Minął miesiąc od kiedy obudziłam się po koszmarze mojego życia. Tak bardzo nienawidziłam tej blizny zdobiącej mój obojczyk. Starałam się zasłaniać ją przy każdej możliwej okazji. Liam przez ten czas okazywał mi mnóstwo wsparcia. Nie spodziewałam się że będzie obok mnie w tak czuły sposób. Chyba w końcu zaczął być bardziej opiekuńczy i stadny. Asgar zadbał o moje zdrowie fizyczne oraz prowadził ciążę w tajemnicy. Dziś stwierdziłam że powiem w końcu prawdę Liamowi. Nie mogłam mu cały czas kłamać w żywe oczy. Oparłam się o niego zasłaniając za dużą o dwa rozmiary bluzką.
-Uwierz, kocham cię nawet jakbyś miała tych blizn tysiące. - powiedział odsłaniając bliznę w taki sposób aby była ona na widoku.
Zbliżył się do niej i pocałował. Uśmiechnęłam się całując go w usta. Budzić się przy nim rano było czymś co mogłam robić cały czas. Przytulił się do mnie a ja oplotłam jego szyję rękoma tuląc się.
-Idę się ubrać, pamiętaj że widzimy że o piętnastej tutaj. - powiedziałam do niego i wstałam z łóżka.
-Nie możemy zostać dziś tutaj? Nikogo w domu nie ma.
-Umówiłam się z dziewczynami, nie mogę tego przełożyć! - krzyknęłam z toalety.
Ubrałam na siebie czarną długą sukienkę obciskającą moje ciało. Całe szczęście brzucha nie było widać. Wzięłam płaszcz i wyszłam z domu. Miałam iść do leśniczówki pomóc w aranżacji nowej sali konferencyjnej. Leśniczówka była duża i przypominała domek góralski w rozmiarze XXL. Po skończonej robocie usiedliśmy na podeście pijąc herbatę miętową. Z dziewczynami miałam cudowny kontakt i więź.
-Muszę wam coś powiedzieć. - zaczęłam a obie oderwały wzrok od zielonych kubków.
-Dajesz, z nami możesz być szczera do bólu. - stwierdziła Ana.
-Jestem w ciąży! Bliźniaczej! - krzyknęłam odbijając echo na sali.
Chwilę panowała cisza aż obie mnie przytuliły i gratulowały. Oby Liam przyjął to identycznie szczęśliwie.
-Płeć znasz? Jak się czujesz? Mogliśmy cię tak nie męczyć dziś. - panikowała Adison.
-Nic nie szkodzi, nie czuję się aż tak źle. Płeć poznam niedługo, ale muszę dziś powiedzieć to Liamowi.
-On jest ojcem?! On nie wie?! - krzyczała blondynka.
-A kto inny? No Liam będzie spoko ojcem, oczywiście jak będzie taki jak wasz. Nigdy mu na to nie pozwolę.
-On taki nie jest. Liam był zawsze zły, ale dla rodziny aby była bezpieczna zrobi wszystko. On zabijał aby ochronić nas, rozmawiałam z nim na temat taty i naprawdę chyba dopiero teraz zrozumiałam swoje błędy. Ojcu się należało, ale jednak to tata i nie mogłam mu na sto procent wybaczyć. - powiedziała Ada.
Uściskałam je i postanowiłam iść do domu. Czułam w końcu tą moc i szczęście aby mu powiedzieć. Mijała znane mi drzewa mające niesamowity vibe. Mijałam kolejne grzyby ciesząc się chwilą. Jakoś ulżyło mi po dniu spędzonym z dziewczynami. W głębi duszy nie miałam przekonania że one przyjmą to tak dobrze. Ich uśmiech był cudowny i taki na swój sposób zaraźliwy. Byłam taka pewna siebie i napełniona dobrymi emocjami że mogłabym skakać z zachwytu. Słyszałam gdzieś że kobiety w ciąży są szczęśliwsze z życia, ale nie sądziłam że aż tak. Miałam pod sercem dwójkę najważniejszych mi osób. To poczucie bezpieczeństwa i wiedzy, że posiada się wsparcie za plecami było ekscytujące. Chcące pokazać swoją dominację ptaki rozgłośniały to na każdą stronę. One pokazywały swą wyższość, a ja słuchałam pieśni. Weszłam do domu i poszłam w wyznaczone rano miejsce. Przygotowałam herbatę i czekałam aż on przyjdzie. Oczywiście spóźniał się. Odkąd ma motor z jego marzeń to jedyne co robi to siedzi w garażu. Bardziej poleruje motocykl niż meble w pokoju. Ile bym dała aby być tym motocyklem. Po jakiś pięciu minutach Liam łaskawie zjawił się w pokoju. Podeszłam do niego i przytuliłam. Nie trwało to długo, emocje mną targały na każdą stronę. Usiedliśmy na przeciw sobie, twarz w twarz, oko w oko i nos w nos. Delikatnie złapałam go za dłoń budując jeszcze większe napięcie.
CZYTASZ
YOU (Zakończone)
Fantasy"-Ciekawie się patrzy na człowieka który poznaje proste rzeczy od początku. Piękne to. "