Poszukiwanie

674 52 9
                                    

Rozdział wrzuciłam szybciej ze względu na walentynki. To taki mały prezencik ode mnie. Miłego czytania! (〃` 3′〃)

***

Natychmiast wstałam z miękkiego łóżka i udałam się do pokoju Ventiego. Chwyciłam z nadzieją za klamkę i pociągnęłam ją w dół.

Drzwi otworzyły się ponownie. Odchyliłam je powoli. Pokój był w nienaruszonym stanie. Tam gdzie leżały wczorajsze papiery, nadal tam były. Koc, który znajdywał się na łóżku, był tak samo ułożony jak wczoraj. A jego nadal nie było.

Z rozpaczy przewróciłam się i prawdopodobnie zemdlałam. Poczułam niewyobrażalny ból w podbrzuszu.

~~~

Gdy się ocknęłam stała nad mną właścicielka mieszkania oraz Childe.

- Nareszcie się obudziłaś - ledwo usłyszałam co mówił. Ponownie zawitał mnie nieprzyjemny ból. Cholera, zapomniałam o mojej ranie - Niech pani idzie po wodę, ja jej pomogę wstać.

Poczułam delikatny uścisk na talii. Wziął mnie i posadził na posłanie Ventiego.

- Co się stało? - spytał, siadając na tym samym drewnianym krześle co u mnie.

- Nie wiem, nie pamiętam. Weszłam do pokoju Ventiego i nagle zrobiło mi się słabo i czarno przed oczami. To było straszne - chwyciłam się za bolące miejsce. Childe spojrzał na mnie z zainteresowaniem, ale zapytanie przerwała mu starsza pani, która przyszła z wodą.

Wzięłam duży oraz długi łyk wody i od razu poczułam się lepiej. Właścicielka spytała czy jeszcze mi czegoś potrzeba, po czym wyszła załatwiać dalsze sprawy.

- Po co przyszedłeś? - spytałam zaciekawiona, biorąc kolejny łyk.

- Chciałem załatwić z tą panią pewną kwestie, ale gdy szedłem przez korytarz zauważyłem że ktoś leży na przejściu - powiedział, przyglądając się mi - zraniłaś się podczas upadku? - spytał wyraźnie zaintrygowany.

- Chodzi ci o to podbrzusze?

- Mhm.

- Dzień wcześniej, przed poznaniem ciebie, jeden z poszukiwaczy skarbów mnie zranił. Myślałam, że rana się wyleczyła ale jednak nie - spojrzałam na miejsce.

- Mogę zobaczyć?

- Czy to konieczne - odpowiedziałam zmieszana.

- Wolisz umrzeć, czy żyć w spokoju?

- W porządku, ale nie ręczę za siebie.

Childe podszedł, a ja podwinęłam bluzę. Kucnął przy mnie i delikatnie ją dotknął. Wzdrygnęłam się na dotyk przejeżdżający przez moje ciało.

Syknęłam z bólu, gdy mocniej nacisnął na zranione miejsce. Rana goiła się, ale bardzo powoli. Była czerwona, a w nie których miejscach znajdywała się zasuszona krew. Była delikatnie za siniaczona i wyglądała paskudnie.

- Jest w porządku. Prawdopodobnie te sińce, znajdujące się włoku niej sprawiają ci ból - powiedziawszy, ponownie usiadł na drewniane krzesło. Zsunęłam bluzę i dokończyłam zawartość szklanki - kto ją ci leczył?

- Venti.. - odpowiedziałam ze smutkiem w głosie. Childe podniósł wzrok z nad podłogi i umiejscowił go na mnie.

- Co do niego, wrócił w końcu? - spytał. Skierowałam wzrok na niego.

- A widzisz, aby tu był? - odpowiedziałam mu sarkastycznie.

- Wybacz - przewrócił oczami. Zapadła niezręczna cisza. Każdy patrzył w inną stronę, szukając tematu na rozmowę.

Słodkie Marzenie // Venti x Reader // GI plOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz