Brzuch miałam jak balon. Coraz bardziej utrudniało mi to funkcjonowanie. Jakoś trudno jest zrozumieć fakt że mogę urodzić w każdej chwili. Poprawiłam położoną głowę na brzuchu Liama. Odkąd wrócił zaczął poświęcać mi sporą ilość czasu. On wydawał się stawać bardziej rodzinnym, albo to tylko głupie pozory. Asgar również pilnował mnie. Mając cztery potężne wilki do obrony to nawet w najgorszym przypadku czułam się bezpiecznie. Dziewczyny codziennie paliły listy z groźbami i niesmacznymi opisami mojej śmierci. Usiadłam z zwisającymi nogami z pomostu. Liam zrobił to samo i pocałował mnie w czoło. Uwielbiałam to uczucie ciepła i troski. Niestety nie tylko ono mi towarzyszyło. Mój brzuch robił się ciężki i uciskał na nogi.
-Co będzie jak dziś urodzę? - zapytałam.
-Będę najszczęśliwszym ojcem na świecie. Nawet nie wiesz jakie to uczucie, świadomość że będziemy mieć swoje kopie obok. Alina i Maksymilian.
-Alina i Wasel! Nie ma Maksa! - warknęłam.
-Nie, Maks. Umrę to go tak nazwiesz.
-Tak szybko nie umrzesz. - zaśmiałam się wstając.
Nagle poczułam ucisk nie do wytrzymania. Krzyknęłam, a nagle Liam znalazł się obok mnie asekurując. Poczułam jak wody odeszły, a moje ciało napierało na brzuch. Poczułam jak Liam podniósł mnie i zabrał do gabinetu Asgara. Planowany poród miał być za cztery dni. Oddychałam głęboko przyglądając się mojej miłości. Liam skinął głową i pocałował mnie w czoło na pożegnanie. Nie wiedziałam że to on miał iść bronić domu. Ada i Ana przyniosły kilka niezbędnych rzeczy. Spojrzałam na nie jakby miały być ostatnimi osobami w moim życiu ujrzanymi na oczy. Siostra Liama zmarła rodząc. Bardzo długo rodziła, mówili że krew żyła wszędzie i wręcz mogła nadawać się do picia. Ta historia sprawiła że strach przed tą chwilą był niesamowity. Nagle usłyszałam strzał. Już wiedzieli że rodzę. Asgar spoglądał raz na mnie, raz na dziewczyny. Na jakiejś maszynie wyskakiwały odczyty.
-Idę! On sam nie da rady! Miło było z wami być! - krzyknęła Ada.
Nie widziałam okna, więc nie potrafiłam ocenić powagi sytuacji. Ból zabierał mi świadomość i wręcz rozrywał. Krzyknęłam łapiąc Ane za dłoń.
-Przyj! Diana, to minie za dosłownie chwilę. - powiedział Asgar.
-Łatwo ci mówić! Urwę najpierw łep Liamowi, a potem tobie!
Ada
Spojrzałam na Liama. Był naładowany tą męską wolą walki. Czułam obecność innych, nigdy nie musiałam walczyć. Tym razem moje wewnętrzne ja krzyczało że mam pomóc. Diana była dla mnie kimś ważnym. Szkoda było mi tylko i wyłącznie jej, Liam był skurwysynem od zawsze. Nie musiałam długo czekać na pierwszych przeciwników. Kilku mężczyzn wyskoczyło zza drzew. Zmieniłam się w brązowego wilka i rzuciłam się na nich. Dwóm udało mi się rozdzielić głowę od tułowia. Nagle poczułam ucisk na udzie. Zmieniłam się w człowieka i upadłam na ziemię. Związano mnie liną oraz unieruchomiono.
Liam
Ktoś złapał mnie za szyję i przygniótł od tyłu. Ziemia wbijała się w moje usta. Nagle wstrzyknięto mi jakiś płyn w udo. Nie czułem mięśni i moje możliwości ruchu zniknęły. Spojrzałem w twarz człowiekowi który porwał Dianę zanim jeszcze to ja ją opuściłem. Widziałem w nim żądze krwi. Oparto mnie o drzewo przykładając do gardła ostrze. Moja siostra związana linami i klęczała przed morda tego nie wyżytego dupka. Przyglądałem się tej sytuacji z wściekłością.
-Liam, oddaj dzieci i będziesz mógł wrócić do tej szmaty. - powiedział i podszedł do Ady.
-Żądam kompromisu. Weź mnie, Diana i dzieciaki zostają z moim bratem. Obiecuję że dziś wieczorem przyjdę z Dianą i oddam ci swoje życie. - stwierdziłem wzdychając.
CZYTASZ
YOU (Zakończone)
Fantasy"-Ciekawie się patrzy na człowieka który poznaje proste rzeczy od początku. Piękne to. "