One

1.4K 47 20
                                    


Chapter I

30 sierpnia, Arizona

Dziś jest dzień przeprowadzki, przeprowadzam się wraz z moim rodzicami do europy a konkretnie do Paryża, jak dla innych miasto miłości i romantyczności, ale dla mnie miejsce tajemnicze przez tak ogromną ilość magii miraculi.

Wiem, że na świecie jest mnóstwo miraculi tylko większa ilość ludzi nie wie, że je posiada, bo są one w stanie uśpienia w rzeczy typu ,,pamiątka rodzinna" każdy chyba takie posiada spinka do włosów praprababci pierścionek dalekiej cioci, ale nikt nie podejrzewa, że biżuteria jest potężna. Moje miraculum jest przekazywane z pokolenia na pokolenie muszę przyznać jest silne dzięki niemu posiadam telekinezę, czyli mogę podnosić rzeczy siłą umysłu.

Moje miraculum zawsze nosiłam przy sobie, bo było ono pod postacią bransoletki na nogę.

Nie wiem, czy mam je pokazywać jak już będę w Paryżu, nie należy ono do kategorii zwierząt, jakie posiada Biedronka, bałam się tylko, że mogę je stracić.

—Riley! Wzięłaś już wszystkie rzeczy? Musimy już iść, bo spóźnimy się na samolot—wołała mnie moja mama.

—już idę mamo!—Krzyknęłam i wzięłam ostatnią torbę.

Smutno mi, że muszę opuścić mój dom, w którym dorastałam oraz moją pozostałą rodzinę. Najbardziej będę tęsknić za moją kuzynką moją jedyną przyjaciółką, której mogłam powiedzieć wszystko. O i oczywiście będzie mi brakować słońca tu w arizonie jest wieczne lato więc mogę codziennie chodzić w moich ładnych sukienkach, temperatura zawsze jest powyżej 20 stopni, ale Od dziś będę mieszkać na drugim końcu świata.
Otworzyłam drzwi mojego pokoju i ostatni raz na niego spojrzałam i wyszłam i skierowałam się w stronę samochodu.

—Będzie mi tego brakować— powiedziałam do moich rodziców, którzy byli już w samochodzie.

—zobaczysz, że Paryż też ci się spodoba—uśmiechnął się do mnie mój tata.

Podróż samolotem minęła dobrze, po wyjściu z lotniska. Przywitał mnie powiew paryjskiego powietrza o wiele zimniejszego niż w arizonie no trudno będzie trzeba się przyzwyczaić,

—Gdzieś tu powinna być nasza taksówka—rozglądała się moja mama w poszukiwaniu żółto czarnego samochodu.

—Jest ich tu dość sporo —powiedziałam, widząc ze sto takich samych samochodów.

Po 20 minutach wreszcie znaleźliśmy właściwy samochód, który zawiózł nas do naszego nowego domu.

Gdy wysiadłam z taxi moim oczom ukazała się duża kamienica nie różniła się nic od innych pozostałych paryjskich kamienic.
Weszliśmy schodami na górę, następnie moja mama wzięła klucz i otworzyła drzwi mieszkania, moim oczom ukazał się długi korytarz prowadzący do wielkiego salonu połączonego z kuchnią, mieszkanie miało także drugie piętro, na którym były dwa pokoje.

—zajmuje ten z balkonem!— Krzyknęłam i wbiegłam do większego pokoju.

—No dobrze skoro chcesz, ten to jest twój—uśmiechnęła się do mnie moja mama.

—Niedługo przyjedzie firma przeprowadzkowa i przywiozą nasze meble—powiedział mój tata.

—Jutro jest pierwszy dzień szkoły w nowej szkole—mówiłam, patrząc na rodziców—więc pomyślałam, że może przeszłabym się, żebym jutro nie zabłądziła i się nie spóźniła pierwszego dnia.

—Ależ oczywiście! My zaczniemy, się wypakowywać a ty idź, obejrzyj okolice i później nam opowiesz, gdzie co jest.—mówiła moja mama.

Byłam zadowolona, że rodzice pozwalają mi iść.

—W takim razie do zobaczenia później—wyszłam z mieszkania, kierując się do wyjścia.
Moim oczom ukazało się skrzyżowanie.

—Lea, spójrz—powiedziałam do mojego kwami, które było w mojej torbie.

Małe stworzonko wyszło z torby i popatrzyło na okolice.

—Muszę odpalić GPS, żeby trafić do tej nowej szkoły—popatrzyłam na kwami i wyjęłam z torby mój telefon, na której wpisałam nazwę ,,Collège Françoise Dupont,, Pokazało mi, że budynek jest 5 minut stąd więc ruszyłam przed siebie, gdy nagle ziemia się zatrzęsła, zaraz co? Ziemia się zatrzęsła? Odwróciłam się i za Sekwaną ujrzałam wielkiego superzłoczyńce w kształcie potwora z lizaków, a wokół niego biegali Biedronka i Czarny Kot.
Pierwszy raz widziałam ich na żywo z takiej odległości, wyglądało to niesamowicie i zarazem strasznie jednak będzie się trzeba przyzwyczaić do tych ataków akumy.

Spojrzałam znów na telefon i poszłam chodnikiem dalej.
Po 5 minutach ujrzałam wielką szkołę, uff na szczęście trafiłam bez żadnych przeszkód, po rozejrzeniu się postanowiłam wrócić do domu, aby się rozpakować i umeblować mój pokój.


★·.·'¯'·.·★ ★·.·'¯'·.·★

1 rozdział należy, do tych krótszych czasami będą pojawiać się dłuższe lub krótsze to, zależy czy będę mieć dużo czasu na napisanie ♡

Do zobaczenia w następnym

Change Fate |Adrien Agreste x Reader|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz