Posypka #4

11.5K 563 10
                                    

Czerwiec 2027
Melody pov
Mama leży w szpitalu już trzeci tydzień, nikt mi nic nie mówi. Ciocia Wiktoria chce przylecieć z Sydney, do którego wyprowadzili się całą rodziną z rok temu.
Chodziłam po Londynie już którąś godzinę, nie za bardzo wiedziałam co z sobą zrobić, nie miałam nawet pieniędzy na powrót do domu.
Postanowiłam zrobić coś czego pewnie będę żałowała. Chłopak, może 3 lata starszy ode mnie rozmawiał przez telefon, a z jego kieszeni wystawał czarny portfel. Przeszłam obok niego jak gdyby nigdy nic, delikatnie wyjęłam przedmiot i zaczęłam uciekać jak najszybciej umiałam.
Wyjęłam z portfela kilka banknotów i umiejscowiłam je w swoim staniku, usłyszałam szybkie kroki, zza zakrętu wyłoniła się sylweka chłopaka, co mi pozstało, zaczęłam wspinać się po ogrodzeniu, które sprawnie ominęłam. Dziękuję mamo, że zaciągnęłaś mnie kiedyś na akrobatyke, nie dość, że przydaje się gdy próbuje tańczyć, to jeszcze sprawnie przechodzę przez płot.
Biegam dalej, ale chłopak był szybszy.
- No złodzieju, to chyba należy do mnie - powiedział chłopak, a w jego dłoni był portfel, tylko jak on to zrobił.
- Pusty - powiedziałam z pewnością siebie.
Otworzył go, potem sprawdził moje kieszenie.
- Gratuluję, oszukałaś zawodowca- uznał.
- Zawodowca? Gdy na ciebie spojrzałam, myślałam że jesteś kobietą- prychnęłam.
- I wyszczekana - uśmiechnął się łobuziarsko. - Jestem Damian - wystawił mi rękę.
- Melody - jednak ręki my nie podałam. - Polak? - spytałam. - Rodowity, przeprowadziłem się tu kilka lat temu - powiedział pewny siebie.
- Ja też - uznałam dość oschle.
- Udowodnij - powiedział w rodowitym języku.
- Proszę bardzo, pochodzę z pomorza, a właściwie moja matka - i ten jego uśmiech.
**
- Powiem ci że masz dość ciekawe życie i nigdy nie powiedziałbym, że masz 13 lat - uznał po kilku godzinach rozmowy.
- Ta, masz swoje dwie stówki - podałam mu banknoty.
- Zatrzymaj, tyle mam z pojedynczej akcji, a nawet więcej - usiedliśmy na jakiejś ławce. Przydałyby się pieniądze, mama w końcu leży w szpitalu.
- Mój szef potrzebuje takich osób jak ty, sprawnych, sprytnych i niepozornych - uznał.
- Przedstaw mu mnie - przytaknął i poszliśmy do ich bazy, nie wiem jak to nazwać.
**
- Melody Hemmings, lat 13, akrobatka, matka chora, leży w szpitalu - powiedział mężczyzna po czterdziestce.
- Dobry jesteś - uznałam, tyle faktów z mojego życia wyłonił w 10 minut.
- Nie wiem czy nie jesteś za młoda, a co jak cie to przenośnie? Nie wiem czy nie jesteś odważna, co do twojej sprawności fizycznej nie mam zastrzeżeń - uznał.
- Nie przyszłabym tu - powiedziałam pewna siebie.
- Sprawdźmy ją, na dzisiejszej akcji - skierował się w stronę chłopaka.
**
- Przepraszam panów, zgubiłam się i nie za bardzo wiem gdzie jest przystanek - powiedziałam do dwóch mężczyzn aby odwrócić ich uwagę.
Zaczęli mi tłumaczyć co i jak. Niestety jeden z nich odwrócił się, więc pod wpływem impulsu kopnęłam jego towarzysza z całej siły w krocze, a jego samego ogłuszyłam jakimś pięter, który leżał obok.
**
- Mała jest świetna - uznał mój "szef". - Powiedz jej co i jak, dostajesz 5% z każdej akcji, na początek i cóż, witaj witaj w rodzinie - tak zaczęła się moja historia.

Ciastko // 5SOSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz