9.0 [epilog]

697 21 11
                                    

- (...) Od małego byłem zakochany w zwierzętach. Zawsze dotkliwie odczuwałem ból, gdy patrzyłem na te cierpiące stworzenia. Marzyłem o pracy weterynarza. Cóż, życie bywa zaskakujące. Stoję tu dziś, jako pełnoprawny psycholog, który pragnie pomagać - spojrzał dumnie przed siebie - W porównaniu do mojego dzieciństwa, doświadczenia z okresu dojrzewania i szkoły średniej, były co najmniej parszywe. Jeszcze rok temu najchętniej cofnąłbym czas i zrezygnowałbym z wyjazdu do stolicy. Jednak dziś jestem za to wdzięczny. Kolejna nieprzemyślana i pochopna decyzja uświadomiła mi, że powinienem iść za głosem serca. Być może nie do końca wszystko układało się po mojej myśli, ale było warto zaryzykować. Tkwiłem w toksycznym związku z mężczyzną, który okazał się potworem - zatrzymał się, by wziąć głęboki oddech - Człowiekiem, który z bycia najlepszym przyjacielem, wsparciem, stał się moim najgorszym koszmarem. Oczerniał mnie na każdym kroku, a ja bezczelnie pozwalałem na krzywdzenie mojej osoby. Nie mogłem sobie z tym poradzić, nie potrafiłem się postawić, tylko tkwiłem bezradnie w tej relacji. Chciałem się poddać - kontynuował - Ale wtedy pojawiła się osoba, która powstrzymała me wszystkie smutki. Obroniła przed otaczającym złem świata. Postąpił jak rycerz. Może to perfidnie brzmi, lecz będąc w tamtej sytuacji, tak się czułem. Uratowany. Los sprzedał mi kolejną szansę na nowe życie, nowy początek właśnie z nim. Obecnie moim narzeczonym i nie boję się o tym mówić. Chcę, aby każda osoba, tkwiącą w toksycznej relacji, prosiła o pomoc. To nie jest powód do wstydu! Moim obecnym celem jest zapobieganie takim przypadkom, dlatego mam potrzebę pomagać, bo pragnę sprawić, aby każdy z nas był szczęśliwy. Nie dam rady bez waszej inicjatywy, ponieważ wszyscy na świecie szukają szczęścia, a jest jeden tylko sposób, aby je znaleźć. Trzeba kontrolować swoje myśli. Szczęście nie przychodzi z zewnątrz. Zależy od tego, co jest w nas samych. Ja to odkryłem, dzięki niemu - spojrzał na bruneta. Zdecydowanie mógł wypatrzeć łzy w jego oczach - Dziękuję.

Oklaski rozniosły się po całym pomieszczeniu, a po chwili na podeście pojawiła się zgrabna brunetka - Dziękujemy za tą wzruszająca przemowę! Oto absolwent kierunku psychologii, na Uniwersytecie Hanyang, Kim Taehyung!

♡♡♡

- Ale mnie plecy bolą - Jeongguk zaglądając do łazienki, zobaczył swojego narzeczonego, leżącego w wannie. Uwielbiał brać z nim gorące kąpiele. Mógł wtedy spokojnie rozmyślać, trzymając w ramionach ukochanego. Zdejmując z siebie całe odzienie, czuł jak młodszy zerka na niego kątem oka, zagryzając wargę. Brunet zaczął rozmyślać o kolejnej wspólnie spędzonej nocy, która czekała na nich niebawem.

Przybliżył się do wanny i po chwili znalazł się za partnerem, przybliżając go do siebie. Zaczął kąsać jego delikatną skórę na szyi, słysząc, jak absolwent wydaje z siebie pomruki przyjemności. Masując uda starszego, podniósł jedną rękę i wplótł ją w miękkie kosmyki. Po chwili pieszczot, starszy chwycił za podbródek, młodszego i wpił się w jego usta.

- Jak było w pracy? - zapytał czarnowłosy, tuż po oderwaniu się od ust drugiego. Oparł głowę o ramię Jeona, który nalał perfumowany płyn do kąpieli na dłoń. Zaczął rozcierać woń o chude uda i karmelowy brzuch, wędrując do wrażliwych sutków Kima.

- Odziwo spokojnie. Nie miałem dzisiaj dużo klientów - to powiedziawszy przeniósł dłonie na jego barki i zaczął wcierać tam płyn. Niedługo potem zmienił je na puchatą gąbkę i rozprowadził pianę po jego plecach - Zrobię ci dzisiaj masaż, co ty na to? Weźmiemy też szampan i truskawki, hm? Musimy uczcić zakończone twoich studiów - to mówiąc, młodszy uśmiechnął się i spokojnie odpowiedział.

- Wiesz, że nigdy się temu nie oprzę - zaśmiał się słodko, po czym wstał i spłukał całą pianę z ciała, odsłaniając tym zgrabne pośladki. Ten drugi tylko przysunął się do narzeczonego i zaczął pozostawiać na nich drobne pocałunki, oplatając dłońmi smukłe łydki.

betrayal ⚣ - taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz