Chapter 14
~2 tygodnie później~
Leżałam na moim łóżku wpatrując się w biały sufit. Siła, która dawała mi energie, aby wstać z łóżka i wyjść z pokoju zgasła i nic nie zwiastowało, aby pojawiła się z powrotem. Zasłoniłam wszystkie rolety i zamknęłam drzwi nie pojawiałam się także w szkole wmówiłam mamie, że źle się czuje prawdę znały tylko Marinette Alya i Lea.
Prawie wogóle nie spałam udało mi się usnąć tylko parę razy. Dopiero po paru dniach przestałam płakać. Czemu jeden czyn może tak bardzo wszystko zmienić? Wystarczy parę sekund i życie całkowicie się zmienia. Chciałam zapomnieć, że istniał ktoś taki jak on, ale to jest niemożliwe. Cały czas miałam żal do siebie, że wierzyłam w tą miłość ciągnęłam to wiedząc, że i tak to nie zgasi jego uczucia do Biedronki.
Moją jedyną odskocznią od rzeczywistości były gwiazdy uwielbiałam w nocy kiedy nie spałam wychodzić na balkon i wpatrywać się w nie -gwiazdy są jak drzewa w lesie, żywe i oddychające.
Nadal nie umiałam spojrzeć mu w oczy minęły już dwa tygodnie czternaście długich dni, trzysta trzydzieści sześć godzin Może nie chciałam go widzieć, bo wiedziałam, że ciągle go kocham i znowu by mnie skrzywdził? Czemu wogóle tak się w nim zakochałam? Z moich rozmyśleń wyrwał mnie odgłos pukania. Leniwie podniosłam się z łóżka i skierowałam w stronę drzwi. Oby to nie był on oby to nie był on powtarzałam w kółko w myślach.
- Lea wychyl się i sprawdź kto to-rozkazałam mojemu kwami.
Małe stworzonko przenikło na parę sekund przez ścianę.
- To nie on-powiedziała a taka odpowiedz była wystarczająca.
Otworzyłam drzwi a w progu stała Marinette i Alya.
- Dziewczyny...-szepnęłam.
- Hejka Riley-odpowiedziały-możemy wejść?
- Jasne-uchyliłam drzwi wpuszczając przyjaciółki. Dziewczyny usiadły na kanapie a ja obok nich.
- Jak się czujesz?-zapytała niebiesko włosa a ja popatrzyłam na nią martwym wzrokiem.
- Szczerze to nic nie czuje. Przez Pierwsze dni czułam się tak bardzo zniszczona, że nie potrafiłam tego znieść a teraz kompletnie nic ani radości, ani smutku. Czuje się obojętnie. A... co z nim?-wyrwało mi się z ust-Widujecie go w mieście?
- Prawie wogóle nie pojawia się na walkach jak już się zjawi to jest rozkojarzony i taki nieobecny-wymamrotała Alya.
Dziwne, że nie zastanowił się nad tym jak będzie się czuć po całowaniu innych dziewczyn.
-Może...powinnam pójść spotkać się z nim?
- Zwariowałaś?! Niech dostanie nauczkę i zastanowi się co dzieje się po tym jak całujesz się z innymi. Może wreszcie zrozumie, że jak masz dziewczynę to nie flirtujesz z innymi-wypaliła Marinette.
- Masz racje nie powinnam się z nim spotykać.
- Musisz się pogodzić, że on cię nigdy nie kochał - dokończyła niebieskooka.
- Nie kochał?-Wymamrotałam a moje serce znów mnie zabolało a łzy podeszły mi do oczu. Nie mogę już płakać, nie... już się z tym pogodziłam i tak musi zostać.
- Po prostu musisz przestać o nim myśleć.
-Próbuje, ale wszystkie moje myśli krążą wokół niego-łzy zaczęły mi spływać po policzkach.
- Chodź tu-dziewczyny przysunęły się do mnie i mnie przytuliły.
- Czemu nie może być jak kiedyś bez żadnych problemów i bólów?
- Może tak być nie siedź tu i nie marnuj swojego życia! Niedługo wakacje musimy spędzić razem czas, zanim pojedziesz na dwa miesiące do Arizony.-powiedziała Alya.
- Ja...-nie dokończyłam bo dziewczyny chwyciły mnie za ręce i podniosły.
-Nie ma żadnego 'ale' idziesz teraz do pokoju ogarniasz się i wychodzimy z tego bunkra!-brunetka pociągnęła mnie do mojego pokoju, a potem zamknęła drzwi, abym założyła jakieś ubrania, bo cały czas na sobie miałam szlafrok.
Za bardzo nie podobał mi się ten pomysł, ale z drugiej strony dziewczyny mają racje nie powinnam siedzieć cały czas w mieszkaniu. Ubrałam czarne dżinsy i bluzkę oraz zakręciłam włosy lokówką i zrobiłam makijaż zakryłam korektorem wszystkie moje cienie pod oczami, które były bardzo wyraziste przez brak snu, a następnie wyszłam.
- No wreszcie nie wyglądasz jak śmierć!-krzyknęły, a następnie wyszłyśmy z domu. Skierowałyśmy się w stronę szkoły, bo akurat dziś miałyśmy na późniejszą godzinę.
- Dzień dobry pani!-zwróciłyśmy się do nauczycielki kiedy weszłyśmy do sali.
- O nie! Znowu nie ma Adriena!-jęknęła zrozpaczona Marinette.
- Pewnie jego ojciec znowu dał mu szlaban albo ma sesje-wzruszyła ramionami Alya.
Lekcje minęły szybko po spakowaniu książek do plecaka wyszłam ze szkoły i skierowałam się w stronę domu. Gdy wracałam oczywiście znów ktoś padł ofiarą akumy zrobił się duży korek próbowałam wyminąć samochody, ale co chwila ktoś wybiegał w panice uniemożliwiając mi przejść.
- Gdzie jest Biedronka?!-krzyczeli ludzie z tłumu.
Średnio interesowały mnie sprawy bohaterskie więc nie zwracałam na nie uwagi chciałam tylko dostać się do domu. Obróciłam się i zaczęłam kierować się w tył, aby ominąć zbiegowisko gdy nagle usłyszałam głos ten głos ten który tak bardzo dobrze znałam.
-Pość mnie! Obróciłam się i ujrzałam go. Wszystkie wspomnienia mi wróciły wpatrywałam się w niego jak zahipnetyzowana. Złoczyńca trzymał go nie było nigdzie Biedronki próbował zdjąć mu jego miraculum.
- Lea transformacja...
・ 。
∴。 🍂・*
・. ゚*。・
・ ゚ 🍃。
・ ゚. *。・゚。
・。°*. ゚🍂
・ * ゚。·・。 ゚
゚🍃*.。。 ・
* 。・゚*.。
🍂* ・。 *
。・ *
CZYTASZ
Change Fate |Adrien Agreste x Reader|
FanfictionBiedronka. Jestem pewna, że to ona jest ci pisana, a nie ja- Powiedziałam, odsuwając się od Czarnego Kota. -Co, jeśli zmienimy wyroki gwiazd? Powiem, że zostałaś, stworzona dla mnie nic nie mogłoby nas rozdzielić byłabyś tą, którą miałem odnaleźć- z...