twelve

624 18 3
                                    


                      Chapter 12

Dochodziła godzina czternasta to była nasza ostatnia lekcja a po niej wraz z Alyą i Marinette wybieramy się do sklepu, żeby kupić trochę nowych ciuchów. W Ostatnim tygodniu przez gigantyczną ilość sprawdzianów nie miałyśmy czasu, aby gdzieś razem wyjść.

- No dziewczyny czas kupić trochę wiosennych ciuchów!-klasnęłam w dłonie z ekscytacji, że wreszcie możemy oderwać się od codziennych czynności i spędzić czas wolny razem.

Dużymi krokami nadchodziła już wiosna było nawet już ją czuć na zewnątrz zrobiło się o wiele cieplej a dziś szczególnie była piękna pogoda niebo było czyste bez żadnego zachmurzenia.

- Ja wolałam sobie je uszyć, ale przez nacisk nauczycieli i tam parę innych prywatnych spraw kompletnie nie mam chwili, aby się za to zabrać-wyjęczała Marinette kiedy jechałyśmy metrem do innej części Paryża.

Jazda zajęła nam mniej więcej dziesięć minut, po wysiadce musiałyśmy jeszcze trochę przejść na nogach, bo od stacji do centrum handlowego był mały kawałek drogi. Pierwszy sklep, do jakiego weszłyśmy był niewielkiej wielkości. Piękne sukienki były pozawieszane na wieszakach a bluzki złożone na pułkach.

Od razu z dziewczynami zaczęłyśmy przeglądać ciuchy. Nabrałyśmy ich całkiem sporo, a potem udałyśmy się do przymierzalni. Najpierw swoje nabrane ubrania przymierzała Marinette wybrała ona, a raczej ja wraz z Alyą wybrałyśmy jej śliczną różową sukienkę, która bardzo do niej pasowała, następnie swoją partię mierzyła Alya ona natomiast wybrała krótkie dżinsowe spodenki wraz z białą bluzką. Nadeszła kolej na mnie chwyciłam ubrania i weszłam do przymierzalni. Najpierw zabrałam się za założenie krótkiej i obcisłej sukienki. Jednak nie czułam się w niej dobrze.

- Co myślicie?-otworzyłam drzwi i wyszłam na zewnątrz pokazać się dziewczyną.

- Myślę, że ta odpada-zwróciła się do mnie Marinette a Alya tylko przytaknęła.

- Właśnie też tak sądziłam, ale chciałam usłyszeć waszą opinię. -Odpowiedziałam i udałam się z powrotem do małego pomieszczenia.

Przymierzyłam jeszcze kilka innych ciuchów i wraz z przyjaciółkami wybrałyśmy dla mnie crop top oraz czarne obcisłe dżinsy.
Więc wyszło na to, że z paręnastu ubrań ja wzięłam dwa tak samo jak Alya a Marinette wybrała tylko jedno.

Po zakupieniu już rzeczy udałyśmy się do kolejnego sklepu z okularami przeciwsłonecznymi, które uwielbiam zakładać gdy świeci słońce w Stanach nosiłam je bardzo często głównie dlatego, że tam jest ono bardzo mocne i kiedy wychodziłam na dwór moje oczy strasznie łzawiły, przez co moja mascara odbijała się na dolnej powiece. Dziewczyny także kupiły sobie po jednej parze. Udałyśmy się jeszcze do parę innych sklepów, a potem poszyłyśmy na lemoniadę. Gdy odbierałyśmy swoje napoje ciemnoniebieska wpadła na pomysł.

- Zróbmy imprezę!-krzyknęła patrząc na naszą reakcję.-Bo wiecie dziś jest piątek a jutro sobota! Czyli idealny dzień do imprezowania-Dokończyła.

- Dla mnie ekstra, a co ty na to Riley?

- Tak, fajny pomysł-uśmiechnęłam się w stronę dziewczyn kiedy szłyśmy usiąść do stolika.

- Więc musimy kupić jedzenie, balony, jakieś napoje-liczyła na palcach Marinette.

-I zaprosić ludzi-wtrąciła się Alya.

- Ja w domu mam bardzo dużo dekoracji więc możemy pójść po nie do mnie.

- Genialnie! Zostało tylko jedzenie i napoje-powiedziała dziewczyna.

- Więc musimy je kupić teraz.-wstałam z fotela, Alya i Marinette zrobiły dokładnie to samo i udałyśmy się do jakiegoś sklepu spożywczego.

Nabrałyśmy najróżniejszych ciast, babeczek, napojów, słodyczy i udałyśmy się do stacji metra, aby wrócić. Miałyśmy bardzo dużo siatek, z którymi ledwie szłyśmy, ale na szczęście dałyśmy rade dotrzeć do mojego domu.
Otworzyłam drzwi i weszłyśmy do środka.

- Gdzie będziemy robić tę imprezę?-Zapytałam.

- W parku-odpowiedziała niebieskooka.

Podeszłam do szuflady i wyjęłam paczki balonów, serpentyn i konfetti.

- Więc ja wezmę to do siebie a jutro spotkajmy się o 13 w parku, aby to udekorować.-Powiedziała Marinette i zaczęła pakować ozdoby do torby.

- Te torty to może zostawię u ciebie
-Dopowiedziała gdy nagle usłyszałyśmy huk i wszystkie pobiegłyśmy do okna.

- Znowu kolejny zaakumizowany...-wyjęczałam.

Marinette natomiast wyglądała na przejętą.

- Ou...zapomniałam kupić kubeczków papierowych! Zaraz wracam-dziewczyna wzięła za rękę Alye i wyszła z mieszkania.

Ja natomiast wzięłam moje siatki i zaczęłam wypakowywać ubrania na fotel.

- Fajne!-powiedziałam Lea, która wyfrunęła z mojej torebki.

- Dzięki-uśmiechnęłam się w stronę kwami.

Kiedy wyjęłam wszystkie wstałam i włączyłam telewizor, a potem usiadłam na kanapie. Byłam dzisiaj już mocno zmęczona tymi zakupami.

Akurat pokazywali walkę między bohaterami a złoczyńcą. Postanowiłam jeszcze schować ciasta, o których mówiła Marinette do lodówki, żeby krem się nie roztopił. Kiedy wychodziłam z kuchni chwyciłam jeszcze szklankę z wodą, aby się napić ale gdy weszłam do salonu widok który był pokazany w telewizorze dosłownie złamał mi serce ręcę zaczęły mi drżeć a szklanka, którą trzymałam rozbiła się o podłogę na tysiące małych elementów zostawiając ogromny huk.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

-Myślałam, że rozdział będzie dłuższy, ale po korekcji dosyć się skrócił, ale nie ważne Wesołych Świąt Wielkanocy! ❤

Change Fate |Adrien Agreste x Reader|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz