Cały wczorajszy dzień szliśmy drogą powrotną. Dotarliśmy o dziwo do Luhua Pool. Byłam pod wrażeniem, że w tak krótkim czasie tyle przeszliśmy.
Oczywiście, żeby nie było tak łatwo, rankiem miałam zakwasy nóg. Przez te dwa tygodnie ciągłego podróżowania, nie bolały mnie aż tak, jak dzisiaj.
Wyszłam obolała z błękitnego namiotu i od razu przywitało mnie wczesne, ciepłe słońce. Automatycznie przymrużyłam oczy i zasłoniłam je ręką.
Choć bolały mnie nogi, to musiałam się porozciągać. Szybki bieg w miejscu, parę skłonów, no i wymachy rękoma. Poczułam się trochę lepiej.
Childe jeszcze spał. To nie w jego stylu, ale przeszliśmy dużo więc chłopak ma prawo odpocząć.
Jak nigdy, postanowiłam nam zrobić coś do jedzenia. Za każdym razem to on robił, więc dla odmiany też i ja powinnam.
Podrapałam się zamyślona po głowię. Tylko co ja mam zrobić? Kanapki? Na nic więcej mnie nie stać.
Podeszłam do leżącego obok namiotu, mojego plecaka i chciałam brać już pieczywo zawinięte w papier, gdy nagle kątem oka zauważyłam pewną postać.
Chociaż była ona dosyć daleko od razy rozpoznałam kto to jest.
Blond włosy, niewielki wzrost, firmowy strój oraz brązowa torba. Przecież to listonoszka!
Zerwałam się do biegu. Zostawiłam chleb i cały pomysł zrobienia śniadania za sobą. Muszę napisać listy, zanim mi ucieknie.
Wpadłam jak szalona na blondynkę, a ta aż podskoczyła. Złapałam oddech i zaczęłam rozmowę.
- Chciałabymnapisaćlisty - wykrzyknęłam szybko i nie zrozumiale.
- Mogłabyś powtórzyć? - spytała, zdziwiona całą sytuacją.
- Chciałabym napisać list! - powtórzyłam oburzona.
- Od tego tu jestem - odparła, lekko zirytowana - więc? Nie mam zbytnio czasu.
- Potrzebuję dwie kartki.
- W porządku - otworzyła mniejszą przegródkę w torbie i zaczęła ją przeszukiwać. Wyciągnęła dwie mleczne kartki i podała mi je - pamiętaj o zapłacie. Równe 1000 mory.
- Naprawdę? Za dwie kartki? - spojrzałam na nią zdezorientowana, a ona przemierzyła mnie wzrokiem. Westchnęłam ciężko i wyciągnęłam odpowiednią sumę z portfelika.
Od razu zabrałam się do pisania. Pierwszy był Diluc. Zwykła zwrotka, w której napisałam że wracam do Mondstadt.
Oddałam jej napisany list, a następnie zaczęłam pisać drugi, dla Ventiego. Ale co niby miałabym mu napisać? Że wracam? Albo ustalić spotkanie?
Wzięłam głęboki oddech i zabrałam się za pisanie. Przyłożyłam długopis to kartki i z lekkim zawahaniem napisałam pierwsze słowo - ,,Drogi Venti, nie mam pojęcia czy ten list trafi do Ciebie ale jeśli tak, to chciałabym Cię oznajmić że wracam do Mondstadt. Nie wiem ile moja podróż będzie jeszcze trwała więc spotkamy się tam, w naszym rodzinnym mieście. Szczerze mówiąc, tęsknie za tobą. Bardzo bym chciała z Tobą jeszcze raz porozmawiać."
Przeczytałam jeszcze raz napisany przeze mnie list i wręczyłam go listonoszce.
- Komu mam wręczyć? - spytała, chowając złożone kartki do torby.
- Jeden jest dla osoby, która niestety nie wiem gdzie się znajduję - podrapałam się po szyi, a ona zmarszczyła brwi - ale mogę ją opisać! - odpowiedziałam pośpiesznie, widząc jej wyraz twarzy. Wyciągnęła mały notesik wraz z długopisem i spojrzała na mnie wyczekująco.
CZYTASZ
Słodkie Marzenie // Venti x Reader // GI pl
RomanceJest to moja pierwsza książka więc prosiłabym o wyrozumiałość ;D Mam nadzieję, że książka będzie zrozumiana i przyjemna.