłu. - Zrobić z nim porządek..? - jeden z jego pracowników stał w wejściu do magazynu, czekając na rozkazy.

- Tak, ma zniknąć bez śladu - mruknął Chris i ruszył w stronę drzwi. - A wy się pilnujcie, Clarissa właśnie zaczęła swoją rzeź i to jest dopiero początek - zacisnął zęby i wyminął pracownika. Nikomu nie zamierzał pokazać, że się boi, że wspomnienia z przeszłości znowu do niego wróciły. Wiedział w jaką grę gra i z kim, ale dopiero teraz do niego dotarło, jak bardzo ją rozwścieczył. Sam się o to prosił.

Nie zamierzał się jednak teraz wycofywać, nie mógł być tchórzem.

Teraz był czas na jego ruch.

8

Matt siedział do późna w laboratorium, kiedy do środka wszedł nie znany mu mężczyzna w kitlu i przywitał się z nim zdawkowo. Holt coś mu odmruknął i wrócił do swojego eksperymentu. Łatwiej było mu zagłębić się w naukę, niż roztrząsać uczucia, jakie żywi do Clare, a jakich ona nie ma w stosunku do niego. Od zawsze była naukowcem, miał ścisły umysł, Clare była jego pierwszą dziewczyną, bo wcześniej jakoś mocno nie zajmował go ten temat, rozszczep komórek macierzystych był dla niego sto razy bardziej ciekawszy. Sam nie wiedział, dlaczego coś go przyciągnęło do tej dziewczyny... Może to tragedia, którą przeżyła, może to te smutne oczy, może to łagodność i ciepło z jakim traktowała swoich przyjaciół i rodzinę..? Było w niej coś takiego, co nie pozwalało nazwać ją do końca złą. Żyła w szarej strefie, do której nie dopuszczała nikogo, coraz głębiej wpadając w króliczą norę z własnego wyboru. Chciał to zmienić, ale wiedział, że nie ma takiej władzy, nikt nie miał.

Kiedy chłopak wpatrywał się w okular mikroskopu, będąc myślami gdzieś daleko, nowy przybysz podszedł do niego niespodziewanie blisko i kiedy Matt spojrzał na niego zaskoczony, to twarz napastnika była ostatnią rzeczą, jaką zobaczył.

Wysoki mężczyzna uśmiechnął się zadowolony i ukrył nieprzytomnego chłopaka w wózku z przyborami laboratoryjnymi i wyjechał z pomieszczenia, używając skradzionej karty jednego z profesorów, który obecnie leżał nieprzytomny w składziku na szczotki. Starając się nie wzbudzać podejrzeń, z uśmiechem na ustach, powoli jechał z wózkiem do pomieszczenia woźnego, gdzie się przebrał ponownie, a Matta przełożył z wózka do pustego kosza na śmieci i na spokojnie podjechał na parking, gdzie wcześniej wyłączył kamerę, w rogu, gdzie zaparkował i przełożył Holta do bagażnika, po czym porzucił kosz na śmieci i ubranie woźnego, odpalił samochód i bez żadnych problemów wyjechał z parkingu, po czym z terenu Uniwersytetu. Martwy chłopak miał być prezentem od jego szefa dla Clare, ale najpierw zamierzał się troszkę nad kujonem poznęcać, dla swojej własnej przyjemności i dla lepszego efektu, kiedy dziewczyna go wreszcie znajdzie. Pomyślał, że świetną ironią losu będzie zostawienie studenta tam, gdzie wcześniej torturowała biznesmena, który służył jego szefowi.

The End or The Beginning - Garnizon HighOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz