Piosenka

111 8 6
                                    


Hej! Kolejny piątek, kolejny rozdział :D Ten będzie bardzo emocjonalny... a przynajmniej dla mnie był, jak go pisałam...

Z dedykacją dla wiqa12_  bo od początku komentujesz, a każdy komentarz sprawia mi dużo radości :*

Piosenka w mediach u góry.

6 grudnia pojawiło się nowe Klance na moim koncie "Take me home". Zapraszam do czytania :D


Kiedy pojawili się pod kręgielnią, byli szczerze zaskoczeni, widząc czekającego na nich Keitha, opartego o swój motor. Na twarzy czarnowłosego malowało się zmęczenie i względny spokój.

- Hej... Jestem Keith, my się jeszcze zbytnio nie znamy – wyciągnął dłoń do białowłosej, którą ona ścisnęła z uśmiechem.

- Jestem Allura, dopiero co się przeniosłam z Londynu. Jesteś podobno kolegą i rywalem Lanca...

- Taa... - mruknął czarnowłosy, uciekając wzrokiem w bok. W jego oczach błysnęło coś na kształt zawodu. – Przepraszam za moją siostrę dzisiaj. Miała kiepski dzień po prostu... Jutro powinno być już wszystko w porządku. Powinna dzisiaj ochłonąć w domu – powiedział szczerze, z jakimś takim smutkiem.

- A ciebie zdecydowanie trzeba rozweselić! Dawaj stary! Z tego, co pamiętam, to całkiem nieźle idzie ci w kręgle! Co powiesz na małą rywalizację..? – Latynos wyszczerzył się do Keitha, a ten tylko kiwnął głową. Musiał się przecież w końcu przyzwyczaić, że Lance szuka pięknej dziewczyny, a nie narwanego chłopaka. Może i McClain nie był jego pierwszym zauroczeniem, ale zdecydowanie najmocniejszym. Bał się nazywać tego miłością, bo wtedy bolałoby to jeszcze bardziej. A na razie było po prostu dobrze. Unosił się na powierzchni. Jeszcze nie tonął. Nie mógł się doczekać dnia, w którym jego umysł przekona wreszcie serce, że czucie cokolwiek do Lanca nie ma sensu.

Pidge obserwowała wszystko z boku i sama nie wiedziała co ma czuć. Pierwszy raz to Keith pokazał klasę w przeciwieństwie do Clare. Ale od jej załamania nerwowego wiele rzeczy się pozmieniało.

- Clare mówiła, że pojechałeś do domu... - mruknęła Pidge, kiedy zakładali buty na kręgle. Czarnowłosy spojrzał na nią przez chwilę, nie wiedząc co odpowiedzieć, po czym westchnął cicho.

- Bo tak jej powiedziałem. Zdawałem sobie sprawę, że odpuści sobie kręgle. Zawsze mnie tak zawzięcie broni... Muszę z nią porozmawiać... Sądzę, że od jutra nie będzie za bardzo z nami spędzać czasu... - powiedział cicho Keith. Dziewczyna pokiwała głową, rozumiejąc. Czasami słowa były po prostu zbędne.

8

Czas na kręgielni mijał im szybko i nawet bardzo fajnie. Nawet u Keitha dało się zobaczyć w pewnej chwili delikatny uśmiech, ale w jego oczach wciąż odbijał się smutek. Dziwnie było mu bez siostry i jej śmiechu. Jej dogryzania i porozumiewawczych spojrzeń wymienianych z Pidge. Brakowało mu szerokiego uśmiechu Lanca, który zawsze kierował w jego stronę, kiedy zbił więcej kręgli niż czarnowłosy. Brakowało mu tej ciepłej atmosfery. Teraz wszyscy zainteresowali się Allurą, a Keith miał wrażenie, że to co było, już nigdy nie wróci i nagle poczuł się strasznie samotny. Znał to uczcie jeszcze z sierocińca, kiedy sam siedział w kącie, a przed sobą miał tylko plecy innych dzieci, które nawet nie chciały na niego spojrzeć. Wtedy podeszła do niego dziewczynka, którą uważali za niemowę i przytuliła go. Pamiętał jak płakał w jej ramię. Oboje byli tylko dziećmi, których nikt nie chciał. Od tamtej pory siedzieli w kącie razem i było im lepiej. Obiecał sobie wtedy, że ochroni ją przed całym złem tego świata, ale niestety mu się nie udało. Potarł dłonią oczy. Nie mógł teraz płakać. Clare zawsze robiła wszystko, żeby się uśmiechał. Więc tym razem też powinien spróbować, żeby uśmiechnąć się chociaż przez chwilę. A potem wróci do domu i mocno ją przytuli. I przeprosi za wszystko.

The End or The Beginning - Garnizon HighOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz