six

722 29 7
                                    

Chapter six

Rano jak zwykle wykonałam moją poranną rutynę i poszłam do szkoły. W mojej głowie cały czas miałam myśli o Chacie trudno było mi się skupić na lekcjach.

—Smith! Smith! Mówię do ciebie—z moich myśli wyrwał mnie głos pani Mendeleiev.

—Przepraszam troszkę się zamyśliłam—odpowiedziałam w stronę nauczycielki.

—troszkę? Chyba bardzo, ale już nieważne przeczytaj zadanie domowe—Powiedziała już trochę bardziej zirytowana nauczycielka.
Przeczytałam jej całą moją notatkę, którą zadała parę dni temu.

—Dobrze, piątka Smith —zwróciła się do mnie nauczycielka a ja w myślach pisnęłam ze szczęścia, że wreszcie dostałam pozytywną ocenę z chemii, która tak fatalnie mi szła. Kobieta zapytała jeszcze parę innych osób w tym Marinette, która tak samo nie lubiła tego przedmiotu jak ja.

Po skończeniu lekcji udałam się z Marinette do klasy od matematyki jednak podszedł do nas Adrien.

—Cześć wam słyszałem od Alyi, że kiepsko sobie radzicie z chemią. Mogę wam pomóc jeśli chcecie.—powiedział w naszą stronę blondyn.

—Ou he..hejk..hej Adrien—szczerzyła się do zielonookiego Marinette. Zapatrzona w niego jak w obraz.

Postanowiłam jej trochę pomóc w odpowiedzi.

—Byłoby fantastycznie gdybyś mógł bardzo byś nam pomógł—powiedziałam.

—no to po lekcjach w bibliotece—uśmiechnął się Adrien.

—Jasne i dzięki—rzuciłam w jego stronę i wzięłam za ramie Marinette, żeby odejść, bo jestem pewna, że zostałaby przy nim, żeby cały czas się na niego gapić.

Gdy odeszłyśmy trochę dalej dziewczyna oprzytomniałam i złapała się za głowę.

— Uczyć się z Adrienem! Jak ja dam radę?! — rozmyślała Marinette.

—będzie dobrze w końcu coś zrozumiemy z tej katastroficznej chemii —zaśmiałam się w stronę dziewczyny jednak ta nadal wyglądała na przejętą.

—Myślę, że ja nie będę mogła się skupić —odpowiada Marinette.

—to będziesz musiała się postarać-mówiłam gdy zadzwonił dzwonek-chodź już na lekcje—powiedziałam śmiejąc się z Marinette która wyglądała jakby miała spotkanie z duchem.

Po ostatniej lekcji udałam się w stronę biblioteki Marinette została jeszcze z Alyą, żeby wygłosić jej kazanie, że nie była dziś przygotowana na spotkanie z Adrienem.

Otworzyłam wielkie drzwi i weszłam w głąb biblioteki przechadzając się między stołami poszukując chłopaka ale w pewnej chwili wpadłam między krzesła i potknęłam się o nie, zamknęłam oczy mając pewność, że wyląduje na podłodze jednak poczułam obejmujące mnie ramiona w talii spojrzałam w górę i ujrzałam zielone oczy wpatrujące się we mnie.
Silne ramiona i hipnotyzujące oczy, czułam jakbym je doskonale znała od dawna.
Po paru sekundach otrząsnęłam się i rzuciłam krótkie dziękuję w stronę blondyna.

—ciasno tu było i gdyby nie ty rozwaliłabym sobie głowę—powiedziałam do Adriena.

— nie ma sprawy Riley—uśmiechnął się do mnie i razem usiedliśmy przy stole musieliśmy poczekać na Marinette której jeszcze nie było, kiedy na nią czekaliśmy blondyn trochę mi osobie poopowiadał jak jego ojciec mu nie pozwala się spotykać z przyjaciółmi i ledwo zgodził się go puścić do szkoły oraz o swojej zaginionej matce.

—Współczuje ci na pewno takie siedzenie samemu nie jest fajne—spojrzałam na niego współczującym wzrokiem.

—uwierz mi nienawidzę tego, nie nawidze samotności—spojrzał znów na mnie chłopak a ja dostałam przebłysku, że chat tak samo nienawidzi samotności.

Muszę już iść-mówię do chłopaka. Było już późno a my siedzimy w parku naprzeciwko fontanny.
Kwiatuszku wiesz, że nienawidzę samotności — powiedział smutno Czarny Kot, którego głowa leżała na moich kolanach.

— mój chłopak też jej nienawidzi-spojrzałam na blondyna. —dlatego staram się spędzać z nim jak najwięcej czasu, żeby czuł, że ktoś przy nim jest. Żeby już nigdy więcej
nie był sam.

—łał twój chłopak ma wielkie szczęście, że cię ma Riley.—powiedział do mnie Adrien.—jak on się nazywa?

—Jest to-zawachałam się na chwile—Cz.......—niedane było mi dokończyć, bo drzwi otworzyły się z hukiem a przez nie wbiegła Marinette potykając się o wszystko.

—Już jestem! Jaa trochę...się zgubiłam tu tam na schodach—jąkała się dziewczyna i próbowała znaleźć jakąś sensowną wymówkę.

Blondyn przytaknął i zabrał się za tłumaczenie nam chemii. Marinette nic się nie odzywała, żeby najprawdopodobniej nie powiedzieć jak sama mówiła coś głupiego myślę, że przedyskutowały to z Alyą. Ja co chwile dopytywałam się paru rzeczy muszę przyznać, że Adrien bardzo dobrze tłumaczy.

Gdy chłopak skończył nam tłumaczyć wzięłyśmy swoje rzeczy podziękowałyśmy i skierowałyśmy się w stronę wyjścia.

—Widzisz przeżyłaś — mówię do Marinette.

—nawet nie wiesz jak strasznie się tam pociłam-odpowiedziała dziewczyna.

Spojrzałam na zegarek za dziesięć minut miała być szesnasta a ja umówiłam się z Kotem.

— Przypomniało mi się, że mam coś ważnego do załatwienia muszę już iść pa-powiedziałam i ruszyłam za budynek szkoły, żeby dokonać transformacji.
Podchodząc pod wieże zauważyałam Chata.

—Cześć Kwiatuszku - powiedział Czarny Kot i chciał mnie pocałować. Ale ja złapałam go za rękę a ten popatrzył na mnie niezrozumiale.

- Nie tutaj chodź muszę ci coś powiedzieć-popatrzyłam na niego i razem poszliśmy w bardziej odizolowane miejsce.

★·.·'¯'·.·★ ★·.·'¯'·.·★

Miłego dnia/nocy <3
Jutro zaczne pisać rozdział 7 🖤

Change Fate |Adrien Agreste x Reader|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz