8.4 [18+]

927 26 19
                                    

(Nie zostawiła bym was bez tego, ale błagam! Komentujecie to, bo chcę wiedzieć czy jest sens pisać takie scenki)

*Uwaga! Rozdział zawiera sceny dla dorosłych!

rok później

Lato ─ pora roku, kiedy wszystko tchnie życiem ─ ciepła pogoda, chmury pokrywające błękitne niebo, wakacje. Ulubiona pora Jeongguka. Uwielbiał ten okres, ponieważ mógł odpocząć od całego świata i skupił się na otaczające go naturze. Kochał rysować i mógł się temu oddać w całości podczas tych upalnych dni. Za to nienawidzi zimy. Dla niego była zbyt chłodna.

"Gardził zimą i latem. Na samą myśl gorąca, uderzającego cały organizm chłopaka bądź chłodu, który tylko powodował na jego delikatnej skórze gęsią skórkę i liczne choroby nasilające się o tej porze,"

Jego rysunki były jedyne w swoim rodzaju. Przez cały okres młodości, tuż po skończonym liceum, skupiał się na jedynym punkcie, którego kochał przedstawiać na papierze. Był to człowiek ─ mężczyzna. Był jego inspiracją. Nazywał go muzą. Posiadał wdzięczne ciało, boskie kształty, urodę. Cera nieskazitelna, a przeszedł tyle bólu, że mógłby go nazwać najpotężniejszym półbogiem, jakiego w życiu spotkał. Taki delikatny, a zabójczy, jak piękna czerwona róża, której kolor widniał na jego ustach.

Ubóstwiał przeglądać swoje stare szkice, pokryte tą nieziemską muzą. Postać, którą rysował, nazywał Wenus ─ tak samo, jak bogini piękna, miłości, pożądania i wiosny.

"miał ochotę powrócić do najlepszej, jego zdaniem, pory roku ‒ wiosny."

W mitologii Afrodyta była żoną Hefajstosa. Był to bóg ognia ─ wybuchowy, gorący, nadający pikanterii. Taki właśnie był Jeongguk. Wyrósł na tonącego w testosteronie mężczyznę, który jednym spojrzeniem rozpalał wszystkich do granic możliwości. Szczególnie swoją muzę, która właśnie dla niego pozowała. Naga istota pokryta beżowym tiulem siedziała na drewnianej podłodze, tuż przy oknie. W prawej dłoni trzymała różę, a jej pojedyńcze płatki układały się na materiale.

─ Głowa trochę do góry ─ powiedział ze skupieniem starszy, trzymając w dłoni ołówek, nadający kształtów sporemu szkicowniku. Taehyung uczynił to, co nakazał mu chłopak, jednak prześwitujący materiał był śliski i zsunął się, odsłaniając niepotrzebne części ciała.

─ Gguk ─ jęknął, próbując poprawić tiul ─ Gguk, mógłbyś to poprawić, tak żeby ciągle nie spadało, proszę? ─ zapytał z nadzieją.

─ Hej, przecież jest dobrze, malutki ─ uśmiechnął się delikatnie brunet i spojrzał na swojego aniołka, który trudził się z nakryciem ─ Pomogę ci.

Westchnął i podszedł do czarnowłosego, wcześniej odkładając wszelkie przybory. Kucnął przy nim, spoglądając w jego oczka, ogarnął zwisające lekko kosmyki włosów i pomógł mu z tkaniną, poprawiając ją tak, by jego karmelowy pośladek był widoczny.

─ Jesteś cholernie podniecający, panie Kim ─ uśmiechnął się cwanie, schylając się, by pocałować to czułe miejsce. Wędrówka pocałunków zatrzymała się przy słodkim brzuszku. Postanowił oddać mu więcej czułości niż zazwyczaj.

─ Mam tam łaskotki ej! ─ Taehyung zaczął się wiercić i śmiać w niebogłosy, próbując odciągnąć starszego. Nie zauważył nawet, kiedy kwiat spadł z parapetu, a materiał osunął się z jego ramion, przez co miał większy dostęp do gołych pleców drugiej połówki. Chwilowo spoważniał, gdy ujrzał wyrzeźbione ciało, mocno zarysowaną szczękę i uplecionego delikatnie koczka, którego przyozdabiały pojedyncze pasma włosów. Cudowny uśmiech, jeszcze ładniejsze ząbki oraz soczysty rumieniec powalał go z nóg, które niedługo zostały zaatakowane przez Jeona.

betrayal ⚣ - taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz