2.1

998 43 15
                                    

Minęły dwie godziny odkąd dwójka chłopaków zasiadła w pociągowych fotelach. Starszy przez cały czas zastanawiał się jak zacząć rozmowę z brunetem, tak by ten nie wybuchał gniewem. Wiedział, jak ten potrafi zareagować. Widział, jak Jeongguk tęsknił za Kimem, ale nie umiał tego okazać – po prostu się bał. Postawił wszystko na jedną kartę. Powie mu to prosto z mostu, nie męcząc się dłużej.

– Taehyung też będzie – wzruszył ramionami, bacznie wlepiając wzrok w ekran telefonu. Zaczął ciężej oddychać i się stresować. Młodszy, jak na zawołanie, odwrócił wzrok od okna i z pogardą spojrzał na starszego.

– Co, kurwa?! – zakpił, kręcąc szybko głową na boki – Nie, nie nie! Nie! Wracam do domu – panikując, pospiesznie wstał i złapał za swoją torbę, jednak mocny chwyt za dłoń go zatrzymał.

– Jeongguk proszę, porozmawiajmy.

– Nie będę kurwa rozmawiał!

– Nie krzycz, tu są ludzie! Siadaj – lekko popchnął go na siedzenie. Jakie szczęście miał,  że trafili na pusty przedział – Jeżeli mu tego nie wyjaśnisz, nie porozmawiasz, to chuja możesz zdziałać. Pomyśl tylko, co musi czuć Taehyung, hm? Zostawiłeś go. Zabawiałaś się z dziewczynami, kiedy on-

– Robiłem to dla niego, jasne?! – przerwał krzykiem młodszy.

– Wiem, więc na pewno to zrozumie. Nie jesteś dla niego obojętny, Jeon. Myślisz, że on nie tęskni, że nie myśli o tobie? Ogarnij się chłopie, jesteś dla niego najważniejszy. Musicie oboje sobie to wyjaśnić, to nie będzie proste po tylu latach, ale spróbujcie. Chociaż ty spróbuj. Pamiętasz, jak opowiadałeś mi o waszych pierwszych wakacjach, pocałunku? Byłeś wtedy taki uśmiechnięty. Chcę widzieć dawnego Jeongguka, nie obecnego, który jest częściej smutny niż szczęśliwy. Martwię się o ciebie, młody. Nie zniszcz tego, co zbudowaliście, nawet jeśli i tak spieprzyłeś.

Z każdym słowem Mina, młodszy zdawał sobie sprawę, że warto zaryzykować. Miał dwa wyjścia – naprawić albo zburzyć ich relację. Na tę myśl przypomniały mu się najpiękniejsze momenty z Taehyungiem. Chociażby ten ostatni, jakże ważny, wieczór w Busan.

Oboje siedzieli na skale nad jeziorem, podziwiając zachód słońca, którym mieli zaszczyt się rozkoszować.

Jeonggukie, — mruknął młodszy, opierając główkę o ramię wspomnianego, na co odpowiedziało mu ciche “hm”— bo jeżeli wyjedziemy do Seulu, to czy nadal będziesz się mną opiekował? — zapytał, bawiąc się planami, co było aktualnie najciekawszą czynnością.

Wzrok starszego od razu powędrował na lśniące oczka Taehyunga — Kochanie, — przeciągnął niedbałe, aby później przysunąć do siebie młodszego i ułożyć go na swoich kolanach — przecież wiesz, że nie zostawię. Nie musisz się i to martwić, kruszynkoo.

Przejechał palcem po jego nosku, na co Kim od razu go zmarszczył i przytaknął. Oblany rumieńcem młodszy, wtulił się w duże i ciepłe – najbezpieczniejsze – ramiona.

— Nie zostawię. Nie zostawię, nadto gdybyś to ty odszedł — wymruczał w czekoladowe włosy, potwierdzając swoje wcześniejsze słowa, odsunął się lekko od drżącego ciałka i chwycił za podbródek młodzieńca aby wycałować dokładnie te słodkie usteczka.

Pocałunek wypełniony po brzegi słodyczą i miłością, lecz do długich nie należał. Oderwali się od siebie, patrząc w swoje oczy i lekko uśmiechając. Po chwili, cisza, która absolutnie nie była niezręczna, została przerwana przez młodego Kima — Nawet jeśli kiedyś odwrócimy się od siebie, to zatęsknimy i wrócimy, do tego, co jest teraz, bo nasze uczucie jest wielkie, pamiętaj. Wiesz.. wszys–  wszyscy na świecie szukają szczęścia, a jest jeden tylko sposób, aby je znaleźć. Trz-

— Trzeba kontrolować swoje myśli. Szczęście nie przychodzi z zewnątrz. Zależy od tego, co jest w nas samych — przerwał Jeon, spoglądając na ukochanego – jeżeli mógł go tak nazywać– by po chwili zatopić się w jego usta, po raz kolejny dzisiejszego wieczoru.

W oni siebie nawzajem kontrolowali, wypełniają swoje uczucie prawdą, szczerością. Myśli, które co dnia wypernialy ich umysłu, krążyły wokół tej dwójki, nie przemęczając ich zbędnym, tłocznym myśleniem. Mieli siebie nawzajem – od środka – od tej wewnętrznej części serduszka, które podpowiadało mi, że są stworzeni dla siebie idealnie, nawet jeżeli Jeon wolał dziewczynki. Zależało to od nich samych – czy chcą dalej żyć razem, obdarowując się wzajemna miłością, czy tęsknić, za upragnionym usposobieniem.

Ale te myśli zostały przerwane przez głos starszego, który dobrowolnie chciał przedostać się słowami do mózgu bruneta, pobudzając jego szare komórki do racjonalnego myślenia, co po dłuższej chwili się udało.

– Proszę cię tylk-

– Spotkam się z nim, nawet jeżeli mnie odrzuci – odpowiedział stanowczo, wlepiając wzrok w ciemne oczy zszokowanego. Nawet nie poczuł, gdy po policzku splunęła jedna, samotna łza, poszukując drogi ucieczki z twarzy bruneta – tak dokładnie czuł się Jeon, samotnie. Potrzebował Taehyunga, zdał siebie z tego sprawę już dawno, lecz chcąc ukryć tęsknotę, udawał niepamięć, bo bał się odrzucenia.

Ale przecież szczęście należy do nas samych i to my decydujemy, kiedy chcemy być usatysfakcjonowani, amortyzować przy tym wielkie pragnienie rozżalenia.

A Jeongguk podjął już decyzję.

_______
Jestem rozczarowana moimi opisówkami:((

betrayal ⚣ - taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz